Polityczne lapidarium
O tym, że gdyby w niektórych dziedzinach naszego życia nie było polityki, byłoby zdecydowanie lepiej, wie każdy. O tym, że polityki w naszym kraju jest za dużo wszędzie, wie już trochę mniej osób.
W mediach w innych krajach można zobaczyć, że w życiu codziennym polityki jest zdecydowanie mniej niż u nas. O tym, że politycy potrzebują się lansować i być krzykliwi, bo wtedy w szumie informacyjnym się wyróżnią, wie wiele osób, a mimo to nabiera się na te pohukiwania. Mało jednak kto wie, że czasami coś, co nie wygląda na rozgrywki polityczne i klasyczną polską „nawalankę” samorządowców, jest właśnie taką „nawalanką”. Trzeba trochę głębiej pogrzebać.
Tak właśnie, moim zdaniem, było w przypadku lapidarium z Ursynowa. Żal działania i inicjatywy Zarządu Zieleni m.st. Warszawy (ZZW). Szkoda, że prezydent Warszawy poddał się presji NGO. Źle, że szanowani dziennikarze mediów ogólnopolskich nie zauważyli na czym polega problem i poszli w narrację NGO.
Od nich czasami powinno się wymagać więcej zrozumienia i oczytania – choć może to tylko moje marzenie, związane z dziedziną architektury krajobrazu i problematyką zmian klimatu. W ich zawodowej pracy nie ma miejsca na tak błahe tematy.
Mała dygresja
Kiedyś wylano mi kubeł zimnej wod...