Już po wyborach samorządowych, czyli tych dla nas najistotniejszych. Nowe władze mają trzy lata na to, by zostać wybranymi ponownie. Piszę trzy, ponieważ w roku wyborczym już  nie można zrobić niczego, co odwróciłoby trend z pierwszych trzech lat kadencji. A przynajmniej nic istotnego. Co wynika z wyborów i co powinniśmy zrobić, by nie stać się przysłowiową piłką w grze wyborczej za cztery lata? Te pytania nurtują prawie wszystkich. Czy mamy na to wpływ?

Odgrzewane kotlety

Z moich obserwacji sceny wyborczej wynika, że sprawy wodociągowe nie były w minionej już kampanii wyborczej stawiane jako przedmiot rozgrywki (a przynajmniej nie w dużych miastach). Myślę, że ma na to wpływ kilka przyczyn i może warto się nad nimi zastanowić. Pierwsza to tzw. ogranie tematu wodociągowych taryf. Ile razy można poruszać ten sam temat, by pobudzić wyborców nieprzychylnie nastawionych do urzędującej władzy? Napisałem tu tylko o wyborcach zniechęconych, bowiem nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się przecież chwalił podniesionymi w trakcie kadencji taryfami. To jednak wcale nie oznacza, że temat nie może zostać odgrzany za cztery lata, bo - jak wiemy - problem uciążliwości taryf jest dla naszych klientów istotny i mam wrażenie, że jakkolwiek by nie było, to w najbliższym czasie nie straci na znaczeniu.

Kolejna kwestia to prowadzone inwestycje. Trudno atakować przedsiębiorstwo, które, korzystając z dotacji unijnych, zasypuje powoli prze...