Gdyby za podstawę wykładni mało przejrzystego prawa przyjąć wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego, to każdą taryfę za wody opadowe, pozytywnie zweryfikowaną i zatwierdzoną przez władze gminne w trybie, jaki przewiduje ustawa, można uznać za nieważną.

Taryfowe ceny za odwodnienie 1 m2 powierzchni obciążają kosztami dostawców ścieków opadowych, proporcjonalnie do ilości odprowadzanych ścieków. Jednak – w świetle interpretacji zapisów ustawy, przyjmowanej w sądowych wyrokach – są niezgodne z prawem, pomimo przyzwolenia na ich stosowanie w rozporządzeniu określającym zasady stanowienia taryf. W tym samym rozporządzeniu zalecono alokowanie kosztów odprowadzania ścieków deszczowych do kanalizacji ogólnospławnej na wszystkich dostawców ścieków sanitarnych. Choć jest to ewidentne stosowanie niezgodnego z ustawą subsydiowania skrośnego, biura wojewody, badające zgodność uchwał organów samorządu z przepisami prawa, tego nie zauważają. Jednak nie te niedoskonałości zapisów, a ułomność szeregu przepisów budzi istotne zastrzeżenia.
Wody opadowe lub roztopowe w aglomeracjach miejskich mogą spływać po powierzchni terenu do zbiorników lub cieków naturalnych albo sztucznych, połączonych z systemem publicznych wód powierzchniowych, wsiąkać do gruntu bezpośrednio z powierzchni lub po wcześniejszym przetrzymaniu w specjalnie przygotowanych naziemnych bądź podziemnych zbiornikach retencyjnych. Aby zwiększyć chłonność gruntu, układa się w nim dreny lub buduje komory chłonne. Wody opadowe mogą wreszcie być odprowadzane do wód powierzchniowych przewodami kanalizacji deszczowej lub ogólnospławnej po wcześniejszym ich oczyszczeniu. Zgodnie z §28 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (DzU nr 75, poz. 690), działka budowlana, na której sytuowane są budynki, powinna być wyposażona w kanalizację umożliwiającą odprowadzenie wód opadowych do sieci kanalizacji deszczowej lub ogólnospławnej.Jeśli nie ma możliwości przyłączenia do takich sieci, dopuszcza się odprowadzanie wód opadowych na własny teren nieutwardzony, do dołów chłonnych lub do zbiorników retencyjnych.
 
Stawki opłat stałych
W literaturze czy w referatach na konferencjach prezentuje się różne sposoby gospodarowania (zarządzania) wodami opadowymi. Liczne są też propozycje technicznych rozwiązań układów odprowadzających wody opadowe, zarówno z powierzchni trwałych, znacznie zanieczyszczonych, jak i z (teoretycznie) czystych dachów. Ze względu na uwarunkowania ekologiczne powinno się preferować rozwiązania, które pozwalają wody te zatrzymać w naturalnej zlewni.
Przedsiębiorstwo świadczące usługi w ramach zbiorowego odprowadzania ścieków powinno podpisywać umowę o świadczeniu usług z osobą przyłączoną do sieci. Z licznych prywatnych posesji (utwardzonych lub nie) wody deszczowe spływają powierzchniowo na nawierzchnie chodników i jezdni, a stąd – poprzez wpusty uliczne – trafiają do sieci. Działki i miejskie tereny zieleni, z których wody deszczowe spływają na powierzchnie ulic, nie są przyłączone do sieci. Przyłączem, w świetle przepisów ustawy, mógłby być przewód ułożony na trasie od ulicznego wpustu do sieci. Gdyby – jak chcą sędziowie interpretujący przepisy ustawy – ilość ścieków deszczowych przed zrzutem do kanału miała być mierzona, to urządzenia pomiarowe powinny być instalowane na takim przewodzie, w studzience usytuowanej zwykle w jezdni. Ze względu na dodatkowe niemałe koszty, a także problemy z dokładnością odczytów takich urządzeń jest to nie do przyjęcia. Znacznie prostsze i dokładniejsze jest szacowanie ilości wód opadowych poprzez ustalanie powierzchni odwadnianych terenów i przypisywanie im współczynników spływu. Ponadto procedura stanowienia taryf, w której ceny i stawki ustala się na podstawie ilości usług w roku obrachunkowym, poprzedzającym rok obowiązywania taryf, zupełnie nie pasuje do ustalania taryf za wody opadowe. Teoretycznie rok obrachunkowy może być rokiem „mokrym”, a rok obowiązywania taryf – „suchym”. To spowoduje, że przedsiębiorstwo nie zbierze z opłat funduszy na pokrycie kosztów. W taryfach za wody opadowe z wielu powodów powinny dominować stawki opłat stałych, a nie ceny za ilość usług.
 
Zarząd dróg jako przedsiębiorstwo wod-kan
Kanalizacja deszczowa, zgodnie z przepisami ustawy o drogach publicznych jest elementem drogi. Jej zasadniczym zadaniem jest odprowadzanie wód deszczowych i roztopowych z drogi. Realizuje się ją ze środków przeznaczonych na budowę dróg. Zarządy dróg, podmioty utrzymujące drogi, w ramach swoich obowiązków eksploatują także kanalizację deszczową. Zarządzający może wyrazić zgodę na przyłączenie do tej kanalizacji urządzeń odprowadzających wodę deszczową z posesji zlokalizowanych przy drodze i tak się w praktyce dzieje. Aby pobierać opłaty, może podpisywać umowy cywilnoprawne z właścicielami posesji przyłączonych do sieci, ustalając w nich formę i wysokość opłaty stanowionej na podstawie przepisów ustawy o gospodarce komunalnej. Praktycznie taka forma ustalania opłat wydaje się dla zarządcy drogi najkorzystniejsza. Gdyby powierzył eksploatację kanalizacji deszczowej innemu podmiotowi, działającemu jako przedsiębiorstwo wod-kan, to tenże powinien uzyskać pozwolenie od gminy na prowadzenie takiej działalności i ustalać taryfy zatwierdzane przez gminę, zgodnie z procedurami określonymi w ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. Zarząd drogi byłby w takim przypadku jednym z umownych klientów tegoż podmiotu, płacącym za świadczone usługi. Do skalkulowanych i zatwierdzonych przez władze gminy opłat byłby naliczany podatek VAT. Aby go nie płacić, zarząd powinien sam występować o pozwolenie na prowadzenie działalności – jako przedsiębiorstwo wod-kan. Tak też w niektórych miastach się dzieje. W takim przypadku, w zakresie działalności związanej z odprowadzaniem wód deszczowych z sąsiadującymi z drogą posesjami, zarząd powinien podpisywać umowy z odbiorcami usług, ale tymi przyłączonymi do sieci. Aby poprawnie ustalić taryfy, zarząd – jako podmiot korzystający z własnych usług – powinien wydzielić z kalkulacji koszty odwadniania dróg, a pozostałą część kosztów alokować na dostawców ścieków deszczowych z posesji. Nie jest to łatwe zadanie. Ponadto nie bardzo wiadomo, w jaki sposób obciążyć kosztami posesje i miejskie tereny zieleni w sąsiedztwie ulic, z których do wpustów kanalizacji deszczowej w ulicy wody opadowe spływają powierzchniowo. Zarząd, w ramach układania planów modernizacji i rozwoju dróg, powinien także odrębnie planować zamierzenia inwestycyjne dotyczące modernizacji i rozwoju kanalizacji deszczowej i przedkładać do zatwierdzenia władzom gminy jako wieloletnie plany modernizacji i rozwoju kanalizacji deszczowej. Sprawiedliwe ustalanie stopnia obciążeń kosztami inwestycji siebie i umownych odbiorców usług nie byłoby zadaniem łatwym.
 
Zadanie własne gminy?
Zarządzanie spływem wód opadowych to podejmowanie decyzji o sposobach rozwiązań technologicznych, organizacyjnych i prawnych przyjmowanych na etapie planowania, projektowania oraz eksploatacji urządzeń odbierających, gromadzących i odprowadzających wody deszczowe lub roztopowe z ulic i powierzchni utwardzonych w jednostkach osadniczych. W ramach zarządzania mieści się ponadto ustalanie sposobów realizacji przyjętych rozwiązań, w tym przede wszystkim pozyskiwania potrzebnych do ich realizacji środków.
W świetle zapisów Ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (art. 7 ust. 1) odprowadzanie wód opadowych można uznać za zadanie własne gminy, mieszczące się w ramach zadań związanych z kanalizacją oraz gospodarką wodną. Przepisy prawa nie określają jednak precyzyjnie zakresu realizacji tego zadania. Pragmatyka podpowiada, że gmina, jeżeli jest to jej zadanie własne, powinna mieć istotny wpływ na realizację pełnego zakresu działań. Gmina mogłaby określać – już w planach zagospodarowania przestrzennego lub w warunkach zabudowy i zagospodarowania – optymalne dla danego rejonu miasta sposoby rozwiązań urządzeń odprowadzających wody opadowe. Wymagałoby to wcześniejszego lub równoległego wykonania dla całej gminy koncepcji programowo-przestrzennych układów zagospodarowujących wody opadowe. W rejonach, gdzie optymalne będą rozwiązania indywidualne, z kanalizacji deszczowej korzystałyby tylko gminne ulice. Zapewne byłyby też rejony, w których właściciel działki mógłby indywidualnie decydować, czy sam wybuduje urządzenia gromadzące i odprowadzające do gruntu lub wykorzystujące na własne cele wody opadowe, czy też podłączy się do istniejącej kanalizacji deszczowej.
Dla przejrzystości uwarunkowań organizacyjno-prawnych byłoby lepiej, aby urządzenia odprowadzające wody opadowe, a także wody z drenaży i odwodnień miejskich, tzw. miejskich melioracji, były zarządzane przez gminę. Ta mogłaby, oczywiście, powierzyć zarząd nad nimi własnym lub prywatnym podmiotom gospodarczym, zlecając im całość zadań związanych z gospodarką wodami opadowymi w gminie. Gmina lub działające na jej zlecenie podmioty powinny opracowywać i przedkładać do zatwierdzenia koncepcje odpowiednich układów infrastruktury oraz rozwiązań organizacyjnych, w tym także układów służących do zagospodarowania wód opadowych.
Niektóre z gmin, dostrzegając konieczność systemowych regulacji, opracowały z własnej inicjatywy programy modernizacji i rozwoju kanalizacji deszczowej. Nie bardzo jednak wiedzą, komu powierzyć ich realizację. Zwykle zachęcają, namawiają lub przymuszają do tego własne przedsiębiorstwa wod-kan. Teoretycznie są to jedyne gminne podmioty, które mogą realizować takie działania.
W aktualnych uwarunkowaniach organizacyjno-prawnych lepiej odradzić przedsiębiorstwom takie rozwiązania – nie tylko ze względu na zagmatwane przepisy i potencjalne kłopoty z taryfami. Jeżeli bowiem przejmą one kanalizację deszczową, to pozostaną bez większego wpływu na systemowe zarządzanie wodami opadowymi, warunkujące wymagane przepisami ustawy racjonalne gospodarowanie wodami, w tym realizację istotnych celów ekologicznych, takich jak zatrzymanie wód opadowych w zlewni. Zostaną obdarzone majątkiem w znacznym stopniu zdekapitalizowanym, od lat pozbawionym środków na modernizację i odtworzenia. Mocno ostatnio obciążone inwestycjami, realizowanymi przy wsparciu środków unijnych, będą miały duże kłopoty z realizacją nowych zadań, już bez dodatkowych środków. Dodatkowymi kosztami będą musieli być obciążeni odbiorcy usług wodociągowych i dostawcy ścieków sanitarnych.
Z tego powodu postulowane wcześniej nowe systemowe rozwiązania organizacyjno-prawne wydają się pilniejsze niż wprowadzenie do ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków nowego zapisu dotyczącego pomiaru ilości ścieków opadowych, choćby takiego, jaki jest w rozporządzeniu taryfowym.
 
dr inż. Henryk Bylka
Politechnika Poznańska
Śródtytuły od redakcji