Jeszcze we wrześniu 2019 r. zakłady przetwarzające odpady mogły liczyć, że za tonę sprzedanego papieru i tektury otrzymają ok. 250 zł. Kilka miesięcy później popyt na surowce spadł tak bardzo, że taką samą kwotę musiały dopłacać do ich odbioru. Ten przykład dobrze obrazuje wahania na rynku zbytu surowców wtórnych.

Jeszcze trudniej od papieru i tektury sprzedać folię, której tona w czerwcu 2017 r. warta była 380 zł, a dwa miesiące później już tylko 10 zł. Od 2018 r. jej cena wahała się od 10 zł do 1 gr za tonę. Kilka lat temu 24-tonowy kontener folii był więc wart kilkanaście tysięcy złotych. Już od 2019 r. do odbioru takiej ilości folii przez recyklera trzeba dopłacić. W lutym ub.r. jego cena również była ujemna. Podobnie miała się sytuacja z przetworzonymi oponami, które w 2015 r. sprzedawano za 55 zł za tonę, by w 2019 r. dopłacać średnio 380 zł, a na początku 2020 r. już ponad 500 zł. Co prawda, w 2019 r. hurtowe ceny niektórych frakcji makulatury, szkła i części tworzyw sztucznych były względnie stabilne, ale warunkiem było ich przesortowanie, sprasowanie i dobre przygotowanie do recyklingu. W przeciwnym razie instalacje musiały do ich odbioru dopłacać. Właśnie dlatego eksperci tak naciskają, że dobra segregacja u źródła to konieczność. Zanieczyszczonej folii, papieru czy tektury nikt nie chce kupić.

Niepewność recyklerów

Trudności ...