Latem ub.r. wybrałem się na wycieczkę trasą „Egzotyczna Polska”. Żeby dotrzeć do opisanych tam zabytków, trzeba jechać drogami powiatowymi i gminnymi. Przydrożne zagajniki kusiły, aby się zatrzymać, pooddychać świeżym powietrzem, skryć się w cieniu drzew. Zatrzymywaliśmy się kilkanaście razy i z rozczarowaniem szybko uciekaliśmy do samochodu. Być może mieliśmy pecha, ale za każdym razem przerażały nas sterty śmieci. Leżały tam w workach, torbach plastikowych i luzem. Papier, pojemniki, butelki, szkło – czego tam nie było?! Nie było tylko miejsca, żeby odpocząć.
Wróciliśmy do domu i w lokalnej gazecie przeczytałem wiadomość dnia: „Prezydent Białegostoku podpisał umowę na wywóz śmieci do Mławy. Urząd Miasta przeznaczył na ten cel 15 mln zł”. Na drugi dzień słuchałem komentarzy współpracowników – nie mogli zrozumieć, jaka jest efektywność wożenia odpadów na składowisko oddalone o 220 km! Osobiście zastanawiałem się, jak przedstawić studentom polski system gospodarowania odpadami. Czy w Polsce nie ma ludzi zdolnych do rozwiązania tego problemu? Czy brakuje woli politycznej, czy politycy coś „naplątali”?
A co będzie za parę lat? Wstępując do UE, zobowiązaliśmy się przestrzegać prawa wspólnotowego. Badania przeprowadzone przez zespół – pod moim kierunkiem – wskazują, że nie ma możliwości uzyskania poziomów określonych w unijnych dyrektywach bez segregacji odpadów komunalnych. Tymczasem w 2006 r. selektywnie zebrano zaledwie 4,1% masy odpadów (do której nie wlicza się tych wywiezionych do lasu), a procesom biologicznego przekształcenia poddano jeszcze mniej, bo tylko 3,6%. W 2007 r. wskaźnik ten zwiększył się o parę dziesiątych procent.
W programach unijnych są pieniądze na pomoc w rozwiązywaniu tego problemu, tylko że nie ma koncepcji, jak to zrobić. Większość samorządów zaplanowała budowę spalarni odpadów. Spalimy i problem z głowy! Dobrze by było. Niestety, zapewnimy tylko odzysk, ale jak wtedy zapewnić recykling 55% masy odpadów opakowaniowych i skąd wziąć połowę (w 2013 r.) odpadów organicznych do biologicznej degradacji? Za nieuzyskanie tych poziomów grożą nam kary, których łączna wartość może być wyższa od tego, co otrzymamy na ochronę środowiska z Unii. To jest jeden z głównych powodów, że wybudowane w latach 80. ubiegłego wieku spalarnie odpadów w Niemczech obecnie nie mają co spalać. Czas nagli, a budowa tego typu instalacji – na pewno niezbędnych w kilku dużych aglomeracjach – ciągle jest na etapie uzgadniania lokalizacji. Problem w tym, że ludzie różnymi środkami przeciwstawiają się takim inwestycjom w pobliżu miejsca ich zamieszkania. Podobnie rzecz się ma z budową nowych składowisk.
Czy nie lepiej pominąć ten etap rozwoju gospodarki odpadami i od razu zacząć totalną segregację odpadów komunalnych bezpośrednio na osiedlu? System taki wymyślił inż. A. Bartoszkiewicz, a zastosowała Mazowiecka Spółdzielnia Mieszkaniowa w Płocku. Tradycyjne altany śmieciowe zastąpiono tam estetycznymi, nowoczesnymi pawilonami kontenerowymi, służącymi do segregacji odpadów przynoszonych przez mieszkańców bloków. Pawilon taki jest wyposażony w klimatyzację, chłodnie na kontener z odpadami organicznymi, stół do sortowania z nierdzewnej blachy, specjalne umocowania na worki do wysegregowanych odpadów (surowców), nowoczesne oświetlenie, a także łazienkę z prysznicem. Jest to estetyczne, funkcjonalne i ekonomiczne rozwiązanie, godne XXI w. Inni wciąż wolą spalarnie, nawet w Hajnówce lub Białymstoku. Co będą tam spalać po 2020 r.?
W świetle powyższego warto zwrócić uwagę na opublikowany na stronie internetowej Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i skierowany do konsultacji dokument pt. „Założenia nowego systemu gospodarki odpadami komunalnymi” z 28 października 2008 r. Przewiduje on uchwalenie ustawy o gospodarowaniu odpadami komunalnymi, która częściowo uzupełni, a częściowo zastąpi obowiązujące rozwiązania wprowadzone ustawą z 27 kwietnia 2001 r. o odpadach i ustawą z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. W „Założeniach…” zakłada się wprowadzenie obowiązkowego podziału na rejony gospodarki odpadami komunalnymi, obejmującymi co najmniej 150 tys. mieszkańców (a więc w praktyce kilka powiatów). Zdefiniowano też pojęcie „składowiska regionalnego” i stworzono możliwość budowy instalacji do zagospodarowania odpadów tylko takich, które ograniczają co najmniej o 50% masę odpadów kierowanych na składowisko. Wprowadza się tam również opłaty za odzysk i unieszkodliwianie odpadów odbieranych przez gminę od właścicieli nieruchomości na swoim terenie (opłata byłaby pobierana wg przepisów ordynacji podatkowej). Zgodnie z „Założeniami…”, opłaty za odbieranie i transport odpadów komunalnych ulegną obniżeniu, a ich górną stawkę będą określały samorządy. Współpraca gmin w zakresie realizacji zadań związanych z odzyskiem i unieszkodliwianiem odpadów odbywałaby się w formie związku międzygminnego, który miałby zapewnić powstanie struktur organizacyjnych dla obsługi systemu gospodarowania odpadami w rejonie.
Ważnym aspektem założeń do ustawy jest wprowadzenie nowego instrumentu administracyjnego – zarządzenia zastępczego wojewody, dzięki któremu można wprowadzić regulamin utrzymania czystości i porządku w tych gminach, które nie chcą go uchwalić. Przewiduje się także wzmocnienie uprawnień kontrolnych organów gmin wraz z uprawnieniem kontrolerów do wejścia na teren nieruchomości.
Jeżeli ustawa o gospodarowaniu odpadami komunalnymi zostanie opracowana wg tych „Założeń…”, to usprawni dotychczasowy sposób tego działania. Przede wszystkim zdyscyplinuje samorządy gminne, które wolą „tonąć w śmieciach” niż podejmować niepopularne decyzje, dopilnowując „producentów” odpadów komunalnych, a więc wyborców. Warta podkreślenia jest także propozycja budowy nowoczesnych, dobrze urządzonych regionalnych składowisk odpadów komunalnych i ostateczna likwidacja „radosnej” twórczości gmin z lat 80. i 90. XX w., czyli gminnych wysypisk odpadów.
„Założenia…” mają także mankamenty. Najważniejszy z nich to ten, że dokument nie wskazuje kompleksowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi, a przede wszystkim odzysku z nich odpadów opakowaniowych, nadających się do recyklingu. Jest to krok w dobrym kierunku, jednak nie na miarę połowy XXI w. Ale czy my w Polsce potrafimy myśleć tak dalekosiężnie i długofalowo?

prof. dr hab. Bazyli Poskrobko