Dzięki inwestycjom oraz wzrastającej świadomości potrzeby ochrony zdrowia ludzi i środowiska obecnie ceny inwestycji w OZE spadają, a energetyka oparta na paliwach kopalnych częściowo musi pokrywać koszty swojego oddziaływania na środowisko, zgodnie z wymaganiami systemu handlu emisjami UE (ETS). Reforma ETS spowodowała podwyżki uprawnień do emisji CO2 z ceny około 6 euro w roku 2017 do 20, a nawet 25 euro w roku bieżącym. W konsekwencji wytwarzanie energii elektrycznej z węgla podrożało, co w Polsce już odczuwamy. W tej sprawie Krzysztof Tchórzewski, minister energii, interweniował ostatnio w Komisji Europejskiej. Jednak nawet jeśli apel Polski zakończy się sukcesem, to trend się nie zmieni i konieczne będzie pokrywanie coraz wyższych kosztów emisji CO2.

Wzrost cen uprawnień nie jest jedyną przyczyną wzrostu cen prądu. Także węgiel jest obecnie droższy o 15% niż rok temu. Dodatkowo rośnie import węgla, głównie z Rosji, bo wydobycie go w kraju nie zaspokaja potrzeb naszej energetyki. Rosyjski surowiec jest konkurencyjny, bo wydobywany w łatwiejszych warunkach.

W efekcie będą musiały wzrosnąć ceny dla konsumentów energii, poczynając od gospodarstw domowych, poprzez przedsiębiorstwa, po przemysł. Ceny prądu są regulowane, zatem politycy mają wybór, kto będzie ponosił dodatkowe koszty, ale na pewno nie uda się wszystkich usatysfakcjonować. Z politycznego punktu widzenia to trudna kwestia, szczególnie w świetle przyszłorocznych wyborów do PE i Sejmu. Trz...