Tym razem napiszę o transportowaniu wody morskiej na odległość setek kilometrów wodociągiem, o małej elektrowni wbudowanej w wodociągową rurę i żaluzjach oszczędzających olej opałowy. Science fiction? Wcale nie. Chcę pokazać, że najcenniejsze są proste pomysły i rozwiązania. Wystarczy osoba, która je dostrzeże, choć inni przeoczą.

Około 15 lat temu zgłosił się do mnie wynalazca z pomysłem, żeby wykorzystać płynącą w rurach wodociągowych wodę do napędzania małych turbin wytwarzających prąd. Jako człowiekowi z doświadczeniem technicznym pomysł mi się spodobał, ale wtedy uznałem go za nierealny. Może to był mój błąd, a może wyczułem, że technologia nie jest jeszcze na tyle rozwinięta, aby wdrożyć taki wynalazek u nas? W każdym razie to jest jakieś ostrzeżenie, żeby nie ignorować prostych pomysłów. Okazało się bowiem, że koncepcja z powodzeniem jest obecnie stosowana w Portland w Stanach Zjednoczonych. Firma Lucid Energy buduje właśnie małą elektrownię wbudowaną w rury wodociągowe, i to wcale nie te największe. Cztery turbiny wytwarzające prąd zostaną umieszczone w rurze o średnicy 107 cm. Turbina ma być tak zoptymalizowana, aby zbytnio nie zmniejszała przepływu wody, a jednak się obracała się i wytwarzała wcale niemało prądu, bo ma go być 1100 MWh, co wystarczy do zasilenia 150 domów. Sprzedaż prądu ma przynosić 2 mln dolarów zysku rocznie. Instalacja zacznie działać w ciągu kilku tygodni i przekonamy się, czy ten prosty sposób, o którym usłyszałem kilkanaście la...