Pełny wywiad można przeczytać w najnowszym wydaniu czasopisma “Energia i Recykling”.
Jeśli mówimy o GOZ-ie, to podkreśla się konieczność zmiany zachowań konsumenckich. W GOZ-ie chodzi też o przedłużanie życia przedmiotom. Niektórzy obawiają się, że w ten sposób wyhamuje gospodarka – produkcja i handel.
Patrząc na to statycznie, z dzisiejszej perspektywy, może tak się wydawać. Ale przecież chodzi o to, byśmy myśleli w sposób dynamiczny. Rzeczywiście, gospodarka przez ostatnie dekady była napędzana przez konsumpcję, a ta nakręcana była przez marketing, przez zadłużanie gospodarstw domowych.
Jaki był efekt? Globalny kryzys finansowy i wiele negatywnych zjawisk wywołanych nieumiarkowaną konsumpcją, np. konsumpcja żywności wywołała plagę otyłości. Ale jeśli dziś myślimy już o zdrowym trybie życia, to nie doprowadza to do upadku gospodarki, bo ludzie zaczęli wydawać pieniądze na sport, rekreację, odzież sportową, wyjazdy, kulturę, zdrowe jedzenie. Coś starego jest wypierane przez inną, nową dziedzinę.
Musimy przejść od myślenia o posiadaniu i wykorzystywaniu indywidualnym do współwytwarzania i innego rozumienia własności. Jeśli tego nie zrozumiemy, nie rozwiążemy wielu problemów.
Dziś światy produkcji i konsumpcji zostały od siebie oddzielone. Żywimy się w restauracjach, a nie w domu. Zatraciliśmy umiejętności współtwórcze, jesteśmy uzależnieni od gotowego towaru. Ktoś nam go dostarcza, wmawiając nam, że będzie to dla nas dobre. Nie umiemy naprawiać, a w dodatku świadomie nie pozwala nam się na to, bo np. przerwanie banderoli zrywa gwarancję. Tak są robione pralki i zmywarki, aby po paru latach zmusić nas do kupienia nowej. To nakręca jałowy bieg gospodarki, bo odbywa się to kosztem naszego czasu, inteligencji i środowiska.
Drogą dla nas jako ludzkości jest powrót do kultury wytwarzania. Prosument to jednocześnie wytwórca i konsument. A duża część tego, co wytwarzamy, to dobra symboliczne: kultura, kody, a nie fizyczne. Te, moim zdaniem, powinny być ogólnie dostępne. Bo wartość mojego odkrycia czy mojej muzyki jest tym większa, im więcej osób może z nich korzystać. Tu musi jednak zmienić się sposób myślenia o własności jako podstawie działalności gospodarczej. Zrozumieli to już niektórzy twórcy, którzy uznali, że prawa autorskie są archaiczną konstrukcją i udostępniają swoją muzykę za darmo, bo wtedy więcej zarabiają na koncertach.
Musimy przejść od myślenia o posiadaniu i wykorzystywaniu indywidualnym do współwytwarzania i innego rozumienia własności. Jeśli tego nie zrozumiemy, nie rozwiążemy wielu problemów. Barierą w naszych głowach jest myślenie: „posiadam”, „moje”. Odejście od niego będzie ułatwieniem dla nowych technologii, które w dużej mierze opierają się na wspólnotowości, dostępie do informacji oraz umiejętności jej przetwarzania.
Komentarze (0)