Spalać czy nie spalać
Oto jest pytanie, a dotyczy ono nadsitowej frakcji kalorycznej odpadów, czyli tzw. pre-RDF i RDF, o całkiem dobrych parametrach opałowych. Takich pozostałości po wciąż mało wydolnym systemie recyklingowym produkujemy rocznie w Polsce (w zależności od źródła danych) od 3 do 3,5 mln ton, z czego spalarnie i cementownie zmieniają w ciepło i energię elektryczną zaledwie ok. 1,1 mln ton. Ostatnio skrócono także czas na magazynowanie tych łatwopalnych odpadów do jednego roku. Ciekawe, co będzie się z nimi działo dalej?
Interesującą dyskusję podjęliśmy na ten temat podczas tegorocznego Kongresu ENVICON Environment. Moi rozmówcy, m.in. Jarosław Roliński z NFOŚiGW, Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich, Sławomir Stelmach z Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla, Józef Netorowicz ze Związku Powiatów Polskich i Szymon Cegielski z Suezu, podczas kongresowej debaty dotyczącej potencjału energetycznego odpadów byli mniej więcej zgodni ? nie możemy mówić o spalaniu odpadów jako o odnawialnym źródle energii w klasycznym tego pojęcia rozumieniu (choć przecież śmieci powstawały, powstają i będą powstawać, a więc niejako się ?odnawiają?), ale już jako o dopełnieniu czy nawet zamykaniu gospodarki o obiegu zamkniętym ? zdecydowanie tak. Tymczasem ? co ciekawe ? to właśnie ze strony najzagorzalszych zwolenników GOZ-u oraz ideologii ?zero waste? płyną najostrzejsze sprzeciwy wobec budowy kolejnych instalacji termicznego przekształcania odpadów.
W Polsce mamy raptem osie...