Wszyscy pamiętają obniżony do niedawna VAT na żywność, dopłaty do węgla czy regulowane ceny energii, składające się na tzw. tarcze antyinflacyjne. Wszystkie te zabiegi miały na celu zmniejszenie obciążeń budżetów domowych, które spowodowane były rosnącą inflacją. Ekonomiści zawsze jednak w takich wypadkach kręcą nosem, gdyż jest to sprzeczne z prawami gospodarki wolnorynkowej. 

Porównywane jest to nawet do silnego leku, który niestety trudno będzie odstawić, gdy choroba już minie. Ale czasami górę muszą wziąć bieżące potrzeby.

Potrzeba i pokusa regulacji

Pomysł, by ceny określonych towarów były regulowane w zależności od aktualnych warunków czy sytuacji gospodarczej, nie jest jednak wynalazkiem ostatnich czasów i u nas sięga końca XVIII w. Już w 1793 r., z powodu okupacji wojsk rosyjskich i wzrostu cen żywności, okazjonalnie ogłaszane były taxy na chleb i mięso (ponieważ w powszechnym użyciu było wówczas określenie „taxa”, dlatego również w dalszej części niniejszego artykułu będzie ono stosowane – zamiast pospolitej „taksy”). Z kolei podczas insurekcji kościuszkowskiej tym problemem zajmował się wydział żywności Rady Najwyższej Narodowej. Okazało się bowiem, że „niektóre okolice z okazyi obrotów woysk kraiowych i nieprzyiacielskich zaczynaią iuż doznawać drożyzny, wiecey ieszc...