Jakie kwestie związane z tematem PSZOK-ów nurtują polskie samorządy? Czy mieszkańcy są zainteresowani odwiedzaniem tego typu miejsc? Czy wiedzą, jaki rodzaj odpadu powinien tam trafić? Tego typu tematy poruszane były podczas debaty zorganizowanej przez redakcje ?Przeglądu Komunalnego? i ?Recyklingu?.

Utworzenie punktów selektywnej zbiórki odpadów komunalnych, czyli tzw. PSZOK-ów, jest jednym z obowiązków gmin, wynikającym ze znowelizowanej ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (u.c.p.g.). Gmina ma obowiązek zbudować lub zlecić podmiotowi utworzenie tego typu miejsc w sposób zapewniający łatwy do nich dostęp dla wszystkich jej mieszkańców, jest też zobowiązana do udostępnienia na stronie internetowej informacji na ich temat. Mając to na uwadze, część samorządów już wypełniła swoje zadania w tym zakresie. Z kolei inni przedstawiciele gmin stają w obliczu rozmaitych problemów związanych z ich utworzeniem lub funkcjonowaniem. Do najczęstszych należą opracowanie dobrego projektu, stworzenie efektywnego modelu eksploatacji oraz znalezienie dogodnej lokalizacji i związane z tym koszty. Na jakie aspekty jeszcze warto zwrócić uwagę? Tego typu pytania zostały skierowane do ekspertów oraz praktyków zaproszonych na debatę zorganizowaną przez redakcje ?Przeglądu Komunalnego? i ?Recyklingu?. Spotkanie odbyło się 25 lutego br. w Poznaniu w siedzibie firmy Abrys, wydawcy obu miesięczników. Zaproszenie do udziału w tym wydarzeniu przyjęli Hanna Kończal, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Poznaniu, Krzysztof Krauze, dyrektor Zakładu Zagospodarowania Odpadów (ZZO) z Poznania, Tadeusz Urban, dyrektor spółki KOM-LUB z Lubonia, a także Przemysław Gonera, dyrektor Biura Związku Międzygminnego ?Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej? (ZM GOAP). Ponadto wśród zaproszonych gości znaleźli się mec. Jędrzej Bujny, reprezentujący kancelarię dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna, oraz Tomasz Witkowski z firmy BEWA. Przedstawicielami redakcji ?Przeglądu Komunalnego? byli Barbara Krawczyk i Lech Bojarski, który moderował całą dyskusję. Z kolei miesięcznik ?Recykling? reprezentowała Judyta Więcławska.

Przedwyborcza rzeczywistość

Na długiej liście problemów związanych z PSZOK-ami na pierwszym miejscu, zdaniem uczestników debaty, mogłaby się znaleźć kwestia ich zdefiniowania. Przygotowanie punktów selektywnej zbiórki odpadów komunalnych jest skomplikowane z prawnego punktu widzenia ? ze względu na różne interpretacje zapisów ustawy u.c.p.g. Wobec tego brak reglamentacji w zakresie zorganizowania tego typu miejsc daje gminom dużą swobodę w ich kształtowaniu. ? Do tej pory nie dookreślono właściwie nawet ich definicji. Jak wobec tej sytuacji gminy mają sobie radzić z organizacją PSZOK-ów? Na jakie aspekty prawne powinno się zwracać szczególną uwagę? Czy definicja jest rzeczywiście potrzebna? ? zapytał uczestników spotkania L. Bojarski, rozpoczynając dyskusję.

Jako pierwszy głos w tej sprawie zabrał J. Bujny. ? Z jednej strony, istnieje pokusa, żeby powiedzieć prawodawcy, aby wprowadził definicję PSZOK-u, bo w ustawie jej po prostu nie ma. Jednak z drugiej strony, jak już zostanie ona wdrożona, to gminy dostaną jasny sygnał, czym ten PSZOK jest  i wówczas może powstać problem jak zmieścić, dopasować funkcjonujące już punkty w ramach takiej definicji. Uważam, że aktualna sytuacja, mimo że wymaga pewnych korekt, jest jednak dobra. Niechaj gminy w praktyce same zdefiniują, czym jest punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych ? powiedział. Stwierdził on także, że utworzenie tego typu miejsc należy do obowiązków przedstawicieli gmin, ale prawodawca ani nie narzuca im momentu rozpoczęcia inwestycji, ani nie mówi, ile tych PSZOK-ów ma być, ani ich nie definiuje. Zatem ich utworzenie stanowi szerokie pole do działania dla przedstawicieli gmin, inwestorów itd. Oczywiście, istnieje pewne ryzyko nieprawidłowości w tym zakresie, ale mimo wszystko ta autonomia jest w sumie czymś dobrym ? lepiej, żeby to gminy same decydowały, jak ten system ma funkcjonować.

? Warto się jednak zastanowić, czy tego typu dowolność nie grozi inercją? Wobec zaistniałej sytuacji wiele gmin nie do końca wie, jaki model przyjąć ? argumentował L. Bojarski.

? Bez PSZOK-ów trudno jest skonstruować w sposób racjonalny efektywnie działający system gospodarki odpadami komunalnymi ? odpowiedział J. Bujny. Jego zdaniem, nie może być tak, że skoro prawodawca nie podaje konkretnych terminów, to gminy żadnego PSZOK-u nie uruchomią. Niejako na potwierdzenie tych słów T. Witkowski przyznał, że jako producent rozwiązań dla PSZOK-ów otrzymuje rozmaite sygnały od przedstawicieli samorządów, którzy ? szczególnie w ostatnim czasie (w perspektywie wyborów) ? dopytują o możliwość stworzenia takich punktów na terenie swojej gminy. ? Tego typu inwestycja jest zawsze bardzo widoczna i powstaje dla szerokiego grona mieszkańców, a więc przyszłych wyborców ? podkreślał T. Witkowski.

Pod presją

? Pamiętajmy też, że istnieje jeszcze presja ze strony mieszkańców. Coraz częściej stają się oni roszczeniowi wobec gminy, twierdząc, że skoro płacą, to wymagają pewnych usług na dobrym poziomie. A przecież PSZOK stanowi pewien element tych usług. Jednakże rzeczywistość, szczególnie ta obecna ? przedwyborcza, wymusza na gminach pewnego rodzaju aktywność, a nie inercję. Jeżeli odpadów nie odbierzemy i wylądują one na ulicy, to dziennikarze mogą zrobić z tego jakiś materiał interwencyjny. A odpady to przecież temat nie tylko dobry dla ekspertów ekonomistów, prawników i techników, ale też gorący politycznie ? zauważył J. Bujny.

W kwestii wdrożenia definicji PSZOK-u głos zabrała również H. Kończal. ? Dla inspektorów WIOŚ zdefiniowanie tego typu punktów stanowiłoby ogromne udogodnienie, ale boję się podejścia, w którym inspektora zwalnia się od myślenia i zamienia się go w ankietera. Jestem absolutnie przeciwna definiowaniu, jak ma wyglądać PSZOK, przecież idea tej ustawy była taka, że to gminy mają kształtować system zagospodarowania odpadów. A ostatecznie mieszkańcy zweryfikują, czy jest on właściwy. Z H. Kończal zgodził się J. Bujny, który przypomniał, że ustalenie definicji prawnej nie może być panaceum na całe zło. ? Wszyscy pamiętamy, jakie problemy interpretacyjne stworzyły się wokół definicji regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych ? dodał.

Swoją opinią w tej sprawie podzielił się również P. Gonera. ? Rzeczywiście, zgadzam się z poprzednimi wypowiedziami, że lepiej, gdy jest pewna swoboda w kwestii kształtowania PSZOK-ów. Jednakże pamiętajmy, że gromadzone są tam odpady, które oddziałują na środowisko, więc należy dookreślić, w jakich warunkach powinno się je przechowywać. Faktem jest, że nie wszystkie rodzaje odpadów mogą zostać w danym punkcie przyjęte. Ponadto w PSZOK-u obecnie musi być też program funkcjonalno-użytkowy. Chcemy spełnić chociaż podstawowy, ustawowy wymóg, którym jest obecność jednego PSZOK-u w gminie, co jednak nie oznacza zawsze powszechnej dostępności. W poszukiwaniu miejsca, które jest optymalne do zlokalizowania PSZOK-u, istotne zwykle znaczenie ma także to, aby jak najszybciej on powstał ? stwierdził.

Uzupełniając swoją wypowiedź, dodał, że w związku ze zróżnicowaną sytuacją w wielu gminach lub związkach międzygminnych należy także dokładnie przeanalizować poszczególne przypadki pod kątem produkcji odpadów, bo przecież zupełnie inaczej ten obraz wygląda w mieście, a inaczej na wsi.

Wyniki kontroli

A jak jest rzeczywiście? Hanna Kończal przedstawiła uczestnikom debaty wyniki kontroli przeprowadzonej w ub.r. przez Inspekcję Ochrony Środowiska. Cyklem kontrolnym objęto 283 gminy oraz 10 związków międzygminnych w kraju. Inspektorzy ochrony środowiska sprawdzili, jak gminy wdrażają przepisy znowelizowanej u.c.p.g. Pod lupę wzięto również PSZOK-i. Na co zwracano szczególną uwagę?

? Było to nasze pierwsze działanie w tym zakresie i w zasadzie była to kontrola rozpoznawcza, na zasadzie zebrania wiedzy. Sprawdziliśmy zatem, czy system został wdrożony i posiada elementy, które zostały przewidziane w ustawie, np. czy ma zbudowane PSZOK-i. W Polsce 77% skontrolowanych gmin zbudowała PSZOK-i. Jednakże część (23%) gmin była albo w trakcie budowy takiego miejsca, albo też posiadała PSZOK-i mobilne  ? wyliczała. Komentując dalej wyniki kontroli, H. Kończal przyznała, że ? analizując sytuację w poszczególnych województwach ? inspektorzy WIOŚ przyglądali się temu, czy dana gmina w ogóle ma już PSZOK, a także na czym polega jego działalność, jakiego rodzaju i ile odpadów można do niego przywozić oraz czy są jakieś ograniczenia czasowe w ich przyjmowaniu. Jednakże ten system dopiero zaczął działać, zatem na tym etapie nie można jeszcze było poddać go jednoznacznej ocenie. O tym, jak działają PSZOK-i, będzie można powiedzieć dopiero pod koniec tego roku. Wtedy też odbędzie się kolejny cykl kontrolny, który obejmie ok. 10% nieskontrolowanych dotychczas gmin.

W drodze do ujednolicenia standardów

Na tym etapie do debaty włączył się T. Urban ? dyrektor spółki KOM-LUB, która na początku br. uruchomiła PSZOK ? poruszając kolejny istotny problem. ? W podejściu do funkcjonowania, a przedtem powstawania PSZOK-ów musimy się zastanowić, kto jest ich ?ojcem?. Jeśli organizacją zajmuje się miasto lub gmina, to ma możliwość planowania długofalowego i myślenia perspektywicznego. Niestety, mamy też drugą skrajność, czyli sytuację, kiedy firma wygrywa przetarg np. na rok. Musi zorganizować i prowadzić PSZOK, ale trudno jest jej inwestować, gdy nie wiadomo, co będzie dalej. Zatem będzie się starała, żeby on był funkcjonalny i spełniał podstawowe wymagania, ale nie będzie postępowała niegospodarnie i inwestowała w coś, co być może za rok będzie musiała wyrzucić lub rozbierać. Bardzo ważne jest też to, co można oddawać do PSZOK-ów. Ważną kwestią jest próba wmieszania w odpady problemowe odpadów poprodukcyjnych. Jak je odróżnić? Rzemieślnicy prowadzący zakłady budowlane masowo przywożą swoje odpady, np. ok. 10 t złomu z płyt gipsowo-kartonowych. W tego typu sytuacjach należy zachować zdrowy rozsądek ? mówił T. Urban.

Sześcioletnie już doświadczenie w kwestii zagospodarowania odpadów komunalnych ma kolejny uczestnik debaty ? Krzysztof Krauze. Reprezentowany przez niego Zakład Zagospodarowania Odpadów zbudował na potrzeby mieszkańców Poznania PSZOK-i pod nazwą Gratowiska. Na terenie aglomeracji istnieją trzy tego typu obiekty.

? PSZOK nie jest po to, żeby wypełnić odpowiednie statystyki. Nie jest też po to, żeby przedstawiciele WIOŚ się denerwowali. Istnieje on dla mieszkańców, którzy mają realny problem z konkretnym odpadem. Powinno być zatem precyzyjnie określone, co można tam oddać. Te same standardy powinniśmy mieć w każdej gminie w Polsce. Ulotka informująca o rodzaju przyjmowanych odpadów z Krakowa nie może się różnić od poznańskiej ? tłumaczył. Stwierdził też, że z PSZOK-ów powinni korzystać również przedsiębiorcy, tyle że powinni oni zapłacić za odpad, który chcą oddać.

Sporym problemem jest ustalenie prawdziwego pochodzenia odpadów, a więc weryfikacji źródła ich powstania. Często bowiem przedsiębiorcy próbują ?przemycać? odpady jako pochodzące z gospodarstw domowych. W tej kwestii głos zabrała H. Kończal, która argumentowała, że w celu wyjaśnienia kwestii własności odpadów najlepiej poprosić o kartę wytworzenia odpadu, bo to ona właśnie stanowi dowód. Przedsiębiorcy wiedzą doskonale, jakie są wymagania w zakresie zagospodarowania odpadów. Jednakże, jak dodała, w przypadku odpadów budowlanych nie da się określić, czy przywiózł to rzemieślnik, czy mieszkaniec. ? Stąd tak istotna jest kwestia wprowadzenia jednolitych standardów ? skonkludował K. Krauze.

Zapewnić strumień odpadów

Do problemów, które wiążą się z funkcjonowaniem PSZOK-ów, należy doliczyć jeszcze jeden ? w większości gmin, w których stworzono takie punkty, niestety, nie ma spodziewanego wpływu strumienia odpadów, który powinien tam trafiać. Jak zaradzić tego typu kłopotom? Jakich typów odpadów trafia do takich miejsc najwięcej?

Do odpowiedzi na tak postawione pytanie poczuł się wywołany Przemysław Gonera. Jak powiedział, opierając się na przeprowadzonych przez ZM GOAP analizach statystycznych, w okresie od lipca do grudnia ub.r. na terenie Związku Międzygminnego ?Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej? PSZOK-i zebrały ogółem 2900 t odpadów komunalnych, w tym 1160 t wielkogabarytowych, zielonych ? 650 t, gruzu i betonu ? 613 t oraz 340 ton zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (ZSEE). ? Ilość zbieranych odpadów w poznańskich Gratowiskach w stosunku do sytuacji sprzed 1 lipca 2013 r. wzrosła obecnie o 100%. Nowy system zagospodarowania odpadów to umożliwił. Jednakże trudno jednoznacznie stwierdzić, co dla naszej aglomeracji znaczy zebranie przykładowo 4 tys. ton odpadów problemowych. Czy to jest dużo? W przeliczeniu na mieszkańca, nie ? stwierdził K. Krauze.

Podczas debaty rozmawiano też o różnych modelach funkcjonowania PSZOK-ów. ? Na rynku w tym zakresie panuje dość duża różnorodność ? przyznał T. Witkowski. Jednakże, jak stwierdził, wśród inwestorów można zaobserwować stale rosnący wzrost świadomości w zakresie funkcjonowania PSZOK-ów. Według T. Witkowskiego, najbardziej efektywny model zbierania odpadów, który może stanowić wyposażenie PSZOK-ów, to tzw. segmentowy punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych z wykorzystaniem rampy. Z wysokości rampy można po prostu zobaczyć, jaki jest stopień zapełnienia odpadami określonego kontenera. Tego typu rozwiązanie kosztuje  ok. 60 tys. zł i obejmuje cztery kontenery ustawione przy rampie. Z kolei jeśli chodzi o pozwolenie na budowę tego typu obiektu, to przepisy budowlane określają to dwojako: jeśli nie jest on związany z gruntem, to nie wymaga pozwolenia na budowę, ale jeśli będzie stał w tym samym miejscu ponad sześć miesięcy, to już wymaga takiego pozwolenia. ? Rozwiązanie proponowane przez firmę Bewa nie jest na trwałe związane z gruntem, ponadto uzyskanie pozwolenia na budowę w naszym kraju w tego typu przypadku też nie jest procedurą skomplikowaną i trwa około miesiąca. Zwykle proponujemy jedną stację dla gminy i oceniamy jej efektywność. Jeżeli są potrzebne kolejne, to dostawiamy potrzebną ich liczbę. Rozwiązanie z rampą jest obsługiwane przez mieszkańca, ale musi być prowadzona dodatkowa kontrola pracownika, głównie nad jakością przyjmowanego odpadu ? podkreślił T. Witkowski.

Jak osiągnąć poziom odzysku?

Uczestnicy debaty zastanawiali się także, czy tylko dzięki samym PSZOK-om wypracujemy w Polsce określone poziomy odzysku określonych odpadów. Niestety, w przekonaniu T. Urbana same PSZOK-i nie wystarczą. ? Stanowią one uzupełnienie całego procesu, a odpowiedni poziom odzysku jest w stanie zapewnić dobrze działający RIPOK już w samej masie zebranych odpadów. Nie będzie to jednak segregacja u źródła. Tego typu stwierdzenie to populizm ? dodał T. Urban. Podkreślił też, że Luboń jest pierwszym miastem, które wprowadziło powszechny system segregowania odpadów ? już w 1992 r. mieszkańcy dzielili tam odpady na poszczególne frakcje. Jednym z udogodnień przyjętych dla mieszkańców Lubonia jest też zbieranie odpadów wielkogabarytowych i problemowych podczas tzw. mobilnej zbiórki. ? Z rejonu, gdzie jest ok. 600 posesji, zbieramy 10 t odpadów wielkogabarytowych na kwartał. W PSZOK-u stacjonarnym nie ma szans na tego typu wynik, ponieważ mieszkańcom nie będzie się chciało do niego jechać, jeżeli mają oni dostępną tak wygodną alternatywę ? przyznał T. Urban.

Jednakże z mobilną zbiórką też są problemy. Często zdarzają się sytuacje, że przykładowo firma złomiarska wyzbiera wystawiony przed posesje zużyty sprzęt na kilka godzin przed planowanym jego odbiorem. Jak sobie poradzić z tego typu sytuacją?

? Walczę z tym od dawna, a straż miejska odmawia już pomocy w tym zakresie, bardzo trudno znaleźć efektywne rozwiązanie ? podkreślał T. Urban. Patologie tworzą się też wokół tzw. punktów skupu złomu. W tej kwestii głos zabrała H. Kończal. ? Żaden ze skontrolowanych przez poznański WIOŚ punktów skupu złomu, od momentu, kiedy ustawodawca umożliwił im zbiórkę ZSEE, nie był zarejestrowany w rejestrze GIOŚ. To znaczy, że wszystkie one działy nielegalnie. Ta patologia tkwi już w samym założeniu systemu, problemy są również z nałożeniem kary za tego typu wykroczenia. W tym momencie do dyskusji bardzo żywiołowo włączył się K. Krauze, twierdząc, że istnieje ogromny problem z ustaleniem, czyją własnością są odpady. Czy są one własnością gminy, czy gmina tylko nimi zarządza? Gminy mają obowiązek zbierać ZSEE, bo tak jest zapisane w ustawie, a z drugiej strony organizacja odzysku ma obowiązek uzyskać odpowiedni poziom zbiórki tego sprzętu. W tym zakresie musi istnieć współpraca, która powinna być jednoznacznie określona. Zwrócił on też uwagę na jeszcze jeden aspekt ? w Poznaniu brakuje publicznych punktów zbiórki np. odpadów opakowaniowych. Tego typu rozwiązanie wdrożono przykładowo w Krakowie, gdzie stanowią one uzupełnienie całego systemu. Zdaniem dyrektora poznańskiego ZZO, najlepiej by było, gdyby tego typu punkty w całej Polsce znajdowały się przynajmniej przy każdym supermarkecie.

Wokół przetargów

Jędrzej Bujny podkreślił na tym etapie dyskusji dwie istotne kwestie. Pierwsza z nich dotyczy przetargów. Prawodawca nie tylko zostawił gminom bądź związkom międzygminnym kwestię zdefiniowania, czym jest PSZOK, ale także zupełnie odpuścił, w dobrym tego słowa znaczeniu, kwestię organizacji przetargów dotyczących funkcjonowania PSZOK-ów oraz temat określenia ich formy organizacyjno-prawnej. ? Nie tylko musimy sobie powiedzieć, jakie odpady trafiają do PSZOK-ów, jaki ma zostać przyjęty w nich regulamin itd., ale też musimy wiedzieć, jak zmierzyć się z tym pod kątem prawnym. Dobrym rozwiązaniem jest, gdy gminy mogą zorganizować odrębne przetargi na odbiór i zagospodarowanie i nie muszą tego łączyć. Gminy mogą też próbować wrzucić wszystko do przysłowiowego jednego worka. Ważne jest, że pozostaje w tej kwestii duża swoboda. Zadanie to może być również powierzone w trybie bezprzetargowym jednostce gminnej, co też jest cenne ? dodał. W jego opinii druga istotna sprawa dotyczy narzuconych limitów ? i tu tkwi potencjalny problem: ? Kwestią do wyjaśnienia na gruncie przepisów jest, czy możemy powiedzieć mieszkańcom, że odbieramy tylko określoną ilość odpadów zmieszanych, a za resztę muszą zapłacić. Analogiczne wątpliwości powstaną przy ewentualnym wprowadzeniu limitów w PSZOK-ach. Tego typu zagadnienie budzi spore kontrowersje interpretacyjne, choć pojawiają się pierwsze orzeczenia w tej kwestii.

Czy jednak można już wskazać dobre praktyki, które modele funkcjonowania PSZOK-ów dobrze się sprawdzają w gminach? ? To wszystko zależy od wizji, którą ma dany przedstawiciel gminy, trudno wskazać model uniwersalny ? przyznał J. Bujny. ? Przykładowo, mam zakład specjalizujący się w zagospodarowaniu odpadów, który zostaje przekształcony w spółkę, albo po prostu jest własna spółka. I tu rodzi się pytanie, czy wygram przetarg? Tutaj pojawia się ryzyko. Ale można też mieć plan B. Nawet jeśli jako firma nie wygram przetargu albo dostanę niekorzystne warunki np. jako podwykonawca i będę działał na zasadzie minimalizowania strat, to i tak zadanie w zakresie PSZOK-ów będę realizował. Będzie to plan, który pozwoli mi przetrwać do kolejnego przetargu. Istnieją zatem rozmaite przykłady, jednakże otwartym i zasadnym jest pytanie czy umowa podpisana na rok lub nawet osiemnaście miesięcy to dobra perspektywa czasowa, żeby inwestować?

Gdzie tkwi odpowiedzialność?

? Warto też zastanowić się nad kwestią odpowiedzialności za odpady ? trafnie zauważył K. Krauze. I szybko dodał, że na początku całego cyklu zagospodarowania odpadów odpowiedzialność spoczywa na mieszkańcach. Kolejne ogniwo to odbierający odpad, bo to właśnie on musi mieć świadomość, co przewiezie ostatecznie do RIPOK-u. A na instalacji wdrożone są już określone standardy i wszystko podlega kontroli. W przypadku wystąpienia nieprawidłowości na tzw. bramie, związanych np. z próbą wwiezienia odpadów zmieszanych zamiast posegregowanych, należałoby odesłać tego typu pojazd. Jednak zwykle w tego typu przypadkach tzw. odbierający wyjaśnia, że przyjął, bo takie odpady otrzymał od określonego mieszkańca. ? Zatem gdzie jest ta odpowiedzialność? ? zapytał L. Bojarski

? Odpowiedzialny jest każdy ? podkreślał K. Krauze i przypomniał, że zagospodarowanie odpadu to cały proces, który na każdym etapie musi przebiegać prawidłowo. Należy go również kontrolować. ? Jestem przeciwny temu, aby w PSZOK-ach przyjmować zmieszane odpady, nie taka jest ich idea ? kontynuował K. Krauze. Przykładowo w PSZOK-u w Poznaniu przyjmowany jest tylko styropian opakowaniowy, bo jest na niego odbiorca. Jednak styropian musi być czysty, bo tylko taki może być wykorzystany do przygotowania granulatu. Zarządzający tego typu punktem nie może przyjąć odpowiedzialności np. za styropian zanieczyszczony lub budowlany, bo jego nie da się odzyskać. ? Nie zbieramy zatem tylko po to, aby zbierać odpady. Zbieramy po to, by coś z tego było ? dodał z przekonaniem K. Krauze. ? Zatem co mieszkaniec ma zrobić z tym brudnym styropianem? ? zastanawiał się T. Urban. Jak podkreślił, zagospodarowanie odpadu budowlanego nie leży w kompetencji gminy ani związku międzygminnego. Jeżeli firma budowlana posiada tego typu odpad, to musi postąpić z nim tak, jak należy postąpić z odpadem budowlanym. Z kolei jeżeli mieszkaniec ma duże ilości tego typu odpadu, to powinien zamówić w odpowiedniej firmie kontener, który zostanie podstawiony pod jego nieruchomość i przewieziony w stosowne miejsce. Jednak tego typu rozwiązanie jest kosztowne. Jak twierdzi K. Krauze, te same zasady muszą obowiązywać wszystkich. Ludzie często przywożą do PSZOK-ów bardzo duże ilości np. odpadów zielonych, tłumacząc, że jest to odpad bytowy, a tak duża naprawdę ilość odpadów często związana jest z prowadzoną działalnością ogrodniczą. ? Cały system musi zostać usystematyzowany, ponieważ obecnie jest tak, że mniej majętni finansują bogatszych. Jeżeli ktoś ma wszystkiego dużo, to w ramach narzuconej za odbiór odpadów stawki np. 12 zł chciałby kompleksowo załatwić odbiór odpadów. Z kolei mieszkaniec np. bloku nie ma tylu odpadów, a i tak musi płacić 12 zł. Gdzie tu logika? ? zastanawiał się K. Krauze. ? Pozostaje jeszcze kwestia spalarni. Jakie odpady tam trafią? ? postawił pytanie T. Urban. Na to zareagowała natychmiast H. Kończal, ostrzegając, że spalarnia nie załatwi wszystkiego, bo poziomy recyklingu pozostaną. Należy je bezwzględnie wypełnić. W związku z tym nie można systemu upraszczać i mówić, że wszystkie odpady zostaną skierowane do spalarni. I dodała: ? Odpady, które można segregować, zostaną ponownie wykorzystane, a dopiero reszta trafi do spalarni. W efekcie spalarnie będą walczyły o surowiec.

Wieloletnie doświadczenie

Kolejna kwestia, nad którą debatowali zebrani uczestnicy, to sprawa działań, jakie należy przeprowadzić, aby PSZOK-i przynosiły oczekiwane rezultaty.

? W celu przeprowadzenia identyfikacji mieszańców przywożących odpady do PSZOK-ów powinna funkcjonować tzw. PEKA, czyli Poznańska Elektroniczna Karta Aglomeracyjna ? doradzał K. Krauze. Tłumaczył on, że na wjeździe do punktu byłby zamieszczony szlaban, który otwierałby się, po użyciu karty, tylko dla mieszkańców aglomeracji poznańskiej. Pozostałe osoby zmuszone byłyby do zapłacenia kwoty określonej dla danego odpadu. ? Obecnie na terenie Poznania jest sprawdzany dowód osobisty, ale tylko w przypadku, gdy rejestracja samochodu, którym on przyjechał, wskazuje na to, że właścicielem pojazdu jest mieszkaniec spoza aglomeracji poznańskiej. Tak naprawdę nie ma możliwości weryfikacji wszystkich osób ? zaznaczał.

Warto się jednak zastanowić, czy przesadna biurokracja przy wjeździe na PSZOK nie zniechęci mieszkańców do oddawania odpadów właśnie w tym miejscu. W niektórych tego typu punktach ?na bramie? weryfikuje się osoby, waży się samochód z odpadem i bez niego, narzuca się limity przyjęć odpadów itd. Tego typu sytuacje mogą stanowić problem organizacyjny i czasowy, poza tym trzeba jeszcze zwracać uwagę na ochronę danych osobowych.

? Oczywiście, mamy dostępne instrumenty weryfikacyjne i egzekucyjne, ale może by wprowadzić system oparty na kryterium zaufania ? zastanawiał się J. Bujny. ? Albo rozwiązać ten problem poprzez kartę PEKA ? każdy mieszkaniec, jadąc oddać odpad, byłby w pełni świadomy, jak funkcjonuje cały system ? zgodził się ze swoim przedmówcą. Jak stwierdził, nie ma też sensu budować przesadnej biurokracji, bo to jest paradoks i finansowy, i społeczny.

Z kolei K. Krauze, kontynuując temat, dodał, że ? przy założeniu, iż wszystkie gminy wypełniły swój obowiązek i posiadają już PSZOK-i oraz że każda z nich ma wdrożony podobny standard ? nie będzie potrzeby wożenia odpadów do sąsiednich miejsc tego typu. Nie będzie też potrzebna weryfikacja danych osobowych. ? Z tego względu tak bardzo apelujemy o wdrożenie jednolitych standardów ? podkreślał K. Krauze. Po chwili dodał, że jeśli poważnie potraktujemy mieszkańców i stworzymy im odpowiednie warunki, to miejsce takie jak PSZOK stanie się dla nich ważne. A to dlatego, że świadomość mieszkańców tak już funkcjonuje: jeśli dwa lata temu bez problemu oddałem odpad w określone miejsce, to przecież mogę tam przyjechać ponownie. Istotna jest zatem atrakcyjna i stała lokalizacja, utrwalona w pamięci mieszkańców. ? Chodzi o krzewienie określonej idei ? podsumował. ? Rozsądna polityka informacyjno-edukacyjna, którą gminy powinny prowadzić dla swoich mieszkańców, to główna platforma do kreowania odpowiednich postaw i wytłumaczenia im, czym jest PSZOK ? dodał J. Bujny.

? Jako ZZO Poznań mamy też punkt na terenie miasta na ul. Wrzesińskiej. Jest on dość nowy i dobrze wyposażony, lecz, niestety, liczba wizyt jest mniejsza niż na dużo starszym i bardziej znanym Gratowisku przy ul. 28 Czerwca ? kontynuował K. Krauze. Dodał też, że z doświadczeń krajów bardziej rozwiniętych w tym zakresie wynika, iż częstotliwość wizyt w PSZOK-u powinna być równa ilości mieszkańców. Zatem w przypadku Poznania powinno to być ok. 500 tys. wizyt w ciągu roku. I choć wciąż nie osiągnięto tego poziomu, to jesteśmy na dobrej drodze. Ogromną rolę odgrywa tu edukacja. ? W tym zakresie jako ZZO Poznań prowadzimy np. lekcje w szkołach, połączone z wizytą na Gratowisku. Mieszkaniec często po prostu nie wie, że dany odpad można oddać do PSZOK-u, ponieważ nikt go o tym nie poinformował. Właściwie gminy w ogóle nie wiedziały, jak segregować odpady, wcześniej to głównie przedsiębiorcy informowali ludzi, jak to zrobić poprawnie. Obecnie powoli to się zmienia ? przekonywał.

? Chciałabym zwrócić uwagę na aspekt edukacji ukierunkowanej m.in. na to, aby wskazać mieszkańcom, że to jest również ich problem ? twierdziła z kolei H. Kończal, dodając, że przecież odpady to problem nas wszystkich. Efekt będzie wtedy, gdy mieszkaniec nie tylko będzie wiedział, że istnieje coś takiego jak PSZOK, ale też zacznie z niego korzystać. Należy zatem uświadamiać mieszkańców, aby poczuli się oni odpowiedzialni za odpady. Podkreśliła też, że warto się zastanowić, jak długo trwało wdrażanie systemu zagospodarowania odpadów przykładowo w Wiedniu, Dublinie czy innych krajach, gdzie działają one efektywnie już co najmniej 20 lat. ? Przecież oni nie zbudowali tego od razu. W Polsce tworzymy system dopiero od pół roku. Z kolei ZZO Poznań ma już sześcioletnie doświadczenie w tym zakresie. ?Porządek w śmieciach? to hasło, które wymyślił K. Krauze i które należy szeroko promować ? skonkludowała.

Konsekwentna edukacja

Można śmiało stwierdzić, że najsłabszym ogniwem w całym systemie zagospodarowania odpadów jest jednak człowiek. Istotą jest jego świadomość, a właściwie jej brak. Potrzeba zatem zarówno szerokiej informacji, jak i edukacji, aby system zadziałał efektywnie. Jaką formę powinno mieć zachęcanie mieszkańców do selektywnej zbiórki?

? W ciągu 18 miesięcy, kiedy gminy miały czas na przygotowanie się do wdrożenia systemu, odbyło się wiele spotkań z mieszkańcami. Przykładowo w gminach wiejskich najlepszym rozwiązaniem były spotkania z sołtysem lub lokalnymi liderami. Ważne ogniwo stanowią też szkoły i przedszkola. Może to truizm, ale największy potencjał tkwi w edukacji najmłodszych ? powiedział J. Bujny. Zwrócił też uwagę, że nie może to odbywać się na zasadzie jednorazowych akcji, lecz musi to być proces ciągły. ? Akcyjność spowoduje, że będzie to płomień, który szybko zgaśnie. Świadomość należy budować konsekwentnie i długookresowo ? podkreślił.

W tej kwestii głos zabrała H. Kończal. ? Nie wolno rezygnować z edukacji, ale warto zastanowić się nad jej formą. Ludzie mają tendencję do wyrzucania ulotek do kosza, więc po co je wysyłać? Przecież to jest kosztowne. Może jednak lepiej zadbać o dobrą stronę internetową albo o edukację w tym zakresie na poziomie szkoły, np. zorganizować lekcje poglądowe.

Do dyskusji ponownie włączył się P. Gonera, który zaprezentował rozmaite formy edukacji, zorganizowane przez ZM GOAP dla mieszkańców Poznania. ? Wprowadzając w minionym roku nowy system przygotowaliśmy ok. trzysta tys. ulotek, broszur i plakatów, ukazały się setki artykułów i ogłoszeń, braliśmy udział w dziesiątkach spotkań, a specjalny ekobus odwiedził wszystkie gminy Związku. W tym roku do mieszkańców pięciu gmin, których obsługę przejęły firmy wybrane w przetargu, rozesłaliśmy pocztą dwadzieścia tysięcy pism. Wyjaśniliśmy w nich, na jakich zasadach będzie funkcjonował nowy system zagospodarowania odpadów. Ponadto organizujemy konkursy i zabawy tematyczne, w szkołach i przedszkolach prowadzimy Ekolekcje z GOAP-em, działa internetowa galeria fotografii, jesteśmy też na facebooku,, a wiele ciekawych materiałów zamieszczamy w prasie, telewizji i multimediach ? pochwalił się osiągnięciami. Przypomniał również o tegorocznych, zainicjowanych 14 lutego działaniach informacyjnych które przebiegać będą pod hasłem ?Kocham, lubię? segreguję!?.

? Dobrym rozwiązaniem jest też realizowany przez ZZO Poznań tzw. kącik używanych rzeczy, który może funkcjonować na terenie PSZOK-u. To mieszkaniec decyduje, czy dana rzecz stanowi odpad, czy też produkt, który ktoś inny może jeszcze wykorzystać. Inną możliwością pozbycia się odpadu jest e-gratowisko ? przypomniał K. Krauze. Jest to strona internetowa, która umożliwia dodawanie i przeglądanie ogłoszeń o odstąpieniu niepotrzebnych, używanych sprzętów, które w przeciwnym razie wylądowałyby na Gratowisku.

Życzmy sobie cierpliwości

? Jednakże to resort środowiska nie wykorzystał ani czasu, ani dużej puli środków dostępnych w NFOŚiGW i nie przeprowadził ogólnopolskiej kampanii uświadamiającej, jak mieszkańcy mają sprawnie funkcjonować w nowej rzeczywistości odpadowej ? kontynuował P. Gonera. ? A resort się tłumaczył, że ustawa u.c.p.g. wchodzi z inicjatywy gminy, zatem one dobrze wiedzą, co należy zrobić ? dopowiedziała H. Kończal. W tej kwestii głos zabrał T. Urban, twierdząc, że całą dyskusję publiczną na temat nowego systemu sprowadzono tylko do ceny, wmawiając społeczeństwu, że będzie taniej. Uważa on, że edukacja starszego pokolenia w większości przypadków jest już stracona. Od bardzo dawna nastawia się on głównie na edukację szkolną, ponieważ uważa, że to pokolenie za parę lat będzie dalej nauczać innych. Podsumowując całą debatę, przytoczył dobry przykład ze swojego ?podwórka?. ? Niedawno rozdawałem nagrody w konkursie ekologicznym, zorganizowanym w szkołach, i w tej kwestii mam tylko jedno kryterium. Jeżeli ktoś w pracach konkursowych na temat ochrony środowiska, w tym zagospodarowania odpadów, będzie zbawiał świat, a nie Luboń, to choćby to była najpiękniejsza praca, nie ma szans na zwycięstwo. Jednakże jeżeli będzie zbawiał Luboń, to nawet jeśli będzie jedynym i będzie to słaba praca, to on właśnie dostanie nagrodę ? zaznaczył. W kwestii PSZOK-ów starajmy się zatem skoncentrować na przedsięwzięciach lokalnych, a efektywność naszych działań przełoży się na globalną ochronę środowiska.

Barbara Krawczyk, Judyta Więcławska