Jeśli udałoby się zbierać 25% bioodpadów, które następnie poddawane byłyby recyklingowi, znacznie zbliżylibyśmy się do osiągnięcia wymaganych poziomów recyklingu. Jednak ciągle zmieniające się przepisy, ze zniesieniem regionalizacji na czele, nie ułatwiają tego zadania ani instalacjom, ani samorządom. Z Piotrem Szewczykiem, przewodniczącym Rady RIPOK, rozmawia Szymon Pewiński.

 

Szacuje się, że odpady ulegające biodegradacji stanowią około 36,7% masy wszystkich odpadów komunalnych. Skąd tak duże ich ilości?

Odpady ulegające biodegradacji lub, stanowiące ich kluczową część, bioodpady to rodzaj odpadów ?stary jak świat?. Powstają od zarania dziejów, towarzysząc ludzkości od kołyski aż po grób. Nazewnictwo tej grypy odpadów jest niejednoznaczne, nieprecyzyjne i dynamiczne. Po likwidacji pojęcia ?odpadów zielonych? pojawiło się w ustawodawstwie pojęcie bioodpadów ? rodzaju odpadów, których selektywne zbieranie jest obligatoryjne. Generalnie są to odpady kuchenne i ogrodowe. Według danych z KPGO 2022, ich udział faktycznie stanowił kiedyś 36,7% w całej ilości strumienia odpadów komunalnych wytwarzanych. Należy mieć jednak na uwadze, że dane te oparte są na badaniach morfologii odpadów sprzed ładnych kilku lat. Obecnie stan ten może wyglądać nieco inaczej. Odpady te powinny być, zgodnie z rozporządzeniem o selektywnym zbieraniu odpadów, gromadzone w pojemniku koloru brązowego. Do niedawna większość z nich trafiała do pojemnika na odpady zmieszane (resztkowe) i tam ginęła, natomiast od 1 stycznia 2020 r. mają być one zbierane selektywnie. Wiele z nich trafiało do środowiska naturalnego bezpośrednio bądź poprzez przydomowe kompostowniki. Tylko niewielkie ich ilości były zbierane selektywnie i trafiały do profesjonalnych kompostowni. Wprowadzenie selektywnego zbierania bioodpadów oraz wzrost zamożności i rozwój konsumpcyjnego podejścia społeczeństwa spowodowały, że odpady te ?ujawniły się?, trafiając do gminnego systemu gospodarki odpadami komunalnymi. Stąd tak dynamiczny wzrost w statystykach. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na wzrost ich ilości będzie z pewnością zniesienie limitów odbioru bioodpadów od mieszkańców, wprowadzone w ostatniej nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Przełoży się to z pewnością także na wzrost kosztów.

Bioodpadów jest więcej w dużych miastach czy w gminach miejsko-wiejskich? Gdzie są lepiej zbierane?

System selektywnego zbierania bioodpadów dopiero się tworzy. Poszczególne gminy wdrażają selektywne ich zbieranie, więc trudno o wnioski systemowe. Generalnie jako zasadę można przyjąć, że jakość selektywnego zbierania odpadów uzależniona jest od rodzaju zabudowy. W zabudowie jednorodzinnej jest ona zdecydowanie bardziej poprawna. Anonimowość i brak indywidulanej odpowiedzialności w zabudowie wielolokalowej nie sprzyja zaangażowaniu się w poprawne segregowanie u źródła. Niewiele chyba pomoże tutaj wprowadzona w ostatniej nowelizacji ustawy o u.c.p.g. możliwość wprowadzenia odpowiedzialności mniejszych społeczności niż wspólnota czy spółdzielnia. Wyższej jakości surowca sprzyja także zbieranie bioodpadów w pojemnikach, gdyż w ten sposób unikamy zanieczyszczenia zbieranych odpadów workami z tworzywa sztucznego. Także PSZOK jest miejscem, gdzie wyegzekwowanie czystego bioodpadu jest zdecydowanie łatwiejsze, choć wymaga to czasami od obsługi podejmowania znacznych wysiłków edukacyjno-wychowawczych. Ilość tego rodzaju odpadów trafiających do systemu zależy głównie od systemu ich zbierania i kultury mieszkańców.

Selektywne zbieranie i przetwarzanie bioodpadów jest nie tylko trudne, ale też kosztowne. Dlaczego koszty są tak duże? Jaki jest udział kosztu zbierania i zagospodarowania bioodpadów w opłacie ponoszonej przez mieszkańca?

Bioodpady, czyli odpady kuchenne oraz trawa, liście i gałęzie, muszą być odbierane znacznie częściej niż odpady z niebieskiego, żółtego, zielonego czy czarnego pojemnika. Nie można ich też, nawet w niewielkim stopniu, zmieszać z pozostałymi rodzajami odpadów, bo wiązałoby się to z ich zanieczyszczeniem, a więc z bezpowrotną utratą jakości.

Bezpośrednio po odebraniu z nieruchomości bioodpady muszą też być w miarę szybko przekazywane do specjalistycznych instalacji. Jeśli materiał ulegający biodegradacji znajduje się w worku kilka dni, staje się uciążliwy zapachowo, wytwarzając odory, będąc siedliskiem owadów lub wręcz stając się nieprzydatny do poprawnego zagospodarowania. Dotyczy to szczególnie zbierania w systemie workowym. Jeśli odpady te mają trafić do procesu fermentacji, a proces ten rozpoczął się już w worku, to ich potencjał biogazowy ulega drastycznemu obniżeniu. Specjalistyczne, wentylowane pojemniki w znacznym stopniu eliminują te problemy. Uwzględniając fakt, że pojemnik może być eksploatowany 5-10 lat, koszty systemu workowego w dłuższym czasie nie są konkurencyjne ekonomicznie. Należy także uwzględnić komfort otoczenia oraz efektywność pracy obsługi śmieciarek, która przy zastosowaniu pojemników jest zdecydowanie wyższa.

Każda selektywna zbiórka odpadów generuje zwiększenie kosztów z powodu konieczności dostarczania pojemników czy worków na każdy gromadzony odpad, co wymaga oddzielnego systemu  transportu. Koszty te powinny być skompensowane niższymi kosztami przetwarzania oraz możliwością osiągania wyższych poziomów recyklingu. Trudno tutaj pokusić się o szacunkowe określenie udziału kosztów dla tego strumienia, gdyż koszty zarówno zbierania, jak i zagospodarowania są bardzo zróżnicowane i dynamicznie ulegają zmianom.

Wiele razy powtarzał Pan, że brak inwestycji w instalacje to pokłosie niestabilnych przepisów. Ale mamy już obowiązujące nowelizacje ustaw o odpadach, a od niedawna także o u.c.p.g. Czy w tych zmianach widać jakieś dobre rozwiązania dla frakcji bio? A może wręcz przeciwnie?

Stabilne i przewidywalne prawo jest podstawą długofalowego planowania. Inwestycje w gospodarkę odpadami tego szczególnie wymagają, gdyż proces inwestycyjny trwa tutaj minimum 3-5 lat. Charakterystyczna dla branży odpadowej jest także niemożność łatwej zmiany profilu działalności. Każda niestabilność prawa powoduje, że inwestycja ? w momencie planowania będąca opłacalną, potrzebną i zasadną ? po uruchomieniu, w nowym, zmienionym stanie prawnym, może już taką nie być. Znowelizowana ustawa o odpadach wraz z aktami wykonawczymi oraz konieczność dostosowania obiektów do wymagań BAT narzucają na większość instalacji konieczność wydatkowania znacznych środków na ich dostosowanie, bez wzrostu efektywności i poprawy jakości pracy. Jest to elementem kosztowym oraz blokującym możliwość wdrażania nowoczesnych, a więc także droższych technologii przetwarzania odpadów. Nowelizacja ustawy ?uwolniła? bioodpady, umożliwiając ich skierowanie do każdej instalacji na terenie całego kraju. Instalacje te nie muszą nawet spełniać wymagań, jakie nakładano na dawne RIPOK-i, a obecne tzw. Instalacje Komunalne. Mniejsze z nich nie będą także musiały starać się o uzyskanie pozwolenia zintegrowanego ani spełniać wysokich wymagań ochrony środowiska, jakie narzuca rozporządzeniem UE wdrożenie zasad BAT. Jak ta sytuacja przełoży się na system gospodarki tego rodzaju trudnymi i uciążliwymi dla otoczenia odpadami, już wkrótce się przekonamy. Utworzenie na terenie kraju dużej ilości miniinstalacji przetwarzających odpady, niezobligowanych do spełniania wysokich standardów ochrony środowiska, może spowodować utratę kontroli nad tym elementem systemu. Specjaliści z branży odnoszą się do tej zmiany z dużym sceptycyzmem.

Czy instalacje nadążają technologicznie za przepisami związanymi z bioodpadami?

Mamy obecnie sytuację, w której ilość selektywnie zbieranych bioodpadów rośnie w szybkim tempie, natomiast wydajności instalacji mogących je przetwarzać są w stosunku do potrzeb niewspółmiernie niskie. Brakuje profesjonalnych kompostowni oraz najbardziej pożądanych środowiskowo instalacji fermentacji. Proces fermentacji, poza przetworzeniem bioodpadów, pozwala wytwarzać czynnik energetyczny w postaci biogazu, który może być wykorzystany do wytwarzania energii elektrycznej i cieplnej lub np. do napędzania środków transportu. Może być także wtłaczany do sieci gazowej. Ograniczenie składowania odpadów ulegających biodegradacji jest drugim czynnikiem motywującym do selektywnego zbierania, a następnie przetwarzania tych odpadów, w których strumieniu bioodpady stanowią większość. Technologia zastosowana w instalacji nie jest tutaj głównym problemem. Problemami są wydajność instalacji oraz ograniczony zbyt na produkty kompostowania.

Czy bioodpady mogą stać się dla samorządów szansą na spełnienie wymogów poziomów recyklingu? I czy takie działanie to nie sztuczne zastępowanie średnio zadowalających poziomów recyklingu dla pozostałych fakcji właśnie bioodpadami?

Matematyka jest królową nauk i trudno ją naginać lub oszukać. Poziom recyklingu to ułamek wyrażony w procentach, który w liczniku zawiera ilość odpadów poddanych recyklingowi, a w mianowniku ilość odpadów wytworzonych. Wiele zależy od tego, co w tych pozycjach ujmiemy. Określi to rozporządzenie ministra środowiska, na które czeka cała samorządowa i odpadowa Polska. Realia polskiej gospodarki odpadami stawiają nas w trudnej pozycji już na starcie. Żaden kraj w Unii Europejskiej nie ma w odpadach około 20% popiołów z palenisk domowych (tak wynika z wykonanej przez Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla na zlecenie Rady RIPOK ekspertyzy). Polska do dziś nie rozwiązała tego problemu oraz nie postarała się o derogację uwzględniającą tę polską specyfikę. Jest raczej mała szansa, aby zebrany nawet selektywnie popiół wprost zaliczyć do strumienia poddanego recyklingowi. Brak jest też systemowego, ekonomicznego wsparcia dla selektywnej zbiórki popiołów. Nie podjęto w tym zakresie żadnych działań, mimo zgłaszania tego problemu przez Radę RIPOK oraz przedstawienia w Ministerstwie Środowiska propozycji jego rozwiązań.

Odpady zmieszane, których ilość, wraz z wdrożeniem selektywnego zbierania, miała zgodnie z optymistycznymi założeniami maleć do zera, nie poddają się temu i, zamiast ubywać, w wielu miejscach wręcz ich przybywa. Pozostaje nadzieja, że poziomy recyklingu zapewnią nam szkło, papier i żółty worek (zawierający tworzywa sztuczne, metale i opakowania wielomateriałowe). Papier i szkło, poprawnie zebrane, są strumieniami podatnymi w większości na recykling. Żółty worek w obecnych realiach zawiera około 30-50% materiałów przydatnych do recyklingu. Jeśli zebralibyśmy ich choćby 25%, a następnie poddali je recyklingowi, wytwarzając produkt o właściwościach nawozowych, to byłby to istotny krok w stronę sukcesu. W bioodpadach więc pokładana może być cała nadzieja samorządów, ale także Polski. Bez nich osiągnięcie sukcesu może być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

Aby recykling odpadów ulegających biodegradacji był skuteczny, powinny one być przekazywane do specjalistycznych instalacji. A tych w Polsce brakuje. Jak duże jest zapotrzebowanie na ich przetwarzanie w porównaniu z dostępnymi mocami przerobowymi?

Zdolności przerobowe instalacji przetwarzania odpadów powinny być w stanie idealnym adekwatne do ilości wytwarzanych odpadów. Określały to dotychczas plany gospodarki odpadami na poziomie krajowym i wojewódzkim. Wraz z uwolnieniem odpadów i umożliwieniem im wędrówki po całym kraju bilansowanie wydajności instalacji z lokalnymi potrzebami utraciło sens. Pozostaje wiara w niewidzialną rękę wolnego rynku i jego szybką reakcję na zmienne potrzeby. Samorządy tego nie zrobią. Mogą one bowiem realizować inwestycje odpadowe tylko wtedy, gdy występuje brak ich wydajności. Ustawodawca nie określił jednak, w jakim obszarze należy analizować ten parametr, podejmując decyzje inwestycyjne. Nie wiadomo, czy dotyczy to powiatu, województwa, kraju, czy może całego obszaru UE. Nie ma także odpowiedzi na pytanie, co ma robić samorząd, jeśli jakikolwiek podmiot rozpoczął w międzyczasie proces inwestycyjny zaspokajający potrzeby w tym zakresie w tak zdefiniowanej okolicy. Pytania się mnożą, a odpady się wytwarzają nieustannie. Czy podaż mocy w instalacjach zaspokoi popyt wytwarzających odpady? Wkrótce się przekonamy.

Przy okazji debaty, którą w marcu redakcja ?Przeglądu Komunalnego? zorganizowała w Ministerstwie Środowiska, wspominał Pan także, że ogromnym problemem jest konieczność uzyskiwania przez instalacje dopuszczeń i certyfikatów do wytwarzania kompostu. Dlaczego to tak żmudna procedura?

By móc wytwarzać kompost z odpadów ulegających biodegradacji i móc wprowadzać go do obrotu jako produkt handlowy, każda polska instalacja indywidualnie musi uzyskiwać stosowne dopuszczenia i certyfikaty. Ten proces to złożona i czasochłonna procedura formalna, a ponadto dość kosztowna. Udowodnienie oczywistej oczywistości, że z liści, trawy i gałęzi czy odpadów kuchennych możemy uzyskać kompost, kosztuje każdą instalację kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ponadto na tę procedurę musimy sobie zarezerwować minimum rok.

Na zlecenie Rady RIPOK wykonane zostało opracowanie wieloaspektowo analizujące ten problem, biorąc pod uwagę polskie uwarunkowania oraz analizując rozwiązania stosowane w krajach Unii Europejskiej. We wnioskach zawartych w opracowaniu przekazanym do Ministerstwa Środowiska proponowaliśmy, aby wprowadzić przepisy, biorąc za przykład choćby Austrię, które jasno określałyby, że jeśli do instalacji trafiają określone bioodpady, a stosowana technologia zapewnia ich stabilizację oraz higienizację (te parametry instalacji byłyby wcześniej sprawdzane), to taka instalacja automatycznie otrzymywałaby możliwość dopuszczenia produktu do obrotu i wprowadzania na rynek wyprodukowanego w niej kompostu czy produktu o właściwościach nawozowych, poprawiającego właściwości gleby. Oczywiście, jakość wytworzonego kompostu powinna spełniać określone wymagania i być na bieżąco kontrolowana. Nadzorowaniu i rejestracji określonych parametrów powinien podlegać także sam proces. Czekamy na ruch ze strony decydentów.

W kwestii certyfikatów wspominał Pan o Austrii. Skąd powinniśmy czerpać dobre wzorce w zakresie technologii czy funkcjonowania systemu przetwarzania odpadów ulegających biodegradacji? Zna Pan takie dobre przykłady? Czy są kraje, które poradziły sobie z tą frakcją?

Wiele krajów UE od lat walczy z tym problemem i ma na tym polu znaczne osiągnięcia. Przykładami godnymi naśladowania mogą być Austria, Niemcy i cała Skandynawia. Selektywne zbieranie bioodpadów oraz ich energetyczne wykorzystanie w biogazowniach, a następnie przywrócenie węgla organicznego, w postaci kompostu, środowisku naturalnemu jest tam od lat elementem systemu gospodarki odpadami, ochrony środowiska i stabilnych odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym. Tylko całościowe podejście do odpadów jako zasobów materiałowych i energetycznych pozwala na wdrażanie systemowych i uzasadnionych ekonomicznie rozwiązań. Polska na tym polu powinna wdrożyć wiele sprawdzonych w innych krajach rozwiązań, aby osiągnąć widoczne efekty w tym zakresie. Nie możemy sobie pozwolić, ponieważ nas na to nie stać, aby metodą prób i błędów wypracowywać własne, nowatorskie rozwiązania. Wzorce do naśladowania już są i z powodzeniem działają.

Skoro w Polsce mamy tyle problemów z frakcją bio, to może powinniśmy dać sobie spokój, a bioodpady powinny trafiać na pola, łąki albo rozkładać się w naszych ogródkach i kompostownikach?

Wywożenie odpadów na pola, łąki i do lasów ma w Polsce długą i niezbyt chlubną tradycję. Oby tego typu rozwiązania nie wróciły masowo do codziennej praktyki. Oczywiście, kompostowniki, tam gdzie jest to możliwe, są najbardziej pożądanym rozwiązaniem problemu bioodpadów. Własny kompost to nie tylko oszczędność, ale także nasz indywidulany wkład w ochronę środowiska. Przywrócenie możliwości stosowania zniżek w opłacie za odpady dla posiadaczy kompostowników jest naprawieniem popełnionego kilka lat temu błędu legislacyjnego likwidującego to rozwiązanie. Obawy wielu ekspertów z branży może budzić możliwość skierowania bioodpadów w dowolnym kierunku i faktyczne trafianie ich na pola i do lasów. O ile porzucane i podrzucane w ten sposób odpady zmieszane lub budowlane są stosunkowo łatwe do wykrycia nawet po latach, to porzucone bioodpady, poza generowanymi w pierwszym okresie uciążliwościami zapachowymi, po kilku latach zostaną przyswojone przez środowisko naturalne, pozostawiając tylko zawarte w nich zanieczyszczenia. Problem bioodpadów wymaga, jak widać, szybkiego rozwiązania, a to wymaga stworzenia systemu ich zbierania oraz racjonalnego zagospodarowania.

Dziękuję za rozmowę.