W kupie siła
Wiem, że powinno być lekko, łatwo i przyjemnie, bo w końcu są wakacje. Jednak rzeczywistość wymogła inny temat. A właściwie tematy. Zatem przepraszam wszystkich, którzy się zawiodą, gdyż oczekiwali chwili wytchnienia. Będzie raczej na poważnie.
Najpierw trochę o burzy w szklance wody. I w tym przypadku znów przepraszam, tym razem wszystkich, którzy w tej szklance zostali umieszczeni, podobnie jak ja. Tą szklanką jest Rada Izby Gospodarczej ?Wodociągi Polskie?. Był czas, gdy na tych łamach pisałem o Radzie i samej Izbie częściej, później nieco mniej, ale teraz temat powrócił. Tym, a myślę, że jest ich wśród czytelników większość, którzy nie spędzają bezsennych nocy na śledzeniu tego, co dzieje się w Izbie, spieszę donieść, że doszło do zmian. Po kilku latach nieobecności do Rady Izby powrócili przedstawiciele dużych przedsiębiorstw wodociągowych w tym z Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Poznania. Uważam, że zwyciężył rozsądek i coś, czego tak bardzo jako nacja nie lubimy, czyli kompromis, choć można to pewnie dzisiaj nazwać konsensusem. Może jest tak, że nastąpiła zmiana osób w niektórych gremiach, a może nie ma czasu na fochy i udowadnianie, kto ma rację, i czyja racja jest ?mojsza?. To przestało mieć tak duże znaczenie w okresie, gdy wszyscy jako branża stajemy w obliczu przemian legislacyjnych, których skalę trudno dzisiaj ocenić.
Działając razem, jesteśmy wiarygodni
Jak wszyscy wiemy, ustawa Prawo wodne jest w Sejmie, a zapowiedzi odnośnie nowelizacji lub wręcz nowej ustawy branżowej wydają się coraz bliższe realizacji. Ogłoszony przez rząd przetarg na wykonanie analizy propozycji rozwiązań w zakresie zbiorowego zaopatrzenia w wodę pokazuje determinację władz towarzyszącą wdrażaniu zapowiadanych zmian. Na razie, co prawda, zupełnie nie wiadomo, w którym kierunku one zmierzają, lecz należy się spodziewać, że będą dotyczyć całej branży. Nie wiadomo także, kiedy takich zmian należy się spodziewać. Jedno jest wszakże pewne. Należy ?stanąć w zwartym szeregu? (nie wiem, dlaczego przyszło mi to do głowy?), by móc być partnerem dla rządu w dyskusji nad propozycją zmian.
A dlaczego warto być razem (razem oznacza małe, średnie i duże firmy w Radzie Izby)? Otóż, moim zdaniem, dlatego, że każda strona wnosi takie wartości, których inna nie ma. Małe firmy decydują o liczebności, a tym samym reprezentatywności Izby, rozumianej jako liczba przedsiębiorstw będących w Izbie w stosunku do całkowitej liczby przedsiębiorstw w branży. Tym samym zwiększa się wiarygodność Izby jako jedynego reprezentanta branży. Ponadto małe firmy zapewniają przepływ informacji do Izby i z Izby z obszarów, które obsługują. A co gwarantują duże przedsiębiorstwa? Według mnie, reprezentatywność Izby, jeśli chodzi o wielkość sprzedaży, co jest związane z obsługiwaną populacją (sama Warszawa to blisko 5% rynku, jeśli chodzi o wolumen sprzedaży wody). Dodatkowo mają szczególną wiedzę w zakresie legislacji oraz organizacji. I przeważnie tę wiedzę przekazują Izbie nieodpłatnie (jeszcze nie słyszałem o tym, by któraś z dużych firm przekazywała swoje opinie Izbie za opłatą). Wiem, że małe jest piękne, ale duży może więcej. I to jest prawda, czy to się komuś podoba, czy nie. A jaki tego wszystkiego będzie efekt? Cóż, przekonamy się za jakiś czas.
Spróbujmy jeszcze raz
Deklaracje padły z każdej strony. Spróbujemy jeszcze raz wspólnie podziałać dla dobra branży. Dobrze by było, gdyby się udało. Ale aby tak się stało, to poza trzymanymi kciukami potrzebna jest również krytyka. Ta konstruktywna. Pisząc konstruktywna, mam na myśli występowanie z otwartą przyłbicą, gdy mówi się o faktach, a nie o wyobrażeniach. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z plotkami, które nie przystoją ludziom z odwagą cywilną i na stanowiskach. Dodatkowo nie należy bać się krytyki ani z jej powodu się obrażać. To też nie przystoi.
Mamy przed sobą ciekawy, ale też trudny czas. Być może jest tak, że od naszej postawy i zaangażowania zależy przyszłość branży. Obecna ustawa przetrwała, póki co, piętnaście lat. Kolejna, jeśli zostanie wypracowana zgodnie z zapowiedziami, może ukonstytuować organizację branży na dziesięciolecia. Warto więc przestać na siebie warczeć i uznać wzajemnie swoje walory, a potem przystąpić do wspólnej pracy. To może zabrzmiało nieco jak zawołanie z partyjnego zebrania, ale czasem komunały najcelniej trafiają do świadomości.
A teraz już kończę to wymądrzanie się i życzę Państwu (tym, którym udało się dotrwać do końca tego tekstu) miłych i spokojnych wakacji.
Paweł Chudziński, prezes Aquanet Poznań