Pogoda dopisuje, więc robi się gorąco. Zaczyna nawet wrzeć i to nie tylko w pogodzie, ale też w dość niszowym temacie, czyli elektrorecyklingu.

Wszyscy wiedzą, że musimy w trybie pilnym zacząć zbierać, przetwarzać i odzyskiwać elektroodpady. Nieliczni jednak mają świadomość, że cały rynek już wkrótce (za dwa lata) wart będzie ok. 150 mln zł, a jego wartość będzie w kolejnych latach rosła. Następuje więc swoiste rozprowadzanie się i zajmowanie odpowiednich pozycji, a następnie dokonywany jest atak. Miał takowy miejsce i na łamach „Przeglądu Komunalnego” w artykule „Przeciw zachowaniu pozorów” (7/2008). Wobec opinii prezesa Matlaka postanowiłem przygotować własną listę kontrargumentów, jednakże łatwiej mi będzie przytoczyć jego wypowiedzi, udowadniając ich demagogiczny podtekst.

Prezes PIGO już teraz wie, ile jako kraj zbierzemy w 2008, a nawet w 2009 r.! Tego nie będę nawet komentował, jednak muszę się odnieść do opinii, że jedyne, co może zmusić producentów wyrobów elektrycznych do finansowania systemu, to opłaty produktowe. Otóż w 2007 r., czyli w pierwszym (!) pełnym roku działalności, producenci, działając głównie poprzez organizacje odzysku, zebrali ok. 27 tys. ton odpadów elektrycznych, wydając na t...