Środowisko pod parasolem
Radosław Gawlik
Rada Krajowa Zieloni 2004
Parlament Europejski 21 kwietnia 2004 r. przyjął dyrektywę 2004/35/WE w sprawie odpowiedzialności za środowisko. Dokument ten dotyczy wszelkich szkód, jakie mogą być wyrządzone środowisku – motywuje do zapobiegania im oraz wskazuje zasady naprawiania lub rekompensowania tych szkód. Państwa członkowskie miały trzy lata na wdrożenie dyrektywy w postaci własnych, wewnętrznych przepisów. W Polsce sprawy te reguluje Ustawa z 13 kwietnia br. o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie. Mamy więc podstawy prawne do lepszej i skuteczniejszej ochrony środowiska. Ustawa obowiązuje od 30 kwietnia 2007 r.
Wielu ekologów uważa, że zmiany w przepisach mają charakter rewolucyjny. Kiedy jednak spojrzeć na nową ustawę bez porównywania jej z jakimkolwiek innym stanem prawnym, okaże się po prostu rozsądna. Główną ideą tego prawa jest zasada ponoszenia odpowiedzialności za wyrządzenie szkody przez ten podmiot, który szkodę wyrządził. Czy nie jest to oczywiste i sprawiedliwe?
Zgodnie z dyrektywą, ustawa obejmuje wszystkie rodzaje szkód, jakie mogą powstać w środowisku. Odpowiedzialność rozpoczyna się wtedy, gdy wyrządzona szkoda jest znacząca (pojęcie to zostało dość precyzyjnie zdefiniowane). Dodatkowo upoważniono ministra środowiska do wydania rozporządzenia wprowadzającego bardziej szczegółowe kryteria. Przepisy nowej ustawy dotyczą wszystkich rodzajów działalności na terenie zarówno naszego kraju, jak i całej Unii. Warto podkreślić, że chodzi tu o całość terytorium, a nie tylko o tereny objęte ochroną przyrody. Do odpowiedzialności może być pociągnięty każdy podmiot, którego działalność prowadzi do powstania znaczącej szkody w środowisku naturalnym. Ustawie podlegają zatem osoby fizyczne, przedsiębiorstwa oraz wszelkie inne instytucje prywatne i publiczne, których działalność związana jest z korzystaniem ze środowiska.
Nowe przepisy wprowadzają kilka prostych zasad. Po pierwsze, szkodom w środowisku naturalnym należy zapobiegać, zanim one nastąpią, a jeśli to się zdarzy, trzeba je naprawić. Oczywiście szkodę naprawia ten, kto ją wyrządził (może to być ktoś inny, ale koszty ponosi ten, kto ją spowodował). Jeżeli w powstaniu szkody udział miało kilka podmiotów, wszystkie ponoszą koszty jej naprawienia proporcjonalnie do swojego udziału. Może zdarzyć się sytuacja, że szkody nie można naprawić, wówczas trzeba zrekompensować stratę w przyrodzie w inny sposób (rekompensata powinna zrównoważyć wyrządzoną szkodę). Wszystkim tym prostym zasadom przyświeca nadrzędny cel – powstrzymanie degradacji środowiska naturalnego i zachowanie zasobów przyrodniczych. Zasada odpowiedzialności za wyrządzenie szkody ma konkretny, finansowy wymiar. Teraz znacznie bardziej opłaca się zapobieganie powstaniu szkód.
Egzekwowanie nowego prawa może napotkać różnego rodzaju przeszkody. Przepisy są tak skonstruowane, żeby ich skuteczność była maksymalna. Każdy podmiot, którego działalność prowadzi do powstania znaczącej szkody w środowisku, powinien z własnej inicjatywy podjąć działania zapobiegawcze, naprawcze lub kompensujące straty. W pierwszym rzędzie należy taką szkodę zgłosić odpowiednim organom. Nieznajomość przepisów nie zwalnia nikogo od odpowiedzialności karnej. Szkodę może zgłosić każdy – osoba fizyczna, organizacja pozarządowa lub inna instytucja. Zgłaszać można nie tylko powstałe szkody, ale także wszelkie sytuacje powodujące zagrożenie powstaniem szkód. Jeżeli nie można ustalić sprawcy, co zdarza się rzadziej, działania naprawcze lub kompensacyjne podejmuje odpowiedni organ ochrony przyrody finansowany przez państwo. W rezultacie żadna szkoda nie powinna pozostać bez naprawienia lub rekompensaty.
Niektórych szkód w środowisku naturalnym nie da się naprawić, niektórych strat nie da się zrekompensować. Ginące gatunki, unikalne biotopy i rzadko występujące ekosystemy wymagają dodatkowej i szczególnej ochrony. Tereny wyjątkowo cenne przyrodniczo podlegają odrębnym, zaostrzonym rygorom prawnym. Jest w Polsce kilka takich miejsc, które powinny pozostać niedostępne dla ludzkiej działalności. Czy ochroni je parasol unijnych przepisów przed arogancją niektórych rodzimych polityków?
Tytuł od redakcji
Rada Krajowa Zieloni 2004
Parlament Europejski 21 kwietnia 2004 r. przyjął dyrektywę 2004/35/WE w sprawie odpowiedzialności za środowisko. Dokument ten dotyczy wszelkich szkód, jakie mogą być wyrządzone środowisku – motywuje do zapobiegania im oraz wskazuje zasady naprawiania lub rekompensowania tych szkód. Państwa członkowskie miały trzy lata na wdrożenie dyrektywy w postaci własnych, wewnętrznych przepisów. W Polsce sprawy te reguluje Ustawa z 13 kwietnia br. o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie. Mamy więc podstawy prawne do lepszej i skuteczniejszej ochrony środowiska. Ustawa obowiązuje od 30 kwietnia 2007 r.
Wielu ekologów uważa, że zmiany w przepisach mają charakter rewolucyjny. Kiedy jednak spojrzeć na nową ustawę bez porównywania jej z jakimkolwiek innym stanem prawnym, okaże się po prostu rozsądna. Główną ideą tego prawa jest zasada ponoszenia odpowiedzialności za wyrządzenie szkody przez ten podmiot, który szkodę wyrządził. Czy nie jest to oczywiste i sprawiedliwe?
Zgodnie z dyrektywą, ustawa obejmuje wszystkie rodzaje szkód, jakie mogą powstać w środowisku. Odpowiedzialność rozpoczyna się wtedy, gdy wyrządzona szkoda jest znacząca (pojęcie to zostało dość precyzyjnie zdefiniowane). Dodatkowo upoważniono ministra środowiska do wydania rozporządzenia wprowadzającego bardziej szczegółowe kryteria. Przepisy nowej ustawy dotyczą wszystkich rodzajów działalności na terenie zarówno naszego kraju, jak i całej Unii. Warto podkreślić, że chodzi tu o całość terytorium, a nie tylko o tereny objęte ochroną przyrody. Do odpowiedzialności może być pociągnięty każdy podmiot, którego działalność prowadzi do powstania znaczącej szkody w środowisku naturalnym. Ustawie podlegają zatem osoby fizyczne, przedsiębiorstwa oraz wszelkie inne instytucje prywatne i publiczne, których działalność związana jest z korzystaniem ze środowiska.
Nowe przepisy wprowadzają kilka prostych zasad. Po pierwsze, szkodom w środowisku naturalnym należy zapobiegać, zanim one nastąpią, a jeśli to się zdarzy, trzeba je naprawić. Oczywiście szkodę naprawia ten, kto ją wyrządził (może to być ktoś inny, ale koszty ponosi ten, kto ją spowodował). Jeżeli w powstaniu szkody udział miało kilka podmiotów, wszystkie ponoszą koszty jej naprawienia proporcjonalnie do swojego udziału. Może zdarzyć się sytuacja, że szkody nie można naprawić, wówczas trzeba zrekompensować stratę w przyrodzie w inny sposób (rekompensata powinna zrównoważyć wyrządzoną szkodę). Wszystkim tym prostym zasadom przyświeca nadrzędny cel – powstrzymanie degradacji środowiska naturalnego i zachowanie zasobów przyrodniczych. Zasada odpowiedzialności za wyrządzenie szkody ma konkretny, finansowy wymiar. Teraz znacznie bardziej opłaca się zapobieganie powstaniu szkód.
Egzekwowanie nowego prawa może napotkać różnego rodzaju przeszkody. Przepisy są tak skonstruowane, żeby ich skuteczność była maksymalna. Każdy podmiot, którego działalność prowadzi do powstania znaczącej szkody w środowisku, powinien z własnej inicjatywy podjąć działania zapobiegawcze, naprawcze lub kompensujące straty. W pierwszym rzędzie należy taką szkodę zgłosić odpowiednim organom. Nieznajomość przepisów nie zwalnia nikogo od odpowiedzialności karnej. Szkodę może zgłosić każdy – osoba fizyczna, organizacja pozarządowa lub inna instytucja. Zgłaszać można nie tylko powstałe szkody, ale także wszelkie sytuacje powodujące zagrożenie powstaniem szkód. Jeżeli nie można ustalić sprawcy, co zdarza się rzadziej, działania naprawcze lub kompensacyjne podejmuje odpowiedni organ ochrony przyrody finansowany przez państwo. W rezultacie żadna szkoda nie powinna pozostać bez naprawienia lub rekompensaty.
Niektórych szkód w środowisku naturalnym nie da się naprawić, niektórych strat nie da się zrekompensować. Ginące gatunki, unikalne biotopy i rzadko występujące ekosystemy wymagają dodatkowej i szczególnej ochrony. Tereny wyjątkowo cenne przyrodniczo podlegają odrębnym, zaostrzonym rygorom prawnym. Jest w Polsce kilka takich miejsc, które powinny pozostać niedostępne dla ludzkiej działalności. Czy ochroni je parasol unijnych przepisów przed arogancją niektórych rodzimych polityków?
Tytuł od redakcji