Potrzebny program dla osadów
Nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak wielkim problemem jest zgodne z przepisami zagospodarowanie osadów ściekowych. Tymczasem statystyczny Polak produkuje od czterech do pięciu litrów osadu dziennie (biorąc pod uwagę odwodnione osady opuszczające oczyszczalnie ścieków), a ilość ta – wraz z realizacją KPOŚK – będzie, niestety, rosła.
Temu problemowi poświęcone zostało seminarium szkoleniowe pt. „Nowe technologie w przeróbce osadów ściekowych”, zorganizowane przez Zakład Wodociągów i Kanalizacji Politechniki Śląskiej. Odbyło się ono na początku października br. w Brennej (Beskid Śląski). Dawka informacji była spora – w ciągu trzech dni zaprezentowano blisko 20 referatów.
Na przykład dr inż. Łucja Fukas-Płonka zwróciła uwagę m.in. na fakt, że w osadach nie mierzy się zawartości wielu związków bardziej szkodliwych niż metale ciężkie (pomiary tych ostatnich przed ewentualnym zagospodarowaniem są obowiązkowe). Mowa tu np. o wielopierścieniowych węglowodorach aromatycznych, absorbowalnych organicznych związkach chloru, polichlorowanych: difenylach, dibenzodioksynach i dibenzofuranach. W wystąpieniu zasygnalizowano też, że już niebawem można się spodziewać obowiązku monitorowania tych substancji w osadach. Poważnym zagrożeniem są także hormony, które w coraz większych ilościach pojawiają się w osadach ścieko...