Powszechnie wiadomo, że nie szata zdobi człowieka. Ale gdy nadchodzi „czarny piątek” lub okres przedświąteczny, mało kto, a właściwie mało która, potrafi oprzeć się promocjom i obniżkom cen odzieży (często pozornym). Dopiero w domu, po ostygnięciu emocji, okazuje się, że to, co miało być szałowym ciuchem, może niejedną kupującą doprowadzić do szału. 

Pół biedy, gdy można nim kogoś obdarować. Jednak gdy to się nie uda, ubranie po jakimś czasie ląduje w śmietniku. I nie jesteśmy w tym osamotnieni, gdyż – jak podaje Europejska Agencja Środowiska (European Environment Agency) – przeciętny mieszkaniec Unii Europejskiej wyrzuca rocznie blisko 11 kg odzieży1. Powoduje to zwiększona konsumpcja odzieży (w ostatnim ćwierćwieczu wzrosła o 40%), do której z kolei przyczyniają się rosnąca produkcja, spadek cen i szybko zmieniająca się moda. 

Zwłaszcza to ostatnie powoduje skrócenie okresu używania ubrań, co ma ogromnie negatywny wpływ na środowisko (emisja CO2, zużycie wody, chemikalia). Niebawem możemy też zostać przygnieceni zalegającymi na składowiskach niepotrzebnymi ubraniami. 

By temu przeciwdziałać, od przyszłego roku mają wejść w życie nowe unijne przepisy dotyczące selektywnej zbiórki tekstyliów, a także nakładające obowiązek ponownego ich użycia i recyklingu. 

Napoleońskie rozwiązania 

Nie jest to j...