Reklama

AD1A PTAK GARDEN WARSAW EXPO [19.11-19.12.24]

Polska polityka schizofreniczna

Polska polityka schizofreniczna
19.08.2013, o godz. 12:10
czas czytania: około 5 minut
0

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Reklama

AD1 Regionalne Leszno [05.11 – 25.11.2024]

W naszym kraju mamy do czynienia z paraliżem związanym z inwestycjami w węgiel. Nawet związkowcy, którzy „żyją” z węgla brunatnego, w czerwcu br. zebrali się tłumnie pod siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) w Bełchatowie, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Protestowali oni głównie przeciwko niskim płacom. Aktualna sytuacja wyraźnie stoi w sprzeczności z wyobrażeniami, a raczej iluzjami, jakie przedstawia się mieszkańcom terenów, na których planuje się nowe odkrywki – w Lubuskiem, Wielkopolsce czy na Dolnym Śląsku.

Trzeba jasno podkreślić, że to nie ekolodzy podejmują decyzje o niebudowaniu nowych kopalni czy elektrowni węglowych, mimo że przyczynili się do nagłośnienia negatywnych środowiskowych i zdrowotnych skutków inwestycji w węgiel. Przykład Elektrowni Opole wyraźnie pokazuje, że decyzję o wstrzymaniu jej budowy podjął właściciel z powodu nieopłacalności. Silny protest społeczny, wsparty przez kampanię lokalnej prasy, wymusił na premierze zmianę deklaracji z „niepodważania decyzji Zarządu niezależnej spółki” na zaangażowanie państwa (czyli podatników) w tę budowę. Znika mit liberalnych rozwiązań, że decyzje energetyczne mają być oparte na rachunku ekonomicznym i powinny spłacać się same. Nie, węgiel już sam się nie spłaca! Mało kto zdaje sobie sprawę, że w Polsce ciągle prowadzi się politykę wspierającą przestarzałą, XX-wieczną energetykę opartą na węglu. To zaprowadziło polski rząd w ślepy zaułek. Okazuje się bowiem, że bez pieniędzy podatników nie można dziś zbudować elektrowni węglowej. A ile ich trzeba dołożyć i na jakich zasadach? Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi.

Prowadzona polityka wydaje się być schizofreniczna. W woj. lubuskim uwidoczniły się sprzeczności między próbami przeforsowania budowy kopalni i elektrowni na węgiel brunatny a priorytetami unijnej polityki regionalnej, prezentowanymi w projekcie Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubuskiego na lata 2014-2020 (RPO).

Pamiętamy, że w gminach Gubin i Brody ostro forsowana jest budowa kopalni odkrywkowej (i być może elektrowni), opartej na „najbrudniejszym” obecnie paliwie, tzn. na węglu brunatnym. Elektrownia ta ma mieć wielkość porównywalną z największym tego typu obiektem w Europie – Elektrownią Bełchatów, która – według danych Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska – jest jednocześnie największym europejskim „trucicielem”, o średnich kosztach zewnętrznych 2 mld euro/rok. Mimo to przedstawiciele rządu i lobby węglowego bez skrupułów powtarzają, że węgiel brunatny to najtańsze paliwo, przemilczając kwestie ogromnych kosztów zewnętrznych – zdrowotnych, ekosystemowych i klimatycznych. Należy wyraźnie podkreślić, że kopalnia i elektrownia w Gubinie-Brodach przyniesie, nawet przy zastosowaniu najlepszej dostępnej technologii, negatywne skutki na wielką skalę, np. wysiedlenie tysięcy mieszkańców, likwidację lokalnych miejsc pracy, olbrzymi lej depresyjny, zagrożenie i zniszczenie przyrody – w tym obszarów Natura 2000 po stronie polskiej i niemieckiej – oraz emisję zanieczyszczeń.

Szczególnie ta ostatnia kwestia wydaje się zupełnie sprzeczna z planowanym wykorzystaniem środków unijnych we wspomnianym RPO. W przewidzianej osi priorytetowej 4 – „Budowa gospodarki niskoemisyjnej w regionie”, która nawiązuje do wytycznych Komisji Europejskiej – stanowi się, że „Celem głównym jest przejście na gospodarkę niskoemisyjną poprzez wykorzystanie odnawialnych źródeł energii i wzrost efektywności energetycznej. Realizacja osi priorytetowej dotyczyć będzie m.in. rozwoju odnawialnych źródeł energii, eliminacji niskiej emisji na terenach zurbanizowanych, w tym modernizacji floty transportu publicznego, termomodernizacji obiektów mieszkaniowych”.

Władze woj. lubuskiego przewidują wstępnie przekazanie 12% budżetu RPO na projekty związane z odnawialnymi źródłami energii (OZE), oszczędzaniem energii i redukcją emisji CO2. Można mieć wrażenie, że w woj. lubuskim panuje rozdwojenie jaźni, co jest jednym z objawów schizofrenii politycznej. Z jednej strony angażuje się dziesiątki milionów euro na redukowanie negatywnego wpływu energetyki na klimat, z drugiej zaś – planowany i silnie forsowany jest projekt wielkiego kompleksu energetycznego, opartego na węglu brunatnym, rodem z PRL-u.

Te działania przeczą logice. W innych regionach kraju sytuacja może być podobna. W województwach dolnośląskim oraz wielkopolskim trwają poszukiwania i próby zarezerwowania złóż lignitu pod budowę odkrywek, które już budzą olbrzymi opór społeczny.

Polski rząd chce opierać swoją politykę energetyczną na budowie nowych obiektów węglowych, bez realnej wizji uporania się z problemem zmian klimatu, w tym przede wszystkim nadmiernej emisji CO2. Chcemy być sprytni i chytrzy. Wetować politykę klimatyczną, ale brać środki z UE na ochronę klimatu. Może czasami nawet częściowo je wydawać na sensowne cele, ale jednocześnie nie robić nic, aby realnie i długofalowo budować gospodarkę niskowęglową, co robi cała reszta krajów UE.

Komisja Europejska w końcu skontroluje krajowe polityki i ustawodawstwa, a następnie zakończy tę rzekomą ochronę klimatu. W konsekwencji zmniejszone zostaną środki pomocowe dla Polski w tym obszarze. Wydaje się oczywiste, że jeśli dajemy komuś środki na budowę kilku lokalnych oczyszczalni ścieków nad rzeką, to nie można równolegle postawić wielkiego miasta bez oczyszczalni i zrzucać jego ścieków do tej rzeki, zaprzeczając całkowicie sensowi istnienia tych lokalnych inwestycji. Podobnie sytuacja może wyglądać z powietrzem. Stworzenie kilku, a nawet kilkuset inwestycji w OZE w woj. lubuskim nie zrównoważy ładunku zanieczyszczeń pochodzących z wielkiej elektrowni w Gubinie-Brodach, który spadnie na Polskę, a dodatkowo przyczyni się do efektu cieplarnianego.

Oczywiście możemy czekać, aż politycy „obmyją oczy z pyłu węglowego” i zorientują się, że warunki dla węgla będą się ciągle pogarszać – z powodu polityki energetyczno-klimatycznej UE, konkurencji innych nośników energetycznych, w tym lekceważonych u nas OZE, wyczerpywania się złóż czy też pogorszenia warunków i zwiększenia kosztów wydobycia. Wydaje się jednak, że już najwyższa pora na niezależną od koncernów węglowych politykę energetyczną. Spiskują nie Gazprom, francuski przemysł jądrowy czy ekolodzy i cykliści, ale urzędnicy rządowi z lobby konserwującym stary układ energetyczny. Dlatego zastanówmy się lepiej nad odpowiedzią na pytania: kto i dlaczego spowodował, że ustawa o OZE jest opóźniona o 2,5 roku w stosunku do wyznaczonego w dyrektywie terminu? Jakie z tego tytułu ponosimy straty ekonomiczne i naukowe poprzez niedoinwestowanie innowacyjnych technologii czy utratę szansy na powstanie nowych miejsc pracy?

Radosław Gawlik
Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia, Zieloni 2004

Przegląd Komunalny, 8/2013

Tagi:

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.
Reklama

ad2 odpady budowlane [04.11-03.12.24]

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do
css.php
Copyright © 2024