Skażeni rtęcią
Siedem firm zajmujących się recyklingiem, działających na terenie Stanów Zjednoczonych, zostało oskarżonych o doprowadzenie do zanieczyszczenia rtęcią obszarów dookoła zakładów rafinowania metali (Port Rafinery) w miejscowości Rye Brook w stanie Nowym Jork. Dlatego też nakazano im wypłatę odszkodowania na rzecz firmy unieszkodliwiającej. Firmy te zajmowały się dostarczaniem i odbieraniem części elektronicznych zawierających ten potencjalnie niebezpieczny dla środowiska metal. Skarga została wystosowana przez przedsiębiorstwo zajmujące się doprowadzaniem do porządku terenów objętych zanieczyszczeniami. Skażone zostały znaczne obszary zabudowań przyległych do zakładów. Rtęć znajdowano nie tylko w systemach drenażowych, ale także przy drogach, którymi jeździły samochody przywożące i wywożące zużyte materiały. Nieprzestrzeganie zasad zawartych w federalnych rozporządzeniach doprowadziło do tego, iż należało w ramach porządków zburzyć kilka domów, a także wywieźć aż 9300 ton ziemi. Firma EPA, która zajmowała się całym przedsięwzięciem, musiała także wymieniać podziemne rury wodociągowe i kanalizacyjne skażone Hg. Koszt oceniono na 7,4 mln dol.
 
Złom w górę
Absurdalnie niskie ceny złomu, które obserwowano od 2008 r., związane z ogólnoświatowym kryzysem gospodarczym, wydają się powoli osiągać poziom, który może gwarantować opłacalność działań zarówno sprzedających, jak i kupujących. Kwiecień br. okazał się rekordowy pod względem cen tego surowca w Niemczech. Rynek ten jest swoistym barometrem dotyczącym cen wyrobów metalowych w związku z wielką liczbą hut i międzynarodowych inwestycji, w jakie zaangażowane są niemieckie firmy joint-vantures. Ceny surowców systematycznie wzrastają, osiągając poziom o 20% niższy od obserwowanego dwa lata temu. Jest to spowodowane rosnącym zapotrzebowaniem na stal ze strony rozwijających się państw azjatyckich i chińskiego przemysłu samochodowego, który wbrew światowym tendencjom zbliża się do pułapu rekordowej w 2010 r. produkcji. Wzrost cen jest dobrą wiadomością dla wielu ludzi, począwszy od zatrudnionych w przemyśle recyklingowym, aż po zwykłych ulicznych zbieraczy.
 
Kocia sprawa
Firma Purina produkująca m.in. Friskies, postanowiła położyć większy nacisk na recykling puszek, w których sprzedaje przysmaki dla kotów. Pod hasałem „Razem możemy” rozpoczyna kampanię mającą na celu zachęcenie wielbicieli swoich zwierzaków do segregacji u źródła opakowań. Jak obliczono, w Stanach Zjednoczonych, tylko 20% puszek po pokarmach dla kotów jest poddawanych recyklingowi, podczas gdy wskaźnik ten dla napojów chłodzących i piwa wynosi aż 56%. Firma zamierza wybrać ok. 100 artystów, którzy utworzą dzieło sztuki z zużytych opakowań i wystawią je w galerii w Nowym Jorku. Przedsiębiorstwo produkuje rocznie prawie 3 mln konserw z pożywieniem. Akcja ta ma nie tylko uświadomić, że recykling jest korzystny dla środowiska, ale także zachęcić do niego przez wykazanie, że odzyskane aluminium z puszki może zostać wykorzystane do wytworzenia innej puszki, a proces ten jest powtarzalny. Artyści wybrani do przedsięwzięcia przedstawią także swoje prace indywidualne, które będzie można zakupić na aukcjach internetowych. Brak danych odnośnie zainteresowania kotów tematem kampanii.
 
Ścieżka z opon
Ścieżki rowerowe w Ohio (USA) będę wykładane zużytymi oponami. Siedemnastokilometrowy odcinek drogi rowerowej w Sandusky zostanie wyłożony tym trudnym do unieszkodliwienia materiałem zmieszanym z asfaltem. Szacuje się, że w tym celu będzie trzeba zużyć ok. 1900 opon. Również niektóre drogi dojazdowe mogą zostać przygotowane z tego samego materiału. Wartość przewidywanego grantu na budowę drogi będzie zależeć od tego, ile opon uda się pozyskać do akcji. Program jest częścią większej kampanii związanej z odzyskiwaniem zużytych opon wyrzucanych przy drogach. Organizatorzy podkreślają symboliczny charakter przedsięwzięcia i zapewniają, iż jakość takiej drogi dla bicykli nie będzie niczym ustępować innym ścieżkom, wykonanym z tradycyjnych materiałów.
 
Dom z PET-ów
Tajwan będzie miał największy na świecie budynek wystawienniczy zrobiony z butelek PET. Jego konstruktor to Arthur Huang z Sustainable Energy Development Company, przedsiębiorstwa zajmującego się technologiami wspierającymi zrównoważony rozwój. Obiekt wykonany jest z różnokolorowych butelek po napojach. PET-y zostały zawrócone z linii sortowniczych, odpowiednio posortowane i dobrane pod kątem wielkości. Projektant twierdzi, że do pomysłu zainspirowało go po prostu to, co znajdował w koszach, gdy szedł wyrzucać swoje śmieci. Połączone ze sobą polimerami i ułożone w mozaiki, a następnie zamocowane w stelażach butelki utworzyły konstrukcję, która nie dość, że spełnia wszystkie założenia estetyczne, to jeszcze jest przygotowana do przetrwania huraganów i trzęsień ziemi dzięki swoim niezwykłym właściwościom plastycznym. Ponadto materiały użyte do budowy hali w 100% można przetworzyć na coś innego, gdy konstrukcja przestanie spełniać swoją funkcję. Do budowy użyto 1,5 mln butelek. Jej koszt to 3 mln dolarów.
 
Plastik z fusów
Przedsiębiorstwo badawcze Axion Polymers wynalazło pachnący kawą polimer. Firma stworzyła go z zużytych elektronicznych odpadów, polimerów pochodzących ze zbiórki selektywnej oraz z zużytej i wyparzonej kawy pochodzącej z ekspresów z londyńskich kawiarni. Przy zastosowaniu odpowiednich technologii próżniowo-termicznych udało się wytworzyć pastylki plastiku, które można zgrzewać i formować w dowolne kształty. Firma zajmująca się rozwojem tego polimeru uważa, że pierwszy raz w historii ktoś użył fusów od kawy w taki sposób, tworząc wynalazek wręcz rewolucyjny. Komercyjna wersja polimeru ma kolor oscylujący pomiędzy ciemną skórą a drewnem. Twórcy tego pachnącego plastiku uważają, iż produkt będzie się dobrze sprzedawać. Jego zastosowanie może być wszechstronne, a na początek zostanie użyty do produkcji drobnych naczyń i urządzeń gastronomicznych.
 
Leniwe biura
Strona internetowa http://yougov.co.uk/, zajmująca się badaniem opinii publicznej i nastrojów w UK, opublikowała ostatnio swój raport dotyczący zachowań recyklingowych pracowników biurowych. Według tej popularnej w Wielkiej Brytanii strony, pracownicy ignorują wymogi ekologii. Wynika to z braku odpowiednich urządzeń w biurach, polityki recyklingu, a także cynizmu i złośliwości innych pracowników, odnoszących się do tych bardziej zaangażowanych z lekceważeniem. Z 70% odpadów biurowych do recyklingu trafia tylko 7%. W raporcie mówi się o lenistwie zatrudnionych, ale też o nadmiarze pracy, która nie sprzyja odpowiednim zachowaniom. W tym celu ogłoszono inicjatywę „Green Office Week” (z ang. zielony tydzień), której celem jest edukowanie pracowników i ukazywanie zachowań ekologicznych w miejscu pracy jako wartościowych. Wprawdzie w Wielkiej Brytanii aż 92% pracodawców nie sprzeciwia się odpowiedzialności za środowisko naturalne, ale jedynie 51% firm prowadzi jakąkolwiek politykę w tym zakresie. „Zielony Tydzień” ma inspirować poprzez blogi, eventy i prezentacje multimedialne.
 
Największy w Azji
Największy w Azji zakład recyklingowy przerobu złomu zostanie otwarty w Chinach. Powierzchnia obiektu wyniesie 54 tys. m2, natomiast sam magazyn będzie miał objętość 25 tys. m3. Inwestycja ma być spójna z polityką wysokiej organizacji technologicznej zakładu z jednoczesnym dążeniem do jak najmniejszej ingerencji zabudowy w krajobraz. Zakład będzie zdolny do przerobu wszystkich rodzajów złomu metalowego, m.in. chromu, molibdenu, niklu, wanadu oraz tytanu. Główny nacisk zostanie jednak położony na złom żelazny. Inwestycję będzie prowadzić niemiecka firma Cronimet, znana z oddziałów odbioru złomu w całej niemalże Europie. Wytopione surowce metalowe w całości zostaną odebrane przez chińskie stalownie.
 
Everestowe sprzątanie
Zdobycie najwyższej góry świata, Mount Everestu (8848 m n.p.m.), dla himalaistów wiąże się z olbrzymim wysiłkiem fizycznym i psychicznym. Zdobywcy zostają okryci chwałą, jednak z tego typu wyprawą wiąże się jeszcze coś mniej chwalebnego – pozostawiane odpady. Każdy ze wspinaczy powinien spakować i znieść swoje odpady, zużyty sprzęt itp. na dół, jednak wysokość i często skrajne wyczerpanie to uniemożliwia.
W ostatnim czasie, wraz z zwiększoną liczbą wspinaczy (każdego roku Everest próbuje zdobyć ok. 1000 osób), rośnie ilość pozostawionych przedmiotów, m.in. butle tlenowe, stare flagi modlitewne, namioty, stare liny i inne odpadów rozrzucone wzdłuż trasy wspinaczki.
Everest Expedition 2010 Extreme to ekspedycja składająca się z 31 członków, na czele których stoi Namgyal Sherpa. Mają oni za zadanie usunąć dwie tony odpadów z regionu powyżej 8000 metrów, zwanego strefą śmierci. Sprzątanie rozpoczęto 25 kwietnia br. ma trwać 40 dni. Koszt projektu to 203 574 dolarów.
Obok sprzątania celem zespołu jest zwiększenie świadomości na temat zanieczyszczenia środowiska, zmian klimatu i konieczności dbania o środowisko naturalne. Więcej informacji na stronie http://www.extremeeverestexpedition.com.
(kb)
 
 
Na podstawie:
 
 
opracował
Rafał Hille