Ustawa o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przybrała ostateczny kształt i trafiła na biurko prezydenta. W ślad za nią trafiły również – sygnalizowane już wcześniej – zarzuty na temat jej niekonstytucyjności.
 
Ustawa wprowadza monopol gmin na gospodarowanie odpadami komunalnymi. Jest to rozwiązanie najbardziej radykalne z możliwych i wcale nie jedyne.Żaden dokument (ekspertyza) w toku procesu legislacyjnego nie potwierdził konieczności tak głębokiej ingerencji państwa w ten sektor. Oprócz naruszenia zasad pomocniczości i proporcjonalności (z Preambuły Konstytucji RP) ustawa stoi też w sprzeczności także zzasadami demokratycznego państwa prawa (art. 2) poprzez naruszenie zasad zaufania obywateli do państwa oraz ochrony praw nabytych. Zasady te opierają się na założeniu, że organy państwa nie działają w sposób arbitralny, a zmiany przepisów dokonywane są w przewidywalnych granicach. Ochrona praw nabytych obejmuje nie tylko prawa nabyte na podstawie ustaw lub innych aktów stosowania prawa, ale także ochronę tzw. interesów w toku – a więc wynikającego z decyzji gospodarczych. Przekazanie gminom wyłączności w zakresie gospodarki odpadami pozostawi poza nawiasem systemu mniejszych przedsiębiorców, którzy nie będą w stanie konkurować w ramach przetargów z dużymi grupami kapitałowymi ani ze spółkami komunalnymi. Postawi to pod znakiem zapytania działalność podmiotów, które prowadzą instalacje do zagospodarowania odpadów komunalnych, ale nie znajdą się na liście regionalnych instalacji przetwarzania odpadów. Także w sprzeczności z art. 2 stoinaruszenie zasady przyzwoitej legislacji. Ustawodawca bowiem określił zbyt krótkie vacatio legis, naruszył zasadę dostatecznej określoności prawa i wprowadził normy prawne niemożliwe do wyegzekwowania.W dotychczasowym orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego jednoznacznie określono, że im głębsza ingerencja ustawodawcy w istniejący system prawny, tym okres dzielący opublikowanie ustawy od dnia jej wejścia w życie powinien być dłuższy. Razi także niezwykle niski poziom legislacyjny tego aktu prawnego. Jego przepisy bowiem są niejasne, a zakres nowelizacji sprawia, że nowe przepisy są nieczytelne.
 
Brak precyzji
Kluczowym elementem ustawy jest obowiązek uiszczania zbliżonej do podatku opłaty za odbiór śmieci, dziwi więc, dlaczego przepisy pozostają nieprecyzyjne, jeśli chodzi o przedmiotowy i podmiotowy zakres tej nowej daniny. Pojęcie bowiem władającego nieruchomością nie jest definiowane w żadnym przepisie. Nie definiuje się także nieruchomości zamieszkałych i niezamieszkałych. Ustawa nie określa także rzeczywistego przedmiotu opodatkowania – nie jest nim przecież wytwarzanie odpadów, ponieważ opłata jest niezależna od tego, czy właściciel nieruchomości faktycznie je wytwarza i w jakiej ilości. Przykładem wprowadzania norm prawnych niemożliwych do wyegzekwowania jest uregulowanie dotyczące określania przez organy gminy liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość. Gmina nie posiada do tego celu żadnych instrumentów prawnych. Nadto ustawodawca nakłada na osoby niebędące właścicielami nieruchomości (zarządców) obowiązek składania deklaracji o liczbie osób zamieszkujących daną nieruchomość w groźnym trybie ordynacji podatkowej! Najcięższe zarzuty niekonstytucyjności związane są z upośledzeniem konsumenta, który nie dość, że będzie skazany na jakościowo gorszą usługę, to jeszcze za dowolnie wysoką cenę! Ustawa, ustalając opłatę za odbiór śmieci jako daninę publiczną, narusza artykuły 84, 168 i 217 Konstytucji, ponieważ umożliwia gminom określenie istotnych elementów daniny publicznoprawnej, w zakresie wykraczającym poza prawo do ustalenia jej wysokości tylko w pewnych granicach. Nie wskazuje powyższych granic, tj. minimalnych i maksymalnych stawek opłat, jakie gminy mogą nałożyć. Nie określa też precyzyjnie podmiotów zobowiązanych do ponoszenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi ani nie wskazuje jasno – co warto powtórzyć – przedmiotu opodatkowania. Ponadto uzależnia moment powstania obowiązku poniesienia opłaty od dnia zamieszkania nieruchomości (co jest pojęciem niedookreślonym, którego faktyczne wskazanie będzie niemożliwe nie tylko dla organów administracji, ale często nawet dla samego zainteresowanego). Umożliwia też gminom uznaniowe rozszerzenie zakresu opłaty poprzez wprowadzenie „opłat za dodatkowe usługi” (bliżej niesprecyzowane), dotyczące gospodarki odpadami.
Ustawa ponadto zawiera upoważnienie do wydawania aktów wykonawczych, określających wymagania techniczne, jakie muszą spełniać przedsiębiorcy prowadzący działalność w zakresie odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości, co stanowi naruszenie art. 92 ust. 1 Konstytucji. Ustawa wprowadza w szerokim zakresie administracyjne kary pieniężne jako formę sankcji za naruszenie jej przepisów. Zakres tych kar nasuwa spostrzeżenie, iż stanowią one swoisty substytut odpowiedzialności karnej, wszakże bez zapewnienia szerszego zakresu gwarancji procesowych. Narusza to zatem przepisy art. 42 i 45.
Bezpośrednim skutkiem wejścia ustawy w życie będzie wyeliminowanie z rynku mniejszych przedsiębiorców. Skutki takie zresztą wskazuje się w uzasadnieniu projektu, co stanowi naruszenie zasady ochrony pracy, wynikającej wprost z art. 24. Przepisy podważające niemalże z dnia na dzień materialne podstawy funkcjonowania przedsiębiorców, faworyzujące duże podmioty, zdolne do konkurowania w ogłaszanych przez gminy przetargach na odbieranie odpadów, podważające sens i celowość dotychczasowych inwestycji w sprzęt do zbierania odpadów oraz instalacje do ich przetwarzania, ustanawiające monopol gmin na budowę, eksploatację i utrzymanie regionalnych instalacji do przetwarzania – są wyrazem głębokiej ingerencji w porządek prawny, co przy bardzo krótkim okresie vacatio legis jest jaskrawym przykładem naruszenia przepisów art. 20, 22 i 33 ust. 1 ustawy zasadniczej.
 
Rewolucja na serio
Niezrozumiałe jest więc, dlaczego minister Kraszewski tak chwali się swoją „rewolucją”. Przecież każda rewolucja ma w sobie coś niekonstytucyjnego! Ta rewolucja to bowiem wcale nie metafora głębokich reform, ale rewolucja na serio, czyli przepis na zmiany społeczne wg recepty: zburz i (na zgliszczach) zbuduj od nowa. Konstytucja, odwołując się do swoistej przedustawowej aksjologii, gwarantuje m.in., że zmiany społeczno-gospodarcze nie będą podejmowane arbitralnie, a w ich rezultacie kojarzenie dotychczasowych interesów będzie się odbywało harmonijnie i bez ofiar. Tak nie jest! Aż nazbyt ostro widać, że rewolucyjne metody (monopol) połykają szczytne (środowiskowe) cele! Prezydent ustawę podpisał. Argumenty jednak pozostały.
 
Witold Zińczuk, przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami
Śródtytuły od redakcji