Zielona i błękitno-zielona infrastruktura, błękitno-zielona sieć, blue-green dream to pojęcia, które zyskały ogromną popularność w ciągu ostatnich kilku lat. Posługują się nimi już nie tylko profesjonaliści zajmujący się szeroko rozumianą zielenią. Tak definiowana infrastruktura wkroczyła szeroko nie tylko w życie mieszkańców miast, lecz nawet na salony polityczne. Nasuwa się więc pytanie, czy to chwilowa moda i ogrody deszczowe, będące najczęściej potocznym rozumieniem błękitno-zielonej infrastruktury, to rozwiązania o charakterze gadżeciarskim? Czy jednak stoi za nimi potencjał gruntownej zmiany struktury miast i terenów zurbanizowanych?
 

Jeszcze osiem lat temu, kiedy przygotowywałam materiały do pracy doktorskiej, pojęcie zielonej infrastruktury w języku polskim było używane sporadycznie, a wersja „błękitna” nienotowana była wcale. Dopiero wprowadzenie w wyszukiwarki angielskiego green infrastructure było kluczem do rosnących z miesiąca na miesiąc zasobów internetowych. Jednak także angielski termin green infrastructure (GI) jest stosunkowo młody. Po raz pierwszy użyto go w roku 1994 w raporcie Florida Greenways Commision 
(zob. www.conservationfund.org/images/programs/files/Floridas_Ecological_Network.pdf) poświęconym strategii ochrony gruntów (ang. Land Conservation Stategies). Zastosowano go, aby uwypuklić w...