Weto dla weta
Przewidziana w Ustawie z 6 grudnia 2006 r. o zasadach prowadzenia polityki rozwoju (DzU nr 227, poz. 1658) możliwość wetowania przez wojewodów niektórych inwestycji samorządowych dla wielu jest zamachem na polską samorządność. Czy wydane przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wytyczne dla wojewodów w tej kwestii ostudzą nieco nastroje panujące wśród samorządowców?
Leszek Świętalski
Związek Gmin Wiejskich RP
Przedstawiciele gmin wiejskich, czyli beneficjenci dolni mają trochę odmienne zdanie niż samorządowcy reprezentujący poziom wojewódzki. Takie zapisy w ustawie mają na celu zapobieżenie przypadkom, jakie miały miejsce w procedurze rozpatrującej środki unijne na lata 2004-2006. W wielu sytuacjach można było bowiem zauważyć tendencyjność np. w kwestii przyznawania środków na niżej ocenione. Wiązało się to z tym, że tzw. panele ekspertów nie miały jasno określonych mechanizmów wyboru i kryteriów oceny. I część marszałków kierowała całością procedury kwalifikacyjnej na takiej zasadzie, że zarządy województwa wskazywały panele ekspertów, powoływały komitety sterujące i monitorujące – nawet w tej części, która była zarezerwowana dla samorządowców (nie odwoływali się bezpośrednio do samorządów, tylko tych samorządowców wybierali wedle własnego uznania).
W rezultacie spowodowało to pewnego rodzaju napięcia i pretensje o nierówne traktowanie, bo dla niektórych małe projekty były istotne (lokalnie ważne), a z punktu widzenia województwa były one nie do przyjęcia. Dodatkowo marszałkowie występują tutaj w roli zarówno instytucji zarządzającej, wdrażającej, jak i beneficjenta. I myślę, że zamierzenie resortu rozwoju regionalnego miało przede wszystkim służyć temu, żeby właśnie nie upolityczniać podziału pieniędzy i przeciwdziałać sytuacjom, kiedy zarządzający i beneficjent (w jednej osobie)zgarnia dla siebie, dla swoich zadań większość pieniędzy.
Należy też pamiętać, że to rząd formułuje strategię rozwoju kraju i oczywiście odpowiada za jej realizację. Wojewoda jest przedstawicielem rządu w terenie. Trudno o inny organ w województwie, który stałby na straży realizacji strategii w sensie globalnym i jej synergii z programami rozwoju oraz zintegrowanymi programami (w powiązaniu z innymi programami sektorowymi) rozwoju regionalnego.
Ministerstwo uważa, że weto będzie stosowane bardzo rzadko i to w przypadkach ściśle określonych (praktycznie będzie dotyczyło tylko procedury, a nie samej kwintesencji projektu).
Ta nowa ustawa, w odróżnieniu od poprzednich zapisów dotyczących NPR-u, rozkłada odpowiedzialność za rozwój regionalny i w ogóle za stosowanie polityki rozwoju na trzy podmioty samorządowe: na województwo, powiat i gminę. I zupełnie tutaj nie rozumiem, dlaczego politykę rozwoju regionalnego zupełnie i nieskończenie chcą zawłaszczyć marszałkowie.
A wedle zasady, że prawdziwa cnota krytyki się nie boi, to myślę, że jeśli te projekty będą dobrze przygotowane, wybrane, ocenione i dopuszczone do dofinansowania, to chyba nikt nie powinien bać się jakiejś ingerencji władzy.
prof. Jerzy Regulski
Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej
Ustawa o zasadach prowadzenia polityki rozwoju jest bardzo potrzebna. Nasuwają się jednak dwie wątpliwości: co do tworzenia konferencji współpracy oraz prawa weta wojewody. Nadawane wojewodom uprawnienia przekraczają ustrojową rolę wojewody jako przedstawiciela rządu w terenie. Ustawa nie wspomina jednak o odpowiedzialności wojewody. Skutki wszelkich decyzji będą zawsze obciążać marszałka i sejmik.
Konferencja koordynacyjna jest instytucją pozaustrojową, która ma prawo przyjmować uchwały o niejasnej sile oddziaływania, ale która nie ponosi żadnej odpowiedzialności. I dlaczego wojewoda ma jej przewodniczyć, jeśli to nie on odpowiada za rozwój województwa?
Podobnie sprawa weta budzi zastrzeżenia. Nie ma żadnego uzasadnienia, by wojewoda, który nie odpowiada za regionalną strategię rozwoju, miał prawo ingerować w sposób jej realizacji. Ale premier nie może w drodze decyzji administracyjnej zawiesić obowiązywania ustawy i ograniczać prawa, jakie nadaje ona poszczególnym urzędnikom.
Wchodzimy na niebezpieczną ścieżkę modyfikacji ustroju państwa w trybie ustawowym, a nie konstytucyjnym.
Andrzej Ryński
prezes Zarządu Związku Województw RP
Nasz Związek przedstawił swoje krytyczne stanowisko w tej kwestii na początku grudnia, a więc w momencie odrzucenia przez Sejm poprawek wprowadzonych przez Senat – te poprawki szły w dobrym kierunku. Natomiast zapisy ustawy – zwłaszcza te, które dotyczą wzajemnych relacji między samorządem województwa, marszałkiem a wojewodą i administracją rządową – są fatalne. Jeśli chodzi o możliwość wetowania inwestycji samorządowych, to jest to swego rodzaju zamach na niezależność wszystkich samorządów w Polsce i może być zarzewiem poważnych konfliktów przy realizacji programów unijnych. Może także grozić niewykorzystaniem środków. Poza tym jest to próba siłowego budowania pozycji administracji rządowej i centralnej wobec organów samorządowych, a więc organów, które pochodzą z wolnych, demokratycznych wyborów. Dlatego uważam, że ustawa poszła w złym kierunku, a to może mieć poważne konsekwencje. Przede wszystkim skomplikuje i wydłuży proces podejmowania decyzji – może wręcz doprowadzić do tego, że niektóre decyzje nie będą podjęte, co oznacza, że mogą zostać niewykorzystane te pieniądze, które są przed nami. To rozwiązanie cofa nas, jeśli chodzi o rozwój samorządności i regionalizację w Polsce. Jest to taki powrót do modelu z poprzedniej epoki, kiedy to rząd i administracja centralna decydowali o wszystkim, a ci, którzy są wybrani przez swoje środowiska, niestety, będą sprowadzani do roli wykonawcy.
Przygotowała Katarzyna Terek
Leszek Świętalski
Związek Gmin Wiejskich RP
Przedstawiciele gmin wiejskich, czyli beneficjenci dolni mają trochę odmienne zdanie niż samorządowcy reprezentujący poziom wojewódzki. Takie zapisy w ustawie mają na celu zapobieżenie przypadkom, jakie miały miejsce w procedurze rozpatrującej środki unijne na lata 2004-2006. W wielu sytuacjach można było bowiem zauważyć tendencyjność np. w kwestii przyznawania środków na niżej ocenione. Wiązało się to z tym, że tzw. panele ekspertów nie miały jasno określonych mechanizmów wyboru i kryteriów oceny. I część marszałków kierowała całością procedury kwalifikacyjnej na takiej zasadzie, że zarządy województwa wskazywały panele ekspertów, powoływały komitety sterujące i monitorujące – nawet w tej części, która była zarezerwowana dla samorządowców (nie odwoływali się bezpośrednio do samorządów, tylko tych samorządowców wybierali wedle własnego uznania).
W rezultacie spowodowało to pewnego rodzaju napięcia i pretensje o nierówne traktowanie, bo dla niektórych małe projekty były istotne (lokalnie ważne), a z punktu widzenia województwa były one nie do przyjęcia. Dodatkowo marszałkowie występują tutaj w roli zarówno instytucji zarządzającej, wdrażającej, jak i beneficjenta. I myślę, że zamierzenie resortu rozwoju regionalnego miało przede wszystkim służyć temu, żeby właśnie nie upolityczniać podziału pieniędzy i przeciwdziałać sytuacjom, kiedy zarządzający i beneficjent (w jednej osobie)zgarnia dla siebie, dla swoich zadań większość pieniędzy.
Należy też pamiętać, że to rząd formułuje strategię rozwoju kraju i oczywiście odpowiada za jej realizację. Wojewoda jest przedstawicielem rządu w terenie. Trudno o inny organ w województwie, który stałby na straży realizacji strategii w sensie globalnym i jej synergii z programami rozwoju oraz zintegrowanymi programami (w powiązaniu z innymi programami sektorowymi) rozwoju regionalnego.
Ministerstwo uważa, że weto będzie stosowane bardzo rzadko i to w przypadkach ściśle określonych (praktycznie będzie dotyczyło tylko procedury, a nie samej kwintesencji projektu).
Ta nowa ustawa, w odróżnieniu od poprzednich zapisów dotyczących NPR-u, rozkłada odpowiedzialność za rozwój regionalny i w ogóle za stosowanie polityki rozwoju na trzy podmioty samorządowe: na województwo, powiat i gminę. I zupełnie tutaj nie rozumiem, dlaczego politykę rozwoju regionalnego zupełnie i nieskończenie chcą zawłaszczyć marszałkowie.
A wedle zasady, że prawdziwa cnota krytyki się nie boi, to myślę, że jeśli te projekty będą dobrze przygotowane, wybrane, ocenione i dopuszczone do dofinansowania, to chyba nikt nie powinien bać się jakiejś ingerencji władzy.
prof. Jerzy Regulski
Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej
Ustawa o zasadach prowadzenia polityki rozwoju jest bardzo potrzebna. Nasuwają się jednak dwie wątpliwości: co do tworzenia konferencji współpracy oraz prawa weta wojewody. Nadawane wojewodom uprawnienia przekraczają ustrojową rolę wojewody jako przedstawiciela rządu w terenie. Ustawa nie wspomina jednak o odpowiedzialności wojewody. Skutki wszelkich decyzji będą zawsze obciążać marszałka i sejmik.
Konferencja koordynacyjna jest instytucją pozaustrojową, która ma prawo przyjmować uchwały o niejasnej sile oddziaływania, ale która nie ponosi żadnej odpowiedzialności. I dlaczego wojewoda ma jej przewodniczyć, jeśli to nie on odpowiada za rozwój województwa?
Podobnie sprawa weta budzi zastrzeżenia. Nie ma żadnego uzasadnienia, by wojewoda, który nie odpowiada za regionalną strategię rozwoju, miał prawo ingerować w sposób jej realizacji. Ale premier nie może w drodze decyzji administracyjnej zawiesić obowiązywania ustawy i ograniczać prawa, jakie nadaje ona poszczególnym urzędnikom.
Wchodzimy na niebezpieczną ścieżkę modyfikacji ustroju państwa w trybie ustawowym, a nie konstytucyjnym.
Z wytycznych dla wojewodów: |
Nieprawidłowości, które (…) mogą skutkować stwierdzeniem weta, to niewłaściwe zastosowanie kryteriów wyboru projektu określonych przez instytucję zarządzającą oraz dokonywanie wyboru projektów z naruszeniem zasad obowiązujących w tym zakresie.
(…) W praktyce oznacza to, że nadzór wojewody nad wyłanianiem projektów nie obejmuje części oceny merytorycznej, lecz tylko ocenę, czy w trakcie procedury nie doszło do naruszenia prawa. |
Andrzej Ryński
prezes Zarządu Związku Województw RP
Nasz Związek przedstawił swoje krytyczne stanowisko w tej kwestii na początku grudnia, a więc w momencie odrzucenia przez Sejm poprawek wprowadzonych przez Senat – te poprawki szły w dobrym kierunku. Natomiast zapisy ustawy – zwłaszcza te, które dotyczą wzajemnych relacji między samorządem województwa, marszałkiem a wojewodą i administracją rządową – są fatalne. Jeśli chodzi o możliwość wetowania inwestycji samorządowych, to jest to swego rodzaju zamach na niezależność wszystkich samorządów w Polsce i może być zarzewiem poważnych konfliktów przy realizacji programów unijnych. Może także grozić niewykorzystaniem środków. Poza tym jest to próba siłowego budowania pozycji administracji rządowej i centralnej wobec organów samorządowych, a więc organów, które pochodzą z wolnych, demokratycznych wyborów. Dlatego uważam, że ustawa poszła w złym kierunku, a to może mieć poważne konsekwencje. Przede wszystkim skomplikuje i wydłuży proces podejmowania decyzji – może wręcz doprowadzić do tego, że niektóre decyzje nie będą podjęte, co oznacza, że mogą zostać niewykorzystane te pieniądze, które są przed nami. To rozwiązanie cofa nas, jeśli chodzi o rozwój samorządności i regionalizację w Polsce. Jest to taki powrót do modelu z poprzedniej epoki, kiedy to rząd i administracja centralna decydowali o wszystkim, a ci, którzy są wybrani przez swoje środowiska, niestety, będą sprowadzani do roli wykonawcy.
Przygotowała Katarzyna Terek