Jak Pan ocenia obecny stan polskiego środowiska. Co się w nim poprawia, co pogarsza? Jak się ono jawi na tle innych krajów?
W ciągu ostatnich osiemnastu lat uczyniliśmy ogromny postęp w ochronie środowiska, chociaż oczywiście mamy jeszcze wiele do nadrobienia w stosunku do członków „starej" Unii. Obecnie gospodarka odpadami stanowi nasz najbardziej zaniedbany segment, ale są też dziedziny, w których postęp jest rzeczywiście bardzo szybki. Dla przykładu jeszcze 20 lat temu 35% ścieków komunalnych nie było w ogóle oczyszczane, a dzisiaj zaledwie 8% trafia do rzek i jezior. Zbudowaliśmy ponad 3 tys. oczyszczalni, w których zastosowano nowoczesne technologie i które spełniają najwyższe stan­dardy. Problemem natomiast jest sieć kanalizacyjna, której rozbudowa nie nadąża za oczyszczalniami. Wyraźnie poprawił się stan atmosfery, ponieważw porównaniu z 1988 r. emitujemy aż o 80% mniej pyłów i 65% mniej dwutlenku siarki. O ponad 30% obniżyła się emisja CO2, a jednocześnie w tym samym okresie dochód narodowy wzrósł o ponad 80%. To naprawdę świetne wyniki i szkoda, że tak mało się o nich mówi.
A przepięknych, niezmienionych zbytnio przez człowieka obszarów cennych przyrodniczo zazdrości nam wiele krajów. Robimy wszystko, żeby je zachować. Powiedziałbym więc, że jeśli chodzi o ochronę środowiska plasujemy się gdzieś w środku europejskiej listy.

Jakie są główne cele Polski w ochronie środowiska? Co po roku sprawowania urzędu ministra uznaje Pan jako swoje szczególne osiągnięcia, a co wymaga uwagi i zintensyfikowania działań?
Moim najważniejszym celem, jako ministra środowiska, jest szybkie dostosowanie polskiego prawa do prawodawstwa Unii Europejskiej, bo mamy na tym polu wieloletnie zaległości. Wstępując do Unii, wzięliśmy na siebie szereg zobowiązań i musimy się z nich wywiązać. Jeżeli tego nie zrobimy, grożą nam kary oraz brak możliwości wykorzystania funduszy unijnych, które w niebagatelnym stopniu pomagają nam uporać się z problemami w ochronie środowiska. I to także jest moim celem — pełna absorpcja pieniędzy płynących z Brukseli.
Pracujemy tak intensywnie, jak jest to możliwe i światło dzienne ujrzało już kilka kluczowych aktów prawnych, m.in. bardzo ważna ustawa o oce­nach oddziaływaniana środowisko i dostępie społeczeństwa do informacji o środowisku. Dla przyspieszenia i uproszczenia procedur przy prowadzeniu inwestycji powołujemy nową instytucję — Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. W Parlamencie jest już także cały proponowany przez nas pakiet ustaw dotyczących gospodarki odpadami.
Kończymy uzupełnianie europejskiej sieci obszarów chronionych Natura 2000, co pozwoli nam zakończyć jeden z wielu konfliktów z Komisją Europejską. Likwidacja tych sporów jest także jednym z moich priorytetów. Ponadto sprawą niezwykle ważną są negocjacje z Brukseląw sprawie pakietu klimatyczno-energetycz-nego. Chciałbym uzyskać dla Polski jak najlepsze rozwiązania w dochodzeniu do wyznaczonych celów, przede wszystkim redukcji emisji dwutlenku węgla o 20%w 2020 r. Moje niedawne rozmowy m.in. z komisarzem Unii ds. środowiska, Stavrosem Dimasem, komisarzem ds. energii,Andrisem Piebalgsem, oraz z przewod­niczącym Parlamentu Europejskiego, Hansem-Gertem Potteringiem, pozwalają na pewien optymizm, ale do rozwiązań korzystnych dla Polski jest jeszcze daleko.


Czy wymagania związane z ochroną środowiska, procedury unijne oraz presja organizacji ekologicznych nie wpływają negatywnie na rozwój naszego kraju, na przedsiębiorczość lokalnych społeczności? Wskazywać na to mogą problemy z Rospudą lub obszarami Natura 2000.
Jak powiedziałem wcześniej, skoro wstąpiliśmy do Unii Europejskiej, musimy przyjąć zasady, jakie w niej obowiązują. A sprawy ochrony środowiska i ochrony przyrody są we Wspólnocie traktowane bardzo poważnie, na równi z tematami ekonomicznymi czy gospodarczymi. Tymczasem w naszym kraju całymi latami do problematyki ochrony środowiska podchodzono lekceważąco, planowano inwestycje bez oglądania się na przyrodnicze uwarunkowania, nierzadko wychodząc z założenia,że „jakoś to będzie". Teraz tak być nie może, a problem z Rospudą wziął się właśnie z niefrasobliwego traktowania prawa. Unia wielokrotnie nas upominała, aż wreszcie powiedziała „dość". Ten konkretny spór — dzięki zwołaniu przeze mnie i ministra infrastruktury „rospudowego okrągłego stołu" — zostanie w listopadzie zakończony podjęciem ostatecznej decyzji (na podstawie rzetelnej analizy wielowariantowej) i mam nadzieję, że do podobnych przypadków już nie będzie dochodzić.
Nie widzę powodów, by unijne prawo miało hamować inicjatywy lokalnych społeczności. Jest w Polsce mnóstwo przykładów na to, że nowe przepisy, zgodne z unijnymi, uruchomiły wiele świetnych przedsięwzięć, ponieważ samorządy mogą starać się o niebagatelne fundusze i realizować projekty, na które przedtem brakowało pieniędzy. W ramach samego Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko Polska otrzyma z unijnego budżetu blisko 30 mld euro, z czegona inwestycje w ochronę środowiska— 5 mld do 2013 r.
Jeżeli inwestycje w środowisku będą realizowane zgodnie z przepisami, w poszanowaniu zasad ochrony środowiska i przyrody, to również nie widzę powodu, dla którego miałoby dochodzić do protestów organizacji ekologicznych. Mam wielką satysfakcję z tego, że organizacje pozarządowe traktują mnie — ministra — jako partnera do konstruktywnego dialogu i liczę na to, że gdyby doszło do konfliktu, będziemy umieli się porozumieć.


Czy funkcjonujące w Polsce od 15 lat rozwiązania w dziedzinie finansowania przedsięwzięć ekologicznych przynoszą oczekiwane wyniki? Jak Pan ocenia działalność wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej?
Uważam, że Polska wypracowała bardzo dobry system finansowania ochrony środowiska. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz wojewódzkie fundusze ochrony środowiska pozwalają corocznie sprawnie i skutecznie wspomagać finansowo setki inwestycji. I, co ważne, są to pieniądze, które nie obciążają budżetu państwa. Pochodzą głównie z opłat za korzystanie ze środowiska, a więc praktycznie każdy z nas w jakimś stopniu inwestycje proekologiczne wspiera. Ten system się sprawdził i dla wielu krajów stanowi przykład do naśladowania.
Fundusze — Narodowy i wojewódzkie, a także te na niższych szczeblach, pozwalają rozsądnie zarządzać środkami pochodzącymi z programów unijnych. Oczywiście nigdy nie jest tak, że nie może być lepiej. Przydałaby się reforma funduszy, ale w ramach istniejącego systemu. Można między innymi ujednolicić procedury, jeszcze lepiej gospodarować pieniędzmi czy zorganizować lepszy przepływ informacji z baz danych między funduszami, ale powinny one nadal istnieć.
Mówiąc o finansowaniu przedsięwzięć ekologicznych, nie mogę nie wspomnieć o EkoFunduszu, którego działalność rozpoczęta 16 lat temu, po­woli dobiega końca. To pionierski i wzorcowy, także dla świata, przykład zamiany części polskiego zadłużenia wobec sześciu państwna inwestycje w najszerzej pojętej ochronie środowiska. Dzięki tym środkom udało się zrealizować ponad 1500 projektówwe wszystkich działach ochrony środowiska i w ochronie przyrody.


Co zdaniem tak uznanego autorytetu w dziedzinie ekologii jak Pan jest obecnie głównym zagrożeniem dla światowego środowiska?
Bez wątpienia są to zmiany klimatu. Jest to problem, który nie tylko stanowi zagrożenie dla środowiska, ale dotyczy wszystkich dziedzin życia i go­spodarki, nie ominie nikogo, żadnego państwa. Za priorytetowy został też uznany przez Sekretarza Generalnego ONZ, Ban Ki-Moona.
My również zaczynamy się stykać z pierwszymi konsekwencjami tych zmian. Szalejące w lecie w Polsce trąby powietrzne, gwałtowne wichury, okresy suszy i ulewne deszcze, powodujące powodzie, są w coraz większym stopniu ich efektem.
Szybko wzrastające stężenie CO2 oraz innych gazów cieplarnianych w atmosferze Ziemi powoduje akumulację w niej coraz większej energii, która uzewnętrznia się w opisanych zjawiskach, powodując coraz większe straty materialne i śmierć tysięcy ludzi.
Powinniśmy więc koniecznie zjednoczyć się jako mieszkańcy Ziemi i zrobić wszystko, co możliwe, by przynajmniej zahamować tempo zmian kli­matycznych. Globalne ocieplenie jest realnym zagrożeniemdla istnienia niektórych państw, bo jeżeli podniesie się poziom oceanów — po prostu znikną. Z kolei masowe migracje z powodu rozszerzających się obszarów suszy, np. w Afryce, będą rodzić konflikty. Tak więc jest to również problem polityczny. No i oczywiście następować będą zmiany w składzie gatunkowym roślin i zwierząt, a wielu z nich grozi zagłada.

Jakie przedsięwzięcia powinna podjąć społeczność międzynarodowa, aby przeciwdziałać tym zagrożeniom? Czy świat, a zwłaszcza najbardziej uprzemysłowione państwa są do nich gotowe?
O ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych już wspomniałem, chociaż nie osiągniemy spodziewanego efektu, jeżeli takie potęgi jak Stany Zjed­noczone oraz rozwijające się dynamicznie Chiny, Indie czy Brazylia nie dostosują się do światowych uzgodnień. Przypomnę, że Stany Zjednoczone do tej pory nie ratyfikowały protokołu z Kioto.
Trzeba zająć się też intensywnie ada-ptacją do zmian, bo nie jesteśmy w stanie zupełnie ich powstrzymać. Należy zastanowić się nad sposobami zorganizowania skutecznej pomocy finansowejdla uboższych państw, które nie poradzą sobie samodzielnie. Wierzę, że to może się udać, ponieważ mamy już jeden dobry przykład skuteczności zjednoczonych wysiłków w globalnej skali. Dzięki wycofaniu z użycia freonów dziura ozonowa przestała się powiększać. Na pewno jednak nie jestto łatwe, ale nie możemy rezygnować z prób podjęcia różnych działań.


Czego możemy oczekiwać od świa-towej Konferencji Klimatycznej COP 14, która odbędzie się w grudniuw Poznaniu?
To niezwykle ważne wydarzenie zarówno dla świata, jak i dla naszego kraju. Nigdy jeszcze w historii nie byliśmy gospodarzami tak wielkiej konfe-rencji.Do Poznania zjadą w grudniu na dwa tygodnie delegacje ze 190 państw, spodziewamy się ok. 10 tys. gości.
Tegoroczna Konferencja Klimatyczna ONZ jest bardzo ważnym etapemna drodze do wynegocjowania nowego porozumienia, które ma zacząć obowiązywać po wygaśnięciu protokołu z Kioto, a które powinno zostać podpisane w przyszłym roku w Kopenhadze. Właśnie w Poznaniu trzeba wypracować zręby tego nowego porozumienia.
Poza tym dyskusje będą koncentrować się wokół czterech głównych grup zagadnień. O trzech, czyli o możliwościach zahamowania zmian klimatu, adaptacjido nich oraz o wypracowaniu mechanizmów finansowych, wspierających działania krajów rozwijających się w zakresie przystosowania do zmian klimatycznych, już wspomniałem. Poza tym mowa będzie o ułatwieniu transferu nowoczesnych technologii z krajów rozwiniętych do krajów rozwijających się.
Chciałbym też zaznaczyć, że nowoczesne technologie i konkretne przykłady świetnych pomysłów służących ochronie klimatu, zebrane z całej kuli
zie
Konferencja Klimatyczna ma znaczenie polityczne dla świata, ale ma też ogromne znaczenie dla Polski i Poznania. Mamy niepowtarzalną szansę pokazać się z najlepszej strony, promować nasz kraj i naszą kulturę. Przebywający ostatnio w Polsce sekretarz wykonawczy Konwencji Klimatycznej ONZ Yvo de Boer bardzo wysoko ocenił stan przygotowań do Konferencji.

Czy Pan Minister, mając ogromną wiedzę o ziemskim środowisku oraz znając mechanizmy rządzące współczesnym światem patrzy z optymizmem na przyszłość naszej cywilizacji i środowiska? Czy zdołamy w porę przeciwdziałać globalnym zagrożeniom?
To bardzo trudne pytania. Konwencja ONZ o ochronie klimatu oraz prace Międzyrządowego Panelu Ekspertów (IPCC), grupującego 2,5 tysiąca naukowców z całego świata, dają jednoznaczne sygnały, że jest już najwyższy czas, aby zacząć skuteczne akcje na rzecz ochrony klimatu Ziemi, bo są to działania na rzecz przyszłości całej planety. Najbliższe lata będą decydujące i dadzą odpowiedź na pytanie, co zwycięży — solidarność światowaw odchodzeniu od spalania paliw kopalnych na rzecz energii słońca, wiatru i biomasy czy też egoizm, nie liczący, się z konsekwencjami, które nadejdą z opóźnieniem.
Uważam, że obecnie ludzkość wchodzi w okres krytyczny pod tym względem. Potrwa on najbliższe 30-40 lat, po czym nastanie era energii Słońca,
które zapewni ludzkości niewyczerpalną, czystą energię. Wtedy Ziemia stanie się znów zieloną planetą.