Ze Stefanem Mikołajczakiem, marszałkiem województwa wielkopolskiego, rozmawia Wojciech Dutka.

Wkrótce wejdzie w życie nowelizacja ustawy o samorządzie. Jest to kolejny impuls ustawowy, wzmacniający samorząd wojewódzki. Czy jest to już docelowe ukształtowanie kompetencji samorządowych na szczeblu województwa?

Każde rozwiązania ustawowe weryfikuje praktyka i tak będzie zapewne również w tym przypadku. To prawda, że samorządy długo czekały na ostateczne uregulowania prawne w zakresie swych kompetencji, szczególnie tych, które częściowo pokrywały się z zadaniami administracji rządowej. Choć ustawa w obecnym kształcie nie do końca nas zadowala, mogę stwierdzić, że to kolejny, znaczący krok na drodze realizacji idei samorządności, a co za tym idzie – budowy społeczeństwa obywatelskiego. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż administracja rządowa najchętniej przekazuje samorządom do realizacji te obszary, które są dla niej swoistym balastem, a w których od lat oczekuje się rozwiązań i uregulowań, np. sprawy łowiectwa, eksploatacji kopalin, rybactwa śródlądowego czy ochrony zwierząt.
Są też w tej ustawie oczywiście regulacje, na które samorządowcy czekali od dawna. I tak np. wzrosły kompetencje samorządu w obszarze działalności pożytku publicznego, podejmowania pracy przez cudzoziemców, inwestycji w zakresie dróg krajowych, ochrony środowiska czy usług turystycznych. Pozytywnym zmianom uległy też przepisy regulujące działalność grup producentów rolniczych.

Czy samorząd wojewódzki jest przygotowany do przejęcia obowiązków od wojewodów? Jakie rodzą się tutaj zagrożenia?
Oczywiście, samorządy w ciągu 15 lat swojego istnienia nabrały doświadczenia i są dobrze przygotowane do realizacji swoich zadań, choć nie należy mówić, że zrobiono już wszystko. Województwo wielkopolskie dysponuje dobrze przygotowaną i wykwalifikowaną kadrą. Tym niemniej niektóre zadania wymagają wysokospecjalistycznej wiedzy. Dlatego część osób zatrudnionych w administracji rządowej przejdzie do struktur samorządowych. Nie obejdzie się także bez uzupełnienia kadry o dobrze przygotowanych i wykształconych specjalistów, wyposażonych w szeroką wiedzę w poszczególnych dziedzinach, zdobytą zarówno w Europie, jak i na świecie. Powszechnie wiadomo, że o powodzeniu każdego przedsięwzięcia decydują ludzie. Jednak aby skutecznie wykonywać przejęte obowiązki, potrzebne są również środki na ich realizację, idące w ślad za przekazanymi samorządom terytorialnym kompetencjami i zadaniami. A tu samorządy mają różne doświadczenia, dlatego w tym obszarze upatruję sporych trudności. Aktualnie w administracji samorządowej trwają prace nad przygotowaniem takich struktur organizacyjnych, które najlepiej i najsprawniej służyć będą wypełnianiu nowych zadań, jakie niebawem przyjdzie przejąć nam od administracji rządowej. Ale uruchomienie działalności tych struktur może nastąpić dopiero po wejściu w życie nowej ustawy.

Czy wielkość naszych regionów nie jest przeszkodą w realizacji polityki regionalnej i w pozyskiwaniu środków?
Nie widzę wpływu wielkości regionu na skuteczność realizacji polityki regionalnej i pozyskiwania środków. Wielkopolska na tle regionów Europy wyróżnia się wielkością swego terytorium, bliską obszarowi Belgii. Ale jednocześnie powierzchnia naszego województwa zbliżona jest do wielu regionów Francji, Hiszpanii czy Niemiec. Nie zauważyłem dotychczas powiązań między wielkością regionu a uzyskiwanymi z Unii środkami. Trudno mówić także, że stanowi to przeszkodę w realizacji polityki regionalnej. Liczy się posiadany potencjał gospodarczy i możliwości jego rozwoju.

Dziś nie ma już wątpliwości, kto jest rzeczywistym gospodarzem województwa. Czy są dostateczne instrumenty prawno-finansowe, aby „po gospodarsku” zarządzać województwem?
Takie instrumentarium jest. Niestety ciągle jeszcze niedoskonałe. Obawiam się, że nadal wiele działań administracji rządowej i samorządowej po prostu się dubluje. Zarządzanie „po gospodarsku”, jak Pan to nazwał, zawsze jest możliwe tam, gdzie w taki sposób myślą ludzie. Jeżeli tego brakuje, nawet najlepsza ustawa nie pomoże, choć bez wątpienia cały szereg poczynań ułatwia.

Budżet Urzędu Marszałkowskiego jest zbliżony do budżetu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na podział tych środków marszałek ma pośredni wpływ przez część Rady Nadzorczej. Czy Pana zdaniem jest to właściwa sytuacja?
To nie tak. Budżet samorządu województwa jest zdecydowanie wyższy. Samorząd województwa nie steruje „ręcznie” podziałem tych środków. Regulują to odpowiednie rozwiązania ustawowe. Ustawa Prawo ochrony środowiska, normująca zagadnienia organizacyjne rad nadzorczych wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej, stanowi, że liczą one dziewięć albo 10 osób powoływanych (również odwoływanych) przez zarząd województwa, po uwzględnieniu stanowiska jednostek, które wyznaczają swoich przedstawicieli do rady nadzorczej. Statut WFOŚiGW w Poznaniu ustala skład Rady na 10 osób. W obowiązującym stanie prawnym samorząd województwa w Radzie Nadzorczej WFOŚiGW reprezentowany jest przez pięciu przedstawicieli. Nie widzę powodu, aby nie darzyć ich społecznym zaufaniem, tym bardziej, że zostali wybrani do pełnienia tej funkcji przez Sejmik Województwa Wielkopolskiego.