Z profesorem Piotrem Kowalikiem, kierownikiem Katedry Inżynierii Sanitarnej Politechniki Gdańskiej, rozmawia Urszula Wojciechowska

W niektórych kręgach mówi się o Panu „profesor z klasą”. Jak Pan sądzi, co zawiera to określenie: podziw dla Pana krajowego i zagranicznego dorobku naukowego, niekontrowersyjność, jaką Pan prezentuje czy jeszcze inne przesłanki wynikające z przyjętych przez Pana zasad?

Nikt nigdy o mnie nie powiedział „profesor z klasą”. Jeżeli już się o mnie mówi, to raczej „profesor w biegu” czy „profesor w podróży”. Słowo profesor, jak wiadomo, pochodzi od słowa profiteor, czyli wyznawca, a od proroka czy wyznawcy nikt nie oczekuje, że będzie miał klasę, raczej tzw. charyzmę. Można tu przypomnieć, że Monteskiusz wymagał od eksperta od spraw naukowych trzech cech: kompetencji, bezinteresowności i normalności. Powinno się więc zabierać głos jedynie w sprawach, na których ktoś się zna, powinno się być obiektywnym w sądach, natomiast normalność ma polegać na umiejętności porozumiewania się z różnymi ludźmi o odmiennych osobowościach. W działalności naukowej nie ma miejsca na niekontrowersyjność, podobnie jak w sporcie. Albo się jest lepszym, albo gorszym naukowcem, i lepszy naukowiec, niestety, udowadnia mniejszą przydatność społeczną gorszych naukowców. W nauce pełno jest konfliktów, konkurencji, wyścigów i porażek. Dorobek naukowy mierzy się tym, czy znalazło się uznanie rad redakcyjnych dopus...