Poidełka: po co nam ten kłopot?
Jak Polska długa i szeroka rośnie liczba ludzi pojonych z poidełek. Montują je na potęgę spółki wodociągowe w szkołach, na ulicach i w parkach. Ktoś może spytać, po co? Dlaczego angażujemy swoje siły, pieniądze i czas? Bo to się opłaci i nam, i naszym następcom.
Ambitny program montażu poidełek we wszystkich miejskich szkołach ogłosiła właśnie Warszawa. Stolica i tak jest w tyle, bo np. Wałbrzych wyposażył już wszystkie szkoły w takie urządzenia, a Gdańsk ogłosił kolejną turę rozpoczętego w 2013 r. programu ? do już zamontowanych kilkudziesięciu źródełek dołączy w tym roku 70 nowych. Swoje programy mają m.in. Łódź, Lublin, Bydgoszcz i Kraków. W Kielcach zamontowaliśmy na razie kilka takich urządzeń na terenach otwartych, a w tym roku wchodzimy do szkół.
Wrzesień to dobry początek
Termin jest dobry, bo we wrześniu wchodzi w życie ustawa o zakazie sprzedaży w szkołach tzw. śmieciowego jedzenia i picia. Rozporządzenie, precyzujące, o jakie konkretnie ?śmieci? chodzi, rodziło się w bólach. Wszystko wskazuje na to, że na czarnej liście znajdą się napoje gazowane i słodzone. To wprost wymarzona okazja do montażu poidełek czerpiących wodę bezpośrednio z sieci wodociągowej. Cóż w tym dziwnego? Moje pokolenie, a i pewnie nieco młodsi czytelnicy pamiętają, że w szkołach nie było sklepików, a gdy chciało się pić, to się szło do szkolnej toalety, podstawiało dłoń pod kran i chłeptało wodę z ręki. Ani to higieniczne, ani wygodne, ale tr...