Krajobraz jest probierzem procesów zachodzących w sferze społecznej, politycznej, gospodarczej i światopoglądowej. Jeśli więc stanowi tylko ich wypadkową, małe są szanse na to, by w najbliższym czasie Polska doczekała się miana krajobrazowej perły Europy.
 
W obecnych warunkach nasze rodzime krajobrazy mają szansę zachować swoje piękno jedynie dzięki zapomnieniu albo szczególnej trosce, wykazywanej na wielu poziomach gospodarowania przestrzenią. Suburbia, czyli peryferyjne dzielnice dużych miast, pełniące głównie funkcję mieszkaniową, obecnie coraz bardziej absorbują naszą uwagę. Zaczynają bowiem znacząco kształtować przestrzeń egzystencjalną ogromnej liczby mieszkańców miast. W ramach rozważań na temat suburbiów warto analizować nie tylko ich aktualny kształt, strukturę oraz przestrzenne niekonsekwencje, ale także przyczyny tych zaniedbań. Pierwsze, co uderza większość z nas przejeżdżających przez te podmiejskie sypialnie, to przestrzenny chaos. Ma on wiele przyczyn, ale warto zwrócić uwagę na jedną z nich – nierozstrzygniętą walkę między miastem a wsią o wizualne władanie nad tą strefą. Co wskazuje na owe przestrzenne problemy integracyjne? Konflikt pomiędzy tym, co miejskie, a tym, co wiejskie, już dawno powinien zostać zażegnany w toku zmian ewolucyjnych miast. Jednak z obserwacji wynika, że „żywioły” miejski i wiejski do tej pory nie przeniknęły się na tyle, by wytworzyć nową architektoniczno-przestrzenno-krajobrazową jakość. Cechy charakterystyczne dla obu cech kulturowych kumulują się na suburbiach, jakby w oczekiwaniu na decydującą walkę i wybór – miejski czy wiejski? Biorąc pod uwagę nieskrępowane współistnienie obu form przestrzennych, które odzwierciedlają to, co miejskie i wiejskie, można stwierdzić, że wciąż brakuje jednoznacznego rozstrzygnięcia. Dyskusje trwają, wytaczane są armaty argumentów, ale jeszcze nie strzela się przepisami. Niestety, w tym przedbitewnym zamieszaniu świetnie czuje się szara strefa, tonąca w powodzi niezbyt szczęśliwych pomysłów przestrzennych. To moment, w którym „strony” jeszcze się w pełni nie wypowiedziały, nie zwarły szeregów i nie okopały. To dobry czas na dyskusję.
 
Cechy kulturowe
Ważne jest, aby pokrótce zdefiniować, na czym polega swoistość wspomnianych powyżej cech miejskich i wiejskich. Pierwszym krokiem jest zapoznanie się z diagnozą charakteru polskiej społeczności, poczynioną przez psychologa prof. Pawła Boskiego. „Do cech kształtujących mentalność Polaków należy humanizm, a więc wrażliwość i dbałość o relacje z ludźmi traktowanymi, jako bliscy, przejawiająca się w zawieszaniu wobec nich rachunków kosztów i zysków. Następną cechą jest kobiecość, wyrażająca się w nadaniu wysokiego statusu kobietom i wartościom tradycyjnie traktowanym, jako kobiece – opiekuńczość, bycie ludzkim (co przejawia się w deficycie silnych postaci męskich, jako bohaterów i wzorców kulturowych). Ważną cechą jest ustanowienie rodziny, jako podstawowej grupy tożsamościowej oraz wsparcia dla radzenia sobie z przeciwnościami. Do mniej korzystnych należy personalizacjażycia publicznego, przejawiająca się w dominacji bliskich afektywnie więzi interpersonalnych w stosunku do relacji opartych na regulacjach bezosobowych i kontraktowych oraz przenoszeniu reguł z pierwszego rodzaju na drugi. Nas Polaków charakteryzuje także antymaterializmobjawiający się w życiu codziennym słabym pragmatyzmem ekonomicznym, niedostatecznie racjonalnym dysponowaniem funduszami oraz niedostateczną motywacją do bogacenia się i wzbudzenia ducha przedsiębiorczości. Cecha ta jest równoważona przez przysłowiową improwizację zadaniową (Polak potrafi) przy dużej tolerancji na niepewność (jakoś to będzie), zadowalająca się niestety krótką perspektywą przyszłościową. Kolejną cechą wyróżniającą nas wśród narodów Europy jest kontestacja, a więc programowy niemal brak zaufania dla władzy i porządku prawnego, traktowanych, jako obce i niesprawiedliwe. Z niej wynika cecha ostatnia – silna identyfikacja z utrwalonymi symbolami kultury narodowej „współwystępująca z niskim stopniem utożsamienia się z państwem i instytucjami społeczeństwa obywatelskiego.”1
 
Cechy społeczeństwa – cechy krajobrazu
Jak cechy „ogólnopolskie” mogą wpłynąć na krajobraz? Czy będą kształtować jego harmonię czy pogłębiać destrukcję? Czy ta ostatnia stanie się skutkiem uruchomienia negatywnych mechanizmów społeczno-ekonomicznych, takich jak: nepotyzm, nieuczciwość, przyzwolenie na bylejakość czy zaciekłą walką o swoje połączoną z oporem przy wypracowywaniu kompromisów? Scenariusz może być inny. W większości gmin powszechne jest bowiem mozolne wypracowywanie postaw społeczeństwa obywatelskiego. Takie podejście ma swoje przełożenie na przestrzeń wokół nas, bo krajobraz kształtuje wielu właścicieli, a każde jego przestrzenne zakłócenie jest bardzo trudne do naprawienia.
 
Suburbia – obszar społeczny
 „Polski charakter” wpływa na swoiste czynniki kształtujące kulturę miejską i wiejską. Ewoluowała ona w toku wielu wydarzeń historycznych. Już w połowie XVII w. ukształtowały się dwa podstawowe trendy, które do tej pory mają wpływ na miejsko-wiejską niekonsekwencję przestrzenną. Wtedy to Polska zdobyła sobie miano „Polonia… infernum rusticorum” („Polska piekłem chłopów”). W XIX w. tendencje migracji mieszkańców wsi za chlebem, wolnością i lepszym życiem nasiliły się. Okres PRL-u z propagandowymi hasłami rozwoju przemysłu i urbanizacją kraju jeszcze ten proces pogłębił. Szeregi najbardziej przedsiębiorczych jednostek, odnajdując się w nowych zawodach i traktujących życie w mieście, jako awans społeczny i cywilizacyjny, opuszczało wsie zrywając więzi z przeszłością. Należy pamiętać, że zjawisko to nie występowało z jednakową siłą na terenie całej Polski. Zdecydowanie najbardziej było zauważalne w dawnym zaborze rosyjskim i austriackim. Efekt tych zaszłości historycznych jest dotkliwy, przede wszystkim dlatego, że polska wieś zaczęła się wstydzić „wsi”.
Drugi zasadniczy czynnik związany jest ze specyfiką żywiołu miejskiego. Od czasów I Rzeczypospolitej po koniec XIX w. miasta i ich domeny, czyli handel, przemysł i bankowość były w rękach innych nacji – Niemców, Żydów, Francuzów czy Holendrów. W wieku XVII i XVIII prawo zabraniało szlachcie zajmować się tymi „niegodnymi” zajęciami. Mieszczanie nie mieli pełni praw obywatelskich przysługujących stanowi szlacheckiemu. Jedyną drogą do kariery dla miejskiego patrycjusza stawało się więc zdobycie herbu. Dla wielu kuszący był także sarmacki tryb życia. Nabywali więc często (choć wbrew prawu) posiadłości ziemskie. Po powstaniu styczniowym w 1864 r. elity intelektualne i kulturowe środowisk miejskich zasiliła fala migracji polskich ziemian wyrzuconych przez władze carskie z majątków. Ci potomkowie kultury poszlacheckiej, przepojeni tęsknotą za życiem na wsi, głosili krytykę cywilizacji miejskiej. Jej odrodzenie widzieli w powrocie do natury. Także teraz gwałtowna fala industrializacji ostatnich lat oraz zmiany polityczne i prawne dotyczące swobodniejszego osiedlania się, nasiliły proces masowej ucieczki zamożniejszych mieszkańców miast na peryferia, do dzielnic o rozluźnionej zabudowie sąsiadujących ze środowiskiem naturalnym, a więc do postaw „pro rustykalnych”.
 
Cechy kultury miejskiej i wiejskiej
Różnice między kulturą miejską a wiejską dotyczą też relacji społecznych, które są zdecydowanie odmienne. Styl życia w mieście charakteryzuje większa indywidualizacja postaw i swoboda obycia wynikająca z większej wolności osobistej jednostki. W warunkach wiejskich nakazy wspólnoty są znacznie silniej akcentowane, a zależność od jej oceny, bardzo wyraźna. Jednocześnie w mieście powszechniejsze jest nastawienie na powierzchowność relacji międzyludzkich, natomiast społeczność wiejską wyróżniają więzi afektywne, a więc bardzo osobiste, łączące jej mieszkańców oraz przestrzeń związaną z miejscem urodzenia lub zamieszkania, która zapewnia ciągłość tradycji. W suburbiach ciągłość ta jest przerwana, a wielu napływowych obywateli przynosi wielkomiejską rezerwę przejawiającą się potrzebą izolacji od ludzi. Przekłada się to na zaakcentowanie terytorializmu, charakterystycznego dla istot żyjących w zatłoczeniu.
Można mówić także o „mentalności wiejskiej”, która charakteryzuje się tradycyjnością, przywiązaniem do ziemi, zrutynizowaniem, uporem, niechęcią do zmian, ale i wytrwałością, pragmatyzmem czy gospodarnością. Istotę kultury wiejskiej stanowi również przywiązanie do ziemi oraz „hegemonia majątkowa”, czyli preferowanie wartości majątkowej.
 
Przestrzenne kody kulturowe
Jakie to ma przełożenie na krajobraz suburbiów?
Z opisanych na wstępie trendów wynika, wydawałaby się, absurdalna sytuacja dzisiejszych suburbiów – wyprowadzający się na przedmieścia mieszczanie pożądają świętego spokoju i proekologicznych rozwiązań, a mieszkańcy wsi, które zamieniane są na suburbia – asfaltowych dróg, murowanych kamienic i gładkich trawników ocienionych tujami. Takich zagadek jest więcej. Stają się one jednak bardziej zrozumiałe, gdy powiąże się je z opisanymi powyżej cechami kultury wiejskiej i miejskiej. Do pierwszej grupy należy zaliczyć gospodarność, a więc potrzeba schludności bez niepotrzebnego wysiłku (stąd umiłowanie do roślin iglastych) i pragmatyzm – wybierane są rośliny trwałe, które raz posadzone wyglądają dorodnie o każdej porze roku (czyli rośliny iglaste). Ważną przesłanką jest również potrzeba budowania prestiżu siedziby, a więc kształtowania jej „tak jak u innych, tylko piękniej”. Służyć temu ma również odpowiednia „prezencja”, czyli wprowadzenie niezwykle ozdobnego elementu posadowionego w centralnej części przed domem (stąd oczka wodne, ozdobne skalniaki oraz bardzo ozdobne formy roślinne czy barwne figurki w przedogródkach). Na koniec – ostatni szlif, czyli „żeby było elegancko i modnie tak jak w telewizji”. A moda kreowana przez media jest często pseudo miejska, ukazująca dla kontrastu wieś w przerysowany sposób, jako miejsce, w którym, mówiąc eufemistycznie, „zatrzymał się czas”. Efektem jest silna potrzeba oderwania się mieszkańców wsi od korzeni i wprowadzenia przestrzennych kodów rodem z „nowoczesności”, chociaż w swojskiej, ludycznej oprawie (formy architektury i siedlisk, użycie materiałów, podziały przestrzenne) (fot.1). Silna jest też potrzeba kontroli nad środowiskiem przyrodniczym, które przez mieszkańców wsi jest postrzegane nie jako źródło szczęśliwości, ale jako poligon walki o plony. Prowadzi to do powstawania ogrodów, w których królują nie kwietne rabaty, ale gładkie połacie trawników ocienione wielką ilością eleganckich tuj (fot.2), sąsiadujących z kolekcją przeróżnych „przydasi”. Normą także stały się wielokolorowe betonowe ogrodzenia i wzorzyste betonowe nawierzchnie.                           
Inne z kolei kody przestrzenne wnoszą do suburbiów potomkowie mieszczan….. Tym samym została wzmocniona tęsknota mieszkańców miast za sielskim życiem na sarmacko-wiejskiej niwie, która przejawia się dziś w marzeniach o działce za miastem, kwietnych ogrodach, sielskich przysiółkach, łąkach zielonych, drewnianych chatach i śpiewie ptaków. I tak na terenach suburbiów wyrastają domy rodem ze skansenów w pobliżu efektownie wyeksponowanych murowanych domostw (fot.3), lub wręcz całych kondominiów. Te ostatnie zazwyczaj kryją się za szczelnymi wysokimi ogrodzeniami mającymi dawać silne poczucie bezpieczeństwa uciekinierom z miast. Zresztą takie właśnie masywne ogrodzenia zdają się być pieczęcią cechująca miejskich „ogrodników”.
 
Podmiejska przyszłość
Do powyższych zawirowań dokłada się jeszcze jeden problem – nonszalancja władz samorządowych, z jaką traktuje ona jakość ładu przestrzennego peryferyjnych dzielnic, nie dostrzegając specyfiki tej przestrzeni. Zjawisko to ma zresztą swoją tradycję. Od połowy XX w. miejskość wdarła się w krajobraz wsi poprzez obce architektoniczne formy w postaci kanciastych brył szkół 1000-latek i przedziwnych kościołów, będących raczej pomnikami ambicji wielkomiejskich architektów niż form kontynuujących ducha miejsca. Jaka jest więc przyszłość suburbiów? Czy powinny być związane przestrzennie i kulturowo z miastem, czy też należeć do wsi? Czy mają one bazować na wtórnym rustykalnym stylu przefiltrowanym przez mieszczańskie tęsknoty, czy też stać się malowniczym skansenem, ale jednak sztucznym tworem? Czy ma też dla odmiany stać się efektem mniej lub bardziej kontrolowanego „urban sprawl”, zbiorem miejskich budynków czy kamienic zaplątanych w otwartej przestrzeni wsi?
Suburbia muszą doczekać się architektoniczno-krajobrazowych rozwiązań przestrzennych, które będą efektem wypracowania innej, specyficznej dla tej przestrzeni formy. Drogi rozważań mogą pójść dwoma torami. Możemy czekać 300 lat, aż nieadekwatnie agresywne formy „warowne” zyskają nowy wymiar (fot. 4,5)i staną się „klimatyczne”. Możemy też postawić na opracowania projektowe łączące w sobie troskę o genius loci miejsca, identyfikację jego charakteru pod kątem cech krajobrazu miejskiego i wiejskiego oraz zrozumienie mentalności i oczekiwań mieszkańców (fot. 6,7). Aby ten proces ewolucji krajobrazu suburbiów mógł się powieść, zadania te powinny się oprzeć na profesjonalnych planistach, architektach, socjologach, architektach krajobrazu i oczywiście instrumentach prawnych.
 
dr Agnieszka Kępkowicz
 
Źródło:
 
Boski P.: Kulturowe ramy zachowań społecznych. PWN 2009.