Pamiętamy nieuprawnioną praktykę uzyskiwania pozwoleń wodnoprawnych i pozwoleń na budowę, które częstokroć były droższe niż sama oczyszczalnia przydomowa. Wielu upatrywało w tej procedurze przyczyn dużego oporu społecznego przed wykonywaniem oczyszczalni przydomowych.
Niedawno pojawił się problem zgłoszenia faktu wykonania oczyszczalni przydomowej w wydziale ochrony środowiska jako czegoś oddzielnego od zgłoszenia w procedurze budowlanej. Na dodatek w jednym z powiatów urzędniczka upiera się, że to do niej należy „zgłaszać”.
Takie podejście może powodować niechęć części społeczeństwa do jakiegokolwiek sformalizowania wykonania oczyszczalni. Jeżeli świadomy obywatel ma „latać” od powiatu do gminy w tak prostej w gruncie rzeczy sprawie, to będzie wolał stwierdzić, iż „to dziurawe szambo ma od dawna”. A przecież nasze prawodawstwo w miarę precyzyjnie określiło zasady postępowania.
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z 20 listopada 2001 r. w sprawie rodzajów instalacji, których eksploatacja wymaga zgłoszenia (DzU nr 140, poz. 1585, zał. B), instalacje niewymagające pozwolenia wodnoprawnego na wprowadzanie ścieków do wód lub do ziemi, których eksploatacja wymaga zgłoszenia, to oczyszczalnie ścieków o przepustowości do 5 m³ na dobę, wykorzystywane na potrzeby gospodarstw domowych lub rolnych w ramach zwykłego korzystania z wód.

Rozdwojenie prawne?
Dualizm prawny polega na tym, że zgłoszenie ta...