Trzeba odbudować kadry – wypowiedź Andrzeja Walewskiego o projekcie nowego modelu zarządzania ochroną środowiska
Po wyborach rewolucji w ochronie środowiska nie będzie. System prawno-organizacyjny, podobnie jak i samo środowisko przyrodnicze, źle reaguje na zmiany szokowe. Potrzebne są zmiany i to zmiany dość zasadnicze, ale wprowadzane ewolucyjnie.
Zespół programowy SLD przygotował propozycje nowych struktur i nowego zarządzania w tej dziedzinie, w oparciu o analizę i diagnozowanie stanu obecnego – a trzeba podkreślić, że w ciągu ostatnich 4 lat sporo zepsuto w sprawowaniu władzy ekologicznej przez administrację rządową.
Najbardziej krytycznie należy odnieść się do wyraźnego obniżenia poziomu kadr. W obsadzie wielu stanowisk ważyły niestety wyraźnie względy polityczne a nie fachowość, wiedza, doświadczenie. Wielu pracowników, którzy znali się na tej branży odeszła – tę kadrę trzeba odbudować.
Jednym z podstawowych problemów jest obniżenie autorytetu takich instytucji jak Inspekcja Ochrony Środowiska, która była i powinna być egzekutorem prawa. Ta instytucja bardzo się zdegenerowała, nad czym z oczywistych powodów szczególnie boleję, gdyż tworzyłem Państwową Inspekcję Ochrony Środowiska od podstaw i kierowałem nią przez wiele lat, do 1997 r. Tamta Inspekcja, nawet przez ekspertów zachodnich była stawiana jako wzorzec dla wielu krajów. PIOŚ była jednolitą strukturą, centralnie podporządkowaną, posiadającą wyspecjalizowaną kadrę, dysponującą odpowiednim potencjałem badawczym i laboratoryjnym. Teraz Inspekcja utraciła autonomię, wszystko się sypie przez jej rozczłonkowanie, kłopoty finansowe i brak zrozumienia ważności Inspekcji dla interesów państwa. Trzeba ją będzie odbudować, jednak ponowna centralizacja czegoś, co zostało zdecentralizowane, jest trudniejsza niż budowa instytucji od nowa. Myślę, że trzeba będzie podjąć trud odnowy tej instytucji na innych zasadach.
Zespół Programowy SLD proponuje wykorzystać bazę dotychczasowej Inspekcji Ochrony Środowiska, resztki jej kadry i potencjału i utworzyć Agencję Ochrony Środowiska. Podobne instytucje działają w Stanach Zjednoczonych, w krajach skandynawskich, np. w Szwecji, zajmując się kontrolą przestrzegania prawa ekologicznego, monitorowaniem stanu środowiska i oddziaływania na środowisko producentów emisji. Do kompetencji Agencji należą również zadania dotyczące przygotowywania decyzji administracyjnych, wymagające fachowości. Agencja Ochrony Środowiska może w tym dopomóc i przejąć pewne funkcje, np. wydawanie zintegrowanych pozwoleń na korzystanie ze środowiska. Formuła Agencji obniży jednocześnie, co brzmi pozornie paradoksalnie, wydatki budżetowe na jej utrzymanie, gdyż część jej działalności, np. laboratoryjna, może być skomercjalizowana. Dorobkiem poprzedniego okresu PIOŚ jest 48 laboratoriów ochrony środowiska, akredytowanych przez Państwo. Te laboratoria, które teraz się kruszą, lada chwila może ich nie być, potrafią na siebie zarobić, bez uszczerbku dla ich misji państwowej. Użytkownik środowiska powinien badać stan swojej emisji, poziom oddziaływania oraz jego skutki w akredytowanych laboratoriach, gwarantujących obiektywną ocenę, tak jest przyjęte w Europie i na świecie.
W programie SLD jednoznacznie wyrażono pogląd, że gospodarka przestrzenna i ochrona środowiska to zagadnienia spójne i powinny być wspólnie zarządzane. To są rzeczy nierozdzielne. Gospodarowanie przestrzenią jest jednym z głównych narzędzi kształtowania i realizacji polityki ochrony środowiska w skali kraju. Lokalizacja inwestycji kontrowersyjnych z punktu widzenia ochrony środowiska musi być spójna i podporządkowana jednej idei. Istnieje szansa na spójność tej problematyki i istnieje potrzeba podniesienia rangi geologii i gospodarowania kopalinami. Zwykle do zasobów geologicznych podchodziło się przez pryzmat węgla i górnictwa w Polsce. To determinowało podejście do zasobów geologicznych, zapominano, że kopaliny to nie tylko węgiel. Gospodarka pozostałymi, bardzo ważnymi zasobami, jakby traciła istotną rangę w gospodarowaniu środowiskiem. To także trzeba zmienić.
Następna sprawa – system finansowania ochrony środowiska i zarządzania pieniędzmi “ekologicznymi” w Polsce. To jest jeden z najważniejszych elementów proekologicznego zarządzania gospodarką i publicznymi pieniędzmi. Wiele lat doświadczeń wykształciło w Polsce sprawdzony i funkcjonujący system, bazujący na opłatach ekologicznych, na idei “zanieczyszczający płaci”. Ten system sprawiał, że inwestycje ochrony środowiska były sprawnie realizowane. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i fundusze wojewódzkie powinny realizować dotacje i preferencyjne kredyty proekologiczne, uwzględniając politykę ekologiczną państwa, czyli mieć ułożone priorytety ekologiczne i wspomagać ich realizację. Niestety Fundusz, niezgodnie z ekologicznym interesem państwa, przyjął zasadę, wynikającą z błędnej polityki zarządzania środowiskiem, że pieniądze powinni dostawać tzw. pewni kredytobiorcy. To jest zasada bankowa – bank udziela kredytu temu, kto gwarantuje jego spłatę, najczęściej to jest instytucja bogata, czyli wspiera się tych, którzy mniej potrzebują pomocy, bo są w dobrej kondycji finansowej. Natomiast pieniądze faktycznie najbardziej potrzebne są instytucjom, które nie są dobrymi, pewnymi kredytobiorcami. Parabankowy system dystrybucji i gospodarowania środkami na ochronę środowiska, stosowany dzisiaj przez Narodowy Fundusz, nie odpowiada potrzebom i trzeba go zmienić, wracając do korzeni. Trudny pieniądz nie może być super trudnym pieniądzem.
Kolejnym elementem systemu był Bank Ochrony Środowiska, któremu teraz tylko w nazwie została “ochrona środowiska”. Bank nie ma już i nie może mieć żadnej misji ekologicznej do spełnienia jako prywatny bank giełdowy. W idei finansowania ochrony środowiska poprzez fundusze celowe istniał następujący model – Narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska są aparatem państwowym, dbającym aby pieniądze trafiały tam, gdzie jest najpilniejsza potrzeba inwestycji proekologicznych z punktu widzenia interesów państwa. Natomiast obsługę kredytów, badanie wierzytelności kredytobiorcy, windykację zadłużenia czyli całą obsługą finansową, pełnił Bank Ochrony Środowiska, którego głównym udziałowcem był Narodowy Fundusz. Przed laty byłem wiceprezesem Rady Nadzorczej Banku tak długo, aż zapadła decyzja o prywatyzacji i wejściu Banku na giełdę, której byłem przeciwny. Niestety BOŚ stał się normalnym bankiem komercyjnym i z definicji stracił możliwość pełnienia obsługi mechanizmu finansowania ochrony środowiska, uwzględniającego faktyczny interes ekologiczny państwa.
Trzeba podkreślić, że system ochrony środowiska w Polsce ma swoje wieloletnie tradycje. Nie twierdzę, że to było dobre ustawodawstwo, odpowiadające obecnym potrzebom, ale zaczątki tego proekologicznego ustawodawstwa były w Polsce dużo wcześniejsze niż ktoś myślał o współpracy z Unią Europejską. Dziwię się, gdy dziś eksperci Unii mówią, że Polska jest trudnym krajem, zacofanym w zakresie zarządzania środowiskiem, że brak mechanizmów prawno-ekonomicznych. Twierdzę, że Polska ma swój system, wypracowany i sprawdzony przez wiele lat, który przyniósł duże i wymierne korzyści. Nie musimy się niczego wstydzić w tej dziedzinie. Przez wiele lat realizowaliśmy inwestycje w ochronie środowiska w 96% z własnej kieszeni, w niewielkim stopniu korzystając z pomocy zagranicznej. Oczywiście jest wyzwanie spełnienia standardów europejskich, ale znowu odwraca się kota ogonem mówiąc, że trzeba natychmiast przekuwać treść dyrektyw europejskich na ustawy. W pośpiechu, który jest niebezpieczny, nikt nie prowadzi symulacji skutków gospodarczych różnego rodzaju zmian w ustawodawstwie ekologicznym. Ustawy, przyjmowane pośpiesznie, zawierają błędy, widoczne gołym okiem. Pośpiech na dobre nie wychodzi, niedługo trzeba będzie nowelizować te ustawy. Nie jest tak, że z dnia na dzień da się wszystko zrobić. Koszty doprowadzenia stanu faktycznego naszego środowiska do wymagań unijnych przekraczają 30 mld EURO, z tego prawie połowa dotyczy gospodarki wodno-ściekowej. Nie da się tego zrobić błyskawicznie, nawet gdyby Unia Europejska w ramach funduszy przedakcesyjnych i strukturalnych przekazała nam duże pieniądze.
Podsumowując naszą rozmowę sądzę, że SLD w przypadku wygranych wyborów, spowoduje korzystne zmiany w dziedzinie ochrony środowiska. Dlatego zgodziłem się na współpracę, nie będąc członkiem SLD, ale widząc konieczność zmian. Przejęcie władzy przez lewicę, w której jest sporo ludzi kompetentnych, praktyków i pragmatyków a nawet “technokratów” w pozytywnym znaczeniu tego słowa, którzy, jak sądzę, potrafią zrozumieć, że ochrona środowiska to nie jest tylko i wyłącznie dziedzina, która się zajmuje ptaszkami i kwiatkami. Zwykle do ochrony przyrody władza ma stosunek troszeczkę pobłażliwy. Abstrahując od ważności ochrony przyrody dla państwa uważam, że jest sporo ludzi w SLD, którzy rozumieją, że ochrona środowiska stwarza dla gospodarki przełożenie praw rządzących środowiskiem i sposobu zarządzania tym środowiskiem na skutki gospodarcze. Jest to bardzo łatwe do wykazania. Unia Europejska w negocjacjach wielką wagę przywiązuje do problematyki ochrony środowiska właśnie dlatego, że jest to dziedzina oddziaływująca bezpośrednio na finanse, na międzynarodowe przepływy finansowe, na politykę celną, na wiele dziedzin związanych z interesami ekonomiczno-gospodarczymi poszczególnych krajów.
Wysłuchał Wojciech Dutka
mgr inż. Andrzej Walewski
Absolwent dwu fakultetów: nauk przyrodniczych na Uniwersytecie M. Kopernika w Toruniu i inżynierii sanitarnej i wodnej na Politechnice Warszawskiej. Posiada uprawnienia techniczne w zakresie projektowania i wykonawstwa urządzeń gospodarki wodno-ściekowej.
Pracował w projektowaniu i wykonawstwie urządzeń ochrony środowiska, później w administracji państwowej.
Od wrześniu 1989 r. powołany przez premiera T. Mazowieckiego na stanowisko Podsekretarza Stanu – Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, które sprawował do listopada 1997 r. W latach 1989-97 członek Rady Nadzorczej Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, w tym w latach 1995-7 jej Wiceprzewodniczący. W latach 1992-7 członek Rady Banku Ochrony Środowiska, w tym w latach 1993-7 jej Wiceprezes.
Autor i realizator koncepcji Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska (PIOŚ) oraz współautor i organizator systemu państwowego monitoringu środowiska.
Obecnie właściciel i Prezes Spółki “Ekoekspert”, wykonującej projekty, ekspertyzy i doradztwo ekologiczne, zajmującej się między innymi problemem prywatyzacji systemów gospodarki wodno-ściekowej w miastach.
Członek zespołu programowego “Ochrona Środowiska i Gospodarka Wodna”, przygotowującego program SLD do wyborów – przewodniczący podzespołu “Zarządzanie środowiskiem”.
Zespół programowy SLD przygotował propozycje nowych struktur i nowego zarządzania w tej dziedzinie, w oparciu o analizę i diagnozowanie stanu obecnego – a trzeba podkreślić, że w ciągu ostatnich 4 lat sporo zepsuto w sprawowaniu władzy ekologicznej przez administrację rządową.
Najbardziej krytycznie należy odnieść się do wyraźnego obniżenia poziomu kadr. W obsadzie wielu stanowisk ważyły niestety wyraźnie względy polityczne a nie fachowość, wiedza, doświadczenie. Wielu pracowników, którzy znali się na tej branży odeszła – tę kadrę trzeba odbudować.
Jednym z podstawowych problemów jest obniżenie autorytetu takich instytucji jak Inspekcja Ochrony Środowiska, która była i powinna być egzekutorem prawa. Ta instytucja bardzo się zdegenerowała, nad czym z oczywistych powodów szczególnie boleję, gdyż tworzyłem Państwową Inspekcję Ochrony Środowiska od podstaw i kierowałem nią przez wiele lat, do 1997 r. Tamta Inspekcja, nawet przez ekspertów zachodnich była stawiana jako wzorzec dla wielu krajów. PIOŚ była jednolitą strukturą, centralnie podporządkowaną, posiadającą wyspecjalizowaną kadrę, dysponującą odpowiednim potencjałem badawczym i laboratoryjnym. Teraz Inspekcja utraciła autonomię, wszystko się sypie przez jej rozczłonkowanie, kłopoty finansowe i brak zrozumienia ważności Inspekcji dla interesów państwa. Trzeba ją będzie odbudować, jednak ponowna centralizacja czegoś, co zostało zdecentralizowane, jest trudniejsza niż budowa instytucji od nowa. Myślę, że trzeba będzie podjąć trud odnowy tej instytucji na innych zasadach.
Zespół Programowy SLD proponuje wykorzystać bazę dotychczasowej Inspekcji Ochrony Środowiska, resztki jej kadry i potencjału i utworzyć Agencję Ochrony Środowiska. Podobne instytucje działają w Stanach Zjednoczonych, w krajach skandynawskich, np. w Szwecji, zajmując się kontrolą przestrzegania prawa ekologicznego, monitorowaniem stanu środowiska i oddziaływania na środowisko producentów emisji. Do kompetencji Agencji należą również zadania dotyczące przygotowywania decyzji administracyjnych, wymagające fachowości. Agencja Ochrony Środowiska może w tym dopomóc i przejąć pewne funkcje, np. wydawanie zintegrowanych pozwoleń na korzystanie ze środowiska. Formuła Agencji obniży jednocześnie, co brzmi pozornie paradoksalnie, wydatki budżetowe na jej utrzymanie, gdyż część jej działalności, np. laboratoryjna, może być skomercjalizowana. Dorobkiem poprzedniego okresu PIOŚ jest 48 laboratoriów ochrony środowiska, akredytowanych przez Państwo. Te laboratoria, które teraz się kruszą, lada chwila może ich nie być, potrafią na siebie zarobić, bez uszczerbku dla ich misji państwowej. Użytkownik środowiska powinien badać stan swojej emisji, poziom oddziaływania oraz jego skutki w akredytowanych laboratoriach, gwarantujących obiektywną ocenę, tak jest przyjęte w Europie i na świecie.
W programie SLD jednoznacznie wyrażono pogląd, że gospodarka przestrzenna i ochrona środowiska to zagadnienia spójne i powinny być wspólnie zarządzane. To są rzeczy nierozdzielne. Gospodarowanie przestrzenią jest jednym z głównych narzędzi kształtowania i realizacji polityki ochrony środowiska w skali kraju. Lokalizacja inwestycji kontrowersyjnych z punktu widzenia ochrony środowiska musi być spójna i podporządkowana jednej idei. Istnieje szansa na spójność tej problematyki i istnieje potrzeba podniesienia rangi geologii i gospodarowania kopalinami. Zwykle do zasobów geologicznych podchodziło się przez pryzmat węgla i górnictwa w Polsce. To determinowało podejście do zasobów geologicznych, zapominano, że kopaliny to nie tylko węgiel. Gospodarka pozostałymi, bardzo ważnymi zasobami, jakby traciła istotną rangę w gospodarowaniu środowiskiem. To także trzeba zmienić.
Następna sprawa – system finansowania ochrony środowiska i zarządzania pieniędzmi “ekologicznymi” w Polsce. To jest jeden z najważniejszych elementów proekologicznego zarządzania gospodarką i publicznymi pieniędzmi. Wiele lat doświadczeń wykształciło w Polsce sprawdzony i funkcjonujący system, bazujący na opłatach ekologicznych, na idei “zanieczyszczający płaci”. Ten system sprawiał, że inwestycje ochrony środowiska były sprawnie realizowane. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i fundusze wojewódzkie powinny realizować dotacje i preferencyjne kredyty proekologiczne, uwzględniając politykę ekologiczną państwa, czyli mieć ułożone priorytety ekologiczne i wspomagać ich realizację. Niestety Fundusz, niezgodnie z ekologicznym interesem państwa, przyjął zasadę, wynikającą z błędnej polityki zarządzania środowiskiem, że pieniądze powinni dostawać tzw. pewni kredytobiorcy. To jest zasada bankowa – bank udziela kredytu temu, kto gwarantuje jego spłatę, najczęściej to jest instytucja bogata, czyli wspiera się tych, którzy mniej potrzebują pomocy, bo są w dobrej kondycji finansowej. Natomiast pieniądze faktycznie najbardziej potrzebne są instytucjom, które nie są dobrymi, pewnymi kredytobiorcami. Parabankowy system dystrybucji i gospodarowania środkami na ochronę środowiska, stosowany dzisiaj przez Narodowy Fundusz, nie odpowiada potrzebom i trzeba go zmienić, wracając do korzeni. Trudny pieniądz nie może być super trudnym pieniądzem.
Kolejnym elementem systemu był Bank Ochrony Środowiska, któremu teraz tylko w nazwie została “ochrona środowiska”. Bank nie ma już i nie może mieć żadnej misji ekologicznej do spełnienia jako prywatny bank giełdowy. W idei finansowania ochrony środowiska poprzez fundusze celowe istniał następujący model – Narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska są aparatem państwowym, dbającym aby pieniądze trafiały tam, gdzie jest najpilniejsza potrzeba inwestycji proekologicznych z punktu widzenia interesów państwa. Natomiast obsługę kredytów, badanie wierzytelności kredytobiorcy, windykację zadłużenia czyli całą obsługą finansową, pełnił Bank Ochrony Środowiska, którego głównym udziałowcem był Narodowy Fundusz. Przed laty byłem wiceprezesem Rady Nadzorczej Banku tak długo, aż zapadła decyzja o prywatyzacji i wejściu Banku na giełdę, której byłem przeciwny. Niestety BOŚ stał się normalnym bankiem komercyjnym i z definicji stracił możliwość pełnienia obsługi mechanizmu finansowania ochrony środowiska, uwzględniającego faktyczny interes ekologiczny państwa.
Trzeba podkreślić, że system ochrony środowiska w Polsce ma swoje wieloletnie tradycje. Nie twierdzę, że to było dobre ustawodawstwo, odpowiadające obecnym potrzebom, ale zaczątki tego proekologicznego ustawodawstwa były w Polsce dużo wcześniejsze niż ktoś myślał o współpracy z Unią Europejską. Dziwię się, gdy dziś eksperci Unii mówią, że Polska jest trudnym krajem, zacofanym w zakresie zarządzania środowiskiem, że brak mechanizmów prawno-ekonomicznych. Twierdzę, że Polska ma swój system, wypracowany i sprawdzony przez wiele lat, który przyniósł duże i wymierne korzyści. Nie musimy się niczego wstydzić w tej dziedzinie. Przez wiele lat realizowaliśmy inwestycje w ochronie środowiska w 96% z własnej kieszeni, w niewielkim stopniu korzystając z pomocy zagranicznej. Oczywiście jest wyzwanie spełnienia standardów europejskich, ale znowu odwraca się kota ogonem mówiąc, że trzeba natychmiast przekuwać treść dyrektyw europejskich na ustawy. W pośpiechu, który jest niebezpieczny, nikt nie prowadzi symulacji skutków gospodarczych różnego rodzaju zmian w ustawodawstwie ekologicznym. Ustawy, przyjmowane pośpiesznie, zawierają błędy, widoczne gołym okiem. Pośpiech na dobre nie wychodzi, niedługo trzeba będzie nowelizować te ustawy. Nie jest tak, że z dnia na dzień da się wszystko zrobić. Koszty doprowadzenia stanu faktycznego naszego środowiska do wymagań unijnych przekraczają 30 mld EURO, z tego prawie połowa dotyczy gospodarki wodno-ściekowej. Nie da się tego zrobić błyskawicznie, nawet gdyby Unia Europejska w ramach funduszy przedakcesyjnych i strukturalnych przekazała nam duże pieniądze.
Podsumowując naszą rozmowę sądzę, że SLD w przypadku wygranych wyborów, spowoduje korzystne zmiany w dziedzinie ochrony środowiska. Dlatego zgodziłem się na współpracę, nie będąc członkiem SLD, ale widząc konieczność zmian. Przejęcie władzy przez lewicę, w której jest sporo ludzi kompetentnych, praktyków i pragmatyków a nawet “technokratów” w pozytywnym znaczeniu tego słowa, którzy, jak sądzę, potrafią zrozumieć, że ochrona środowiska to nie jest tylko i wyłącznie dziedzina, która się zajmuje ptaszkami i kwiatkami. Zwykle do ochrony przyrody władza ma stosunek troszeczkę pobłażliwy. Abstrahując od ważności ochrony przyrody dla państwa uważam, że jest sporo ludzi w SLD, którzy rozumieją, że ochrona środowiska stwarza dla gospodarki przełożenie praw rządzących środowiskiem i sposobu zarządzania tym środowiskiem na skutki gospodarcze. Jest to bardzo łatwe do wykazania. Unia Europejska w negocjacjach wielką wagę przywiązuje do problematyki ochrony środowiska właśnie dlatego, że jest to dziedzina oddziaływująca bezpośrednio na finanse, na międzynarodowe przepływy finansowe, na politykę celną, na wiele dziedzin związanych z interesami ekonomiczno-gospodarczymi poszczególnych krajów.
Wysłuchał Wojciech Dutka
mgr inż. Andrzej Walewski
Absolwent dwu fakultetów: nauk przyrodniczych na Uniwersytecie M. Kopernika w Toruniu i inżynierii sanitarnej i wodnej na Politechnice Warszawskiej. Posiada uprawnienia techniczne w zakresie projektowania i wykonawstwa urządzeń gospodarki wodno-ściekowej.
Pracował w projektowaniu i wykonawstwie urządzeń ochrony środowiska, później w administracji państwowej.
Od wrześniu 1989 r. powołany przez premiera T. Mazowieckiego na stanowisko Podsekretarza Stanu – Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, które sprawował do listopada 1997 r. W latach 1989-97 członek Rady Nadzorczej Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, w tym w latach 1995-7 jej Wiceprzewodniczący. W latach 1992-7 członek Rady Banku Ochrony Środowiska, w tym w latach 1993-7 jej Wiceprezes.
Autor i realizator koncepcji Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska (PIOŚ) oraz współautor i organizator systemu państwowego monitoringu środowiska.
Obecnie właściciel i Prezes Spółki “Ekoekspert”, wykonującej projekty, ekspertyzy i doradztwo ekologiczne, zajmującej się między innymi problemem prywatyzacji systemów gospodarki wodno-ściekowej w miastach.
Członek zespołu programowego “Ochrona Środowiska i Gospodarka Wodna”, przygotowującego program SLD do wyborów – przewodniczący podzespołu “Zarządzanie środowiskiem”.