Nie ulega wątpliwości, że w Polsce rozpoczął się czas myślenia i inwestowania na rynku OZE, w tym szczególnie w sektorze energetyki wiatrowej. W naszym kraju aż roi od realizowanych lub przygotowywanych projektów farm wiatrowych.
Zachodniopomorskie, Pomorskie, Kujawy, Wielkopolska czy Podkarpacie – wyścig o zagwarantowanie sobie atrakcyjnych nieruchomości pod budowę wiatraka trwa na dobre. Najlepszym przykładem niech będzie województwo pomorskie, o którym bez przesady można powiedzieć, że są tu tylko cztery rodzaje gmin: takie, w których już pracują turbiny wiatrowe; mające w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego przewidzianą ich budowę, właśnie teraz przechodzące procedurę uchwalenia bądź zmiany miejscowego planu pod kątem zezwolenia na budowę farmy wiatrowej i wreszcie takie, które ze względu na obszary Natura 2000 nie mogą mieć na swym terenie tego typu inwestycji.
Słaba strona administracji
Jak to często w naszym kraju (ale nie tylko) bywa, ociężała administracyjna rzeczywistość nie nadąża w żaden sposób za energicznymi działaniami biznesu? Chodzi tu nie tyle o administrację szczebla lokalnego, realizującą w praktyce procesy inwestycyjne, ale przede wszystkim o władzę prawodawczą – parlament oraz administrację rządową. Wbrew częstym i szumnym zapowiedziom o wspieraniu inwestycji w energetykę odnawialną, rzeczywistość nie...