Zmian potrzeba teraz, nie przed wyborami. Z Andrzejem Porawskim rozmawia Lech Bojarski
Lech Bojarski: Od 1 lipca 2013 r. zgodnie z tzw. ustawą śmieciową obowiązek gospodarki odpadami komunalnymi przejęły miasta i gminy. W jakich kategoriach ocenia Pan to, co się wydarzyło w ciągu pół roku funkcjonowania nowych przepisów ? sukcesu czy porażki?
Andrzej Porawski: Jest to gorzki sukces, bo okupiony wieloma niepotrzebnymi problemami. Niepotrzebnymi, bo zmiany zostały dokonane niezgodnie z naszymi postulatami, a przede wszystkim zbyt późno. O tym, że zmiany są konieczne, było wiadomo przed przystąpieniem do UE, a konkretne wymagania formalnie były znane od 1 maja 2004 r. Pierwsza praca nad zmianami w przedmiotowych ustawach miała miejsce za kadencji Sejmu 2005-2007, ale najpierw zablokował je lobbing wielkich firm śmieciowych, związanych z Polską Izbą Gospodarki Odpadami, a potem skrócenie kadencji.
Późniejsze prace zdynamizował dopiero minister Andrzej Kraszewski, ale kończył je ? mniej udolnie ? jego następca. Niestety, zignorowano wiele naszych postulatów, nie uwzględniono też głosu innych resortów, np. w sprawach mieszkań spółdzielczych i wspólnot mieszkaniowych. Stąd konieczność nowelizacji ustawy, z inicjatywy Senatu, jeszcze przed jej wejściem w życie, ale i ona nie naprawiła wszystkich błędów.
Lech Bojarski: Idea zmian była zgodna z życzeniem samorządów, które chciały przejąć pełną odpowiedzialność za gospodarkę odpadami. Jednak teraz z wielu miast i gmin słychać głosy niez...