Zakończyły się konsultacje społeczne dotyczące projektu ustawy o zmianie ustawy o odpadach. Jednym z celów nowelizacji jest stworzenie nowej infrastruktury, niezbędnej do prowadzenia prawidłowej gospodarki odpadami komunalnymi przy jednoczesnym utrzymaniu zasady zrównoważonego rozwoju. Czy pomysł powołania obligatoryjnych związków międzygminnych pomoże w osiągnięciu zamierzonych celów?

 
Aleksander Kozłowski
prezes OSKZG
Reprezentuję punkt widzenia związków komunalnych, które nie tylko chcą, ale już zrealizowały w całości bądź w części swoje projekty. Więc jest to punkt widzenia praktyków, ludzi, którzy dotknęli materii. My nasz Celowy Związek Gmin CZG12 tworzyliśmy na pograniczu polsko-niemieckim, więc mieliśmy ten przywilej, że widzieliśmy po drugiej stronie Odry, jak gospodarkę odpadami realizuje „Europa”. Zresztą nasi polscy samorządowcy jeździli przecież w latach 90. ubiegłego wieku na wszelkiego rodzaje europejskie wizytacje. Byliśmy zafascynowani tym, co robi „Europa”, i drapaliśmy się po głowach pytając: kiedy nam to przyjdzie realizować. Stało się to bardzo szybko i w wielu wypadkach było to ze znakomitym efektem dla środowiska i dla celów, dla których zostaliśmy powołani.
Trzeba nam w polskiej gospodarce odpadami znaleźć sieć powiązań, która jest minimalnym modułem dla danego przedsięwzięcia. W gospodarce odpadami „Europa” określa tę liczbę na poziomie 150 tys. mieszkańców. Przy takim potencjale można już ten minimalny moduł budować. I jest jeszcze drugi ogranicznik, o którym często zapominamy, a jest on istotny: to są odległości transportowe. Mówi się o tym, żeby nie przekraczały one 60 km od centrum tego systemu (czyli od zakładu zagospodarowania odpadów), tak żeby ich zwożenie było również oparte na podstawach ekonomicznych.
I takie właśnie przedsięwzięcia, jak nasze czy wielu innych związków, doprowadziły do powstania w 2004 r. OSKZG (Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Komunalnych Związków Gmin), gdzie jednym z celów naszej działalności jest informowanie i przedstawianie tego punktu widzenia innym, wpływając na zmianę widzenia „centrali” czy też na takie wykreowanie polskiej polityki ekologicznej w zakresie ochrony powierzchni ziemi, aby tworzone systemy były systemami pokrywającymi jakby siatką związków międzygminnych całą Rzeczpospolitą. Tak, aby nie było to na zasadzie wyrywkowej mozaiki polegającej na tym, że gdzieś w Długoszynie czy w Dolinie Redy i Chylonki czy w Rzeszowie – powstały zakłady zagospodarowania bo ludzie tam ambitni takie rozwiązania stworzyli – ale to nie jest jeszcze system! To są rzeczy sporadyczne, często wynikające ze zniecierpliwienia ludzi, z ich aktywności, ale nie można tego nazwać systemem. System będzie wtedy, kiedy w całej Polsce będą jednakowe warunki dla wszystkich i nie będzie najmniejszej gminy, która nie byłaby w jakimś obejmującym ją obszarze oddziaływań – elemencie całego systemu.
Fragment uzasadnienia do projektu
W celu dostosowania przepisów ustawy z zakresu planowania gospodarki odpadami do systemu określonego w Krajowym Planie Gospodarki Odpadami 2010, w tym utworzenia regionalnych zakładów zagospodarowania odpadów, w projekcie ustawy zaproponowano tworzenie i udział gmin w strukturach ponadgminnych.
Konsekwencją tworzenia regionów gospodarki odpadami, obejmujących przynajmniej 150 tys. stałych mieszkańców, będzie m.in. konieczność zrzeszania się gmin w związki międzygminne (art. 1 pkt 11). Znacznie osłabia to rolę i przydatność powiatowych planów gospodarki odpadami, co jest jedną z przyczyn propozycji usunięcia obowiązku ich tworzenia, pozostawiając plany gospodarki odpadami szczebla wojewódzkiego i gminnego (międzygminnego). Istotny jest również fakt, że sprawozdanie z powiatowego planu gospodarki odpadami z 379 powiatów w ustawowym terminie (tj. do 30 czerwca br.) złożyło jedynie 86 powiatów. Do 15 października br. złożono 184 kolejne sprawozdania. Wobec powyższego oraz biorąc pod uwagę zadania samorządu powiatowego w zakresie gospodarki odpadami, zrezygnowano z opracowywania powiatowych planów gospodarki odpadami. Zmniejszy to obciążenia administracji publicznej – wojewódzkiej, powiatowej i gminnej – w zakresie przygotowania i opiniowania planów oraz przygotowania sprawozdań z ich realizacji. Natomiast zaproponowane w projekcie rozdzielenie okresów przygotowania projektów planów i sprawozdań zapobiegnie spiętrzeniu zadań, m.in. w zakresie opiniowania projektów planów, w krótkich odstępach czasu (art. 1 pkt 7i).
Żeby tak było, zmiana ustawy o odpadach, zmierzająca do utworzenia celowych związków gmin (oby obligatoryjnie – tam gdzie nie idzie się dogadać), ma taką właśnie cechę. Ileż można czekać, że wszystko w gospodarce odpadami ureguluje wolny rynek? U nas wolny rynek oznacza, niestety, „wolną amerykankę” i oznacza najczęściej łapanie kęsa w postaci transportu odpadów. Przewożący odpady kreuje się często na ministra środowiska i chce tym środowiskiem rządzić. A to jest tylko usługa transportowa! System oznacza preselekcję, przygotowywanie odpadów, segregację wstępną, transport, doczyszczanie, odzysk, deponowanie odpadu resztowego i powrót surowców wtórnych do obiegu gospodarczego w sposób efektywny ekonomicznie dla całego przedsięwzięcia. Żeby tak było, nie może być w tym systemie wyrywkowości i nastawienia na to, że najgorszy z elementów w tym całym systemie, czyli składowanie, jest elementem najtańszym – a więc zachęcającym do takiego postępowania! Czyli jest jakby pobudką ekonomiczną!?
Po drugie, system musi być oparty na związkach komunalnych, którymi objęte są wszystkie gminy. Plany gospodarki odpadami, szczególnie te wojewódzkie, powinny określać obszary oddziaływań, pokrywając mapę województwa tymi podsystemami. Ale co zrobić, kiedy są plany w których się mówi, że ta ilość instalacji jest od czterech do 11? To znaczy ile? Cztery czy 11, a może siedem? A jeżeli siedem, to gdzie? Dlatego musi być pewien poziom planu (poziom wojewódzki), który te rzeczy narzuca, a przynajmniej akceptuje. Jeżeli gminy domówią się – dobrze. Ale jeżeli się nie domówią, to wyższa racja wymaga tego, że my je do takiej symbiozy działań możemy je nie tyle zmusić, ile zaproponować ich ramy terytorialne. Zachód się tego nie bał! Tak jesteśmy podnieceni niemieckim akcentem w polskiej gospodarce odpadami. To, co niemieckie firmy robią u nas w gospodarce odpadami, nie jest dobrym przykładem. U siebie już by tego nie zrobiły. Ale Niemcy się nie bały rozwiązań rygorystycznych. Nie da rady? To narzucimy. Dla dobra całego systemu, żebyśmy jeszcze zdążyli przed karami, żebyśmy nie musieli powiedzieć Europie „przepraszamy”, bo nie tylko nie wykorzystaliśmy środków (bo przecież beneficjentami będą gminy), to jeszcze oddajemy Unii Europejskiej nasze środki w postaci kar. To już byłaby podwójna niefrasobliwość (żeby tego ostrzej nie nazwać) przeciwko środowisku. Być może jest jeszcze szansa, że nie jest za późno?  Może jest światełko w tunelu, może nie wszystko jest stracone? Ale żeby to zagrało, to na początek tego systemu trzeba go narzucić – właśnie siatkę związków gmin obejmującą całą Polskę. Potem możemy tę sieć modyfikować, poprawiać, ale od czegoś trzeba zacząć. Dlatego jeszcze nie można mówić, że mamy system, chyba że polega on na tym: kto kogo oszuka, kto więcej papierów wystawi, ten ma rację. To nie jest system. Dlatego też do tej próby podchodzimy z dużym oczekiwaniem i mamy nadzieję, że spotka się to ze zrozumieniem samorządów i administracji rządowej.
 
Dariusz Matlak
prezes Zarządu PIGO
Wiele projektowanych rozwiązań idzie w dobrym kierunku i uwzględnia postulaty i wnioski zgłaszane przez naszą organizację. W szczególności pozytywnie oceniamy zapisy, dotyczące nadania wojewódzkim planom gospodarki odpadami rangi aktów prawa miejscowego, zmian w systemie ewidencji odpadów, zaostrzenia sankcji za nielegalne postępowanie z odpadami oraz możliwości zamykania z urzędu składowisk działających niezgodnie z przepisami prawa. W ostatniej, niezwykle istotnej kwestii, konieczne jest wskazanie źródeł finansowania zamknięcia w najbliższym czasie kilkuset takich składowisk. PIGO proponuje aby przeznaczyć na ten cel wpływy z opłat marszałkowskich (za składowanie odpadów), które jak wiadomo znacząco wzrosną od przyszłego roku.  Racjonalnym wydaje się również propozycja tzw. regionalizacji gospodarki odpadami, gdyż doświadczenia minionych lat wskazują dość wyraźnie, że wiele gmin i mniejszych związków międzygminnych nie potrafi, z różnych powodów, skutecznie i efektywnie organizować na swym terenie gospodarki odpadami. Wiemy jednak także jak problematyczne jest osiągnięcie – w strukturach związków międzygminnych – konsensusu, określenie strategii i celów prowadzenia wspólnej gospodarki odpadami. Dlatego wiele takich inicjatyw w gospodarce odpadami kończyło się w minionych latach niepowodzeniem. Trudno na podstawie obecnego projektu jednoznacznie stwierdzić, czy wprowadzenie przymusu ustawowego do tworzenia związków międzygminnych przyniesie spodziewane efekty, czy też będzie pewnym eksperymentem, który powiedzie się jedynie w niektórych regionach.
Jesteśmy jednak zdecydowanie przeciwni aby związki międzygminne prowadziły działalność operacyjną (gospodarczą), co prowadziłoby do ich monopolu. Związki międzygminne powinny mieć bowiem dość szerokie uprawnienia, przejęte od gmin i powiatów, i  odpowiadać za działalność planistyczną, administracyjno-organizacyjną i kontrolną. Można przyjąć, że jedynie w uzasadnionych przypadkach związki mogłyby podejmować działalność gospodarczą, ale wyłącznie w formie spółek prawa handlowego i na zasadach równoprawności z innymi przedsiębiorcami i zakładami oraz zachowaniem zasady konkurencji rynkowej.

 
Tomasz Uciński
prezes KIGO
Wychodzimy z założenia, że po co nakładać obligatoryjnie związki, jak jest możliwość bazowania na obecnie istniejących. A takich w Polsce jest sporo. Powinno być tak, że oczywiście obowiązkowe związki, ale wówczas, kiedy nie stworzą się takie, które mają się tym tematem zająć. Ale generalnie idea jest słuszna, bo nie może być tak, że każda wieś będzie robiła swoje. Pieciotysięczna gmina nie będzie mogła zająć się problemem gospodarki odpadami sama, bo jest to zbyt kosztowne. W projekcie mówi się o liczbie 150 tys. mieszkańców (niektórzy racjonalnie patrzący mówią o 250 tys.). Czyli jest to taki poziom, który by gwarantował, że ten system będzie racjonalny przy obsłudze, zakupie i funkcjonowaniu. Także generalnie jesteśmy za tym, żeby te związki się tworzyły, natomiast czy obligatoryjnie, to zawsze dałbym możliwość stowarzyszania się dobrowolnego w ramach planu wojewódzkiego jako tego aktu prawa miejscowego. A jeśli to nie przyniesie efektu, to trzeba wyznaczyć obszar, który będzie obsługiwał daną populację w ramach związku międzygminnego.