Tradycyjne żarówki, które weszły do użytku 130 lat temu, przetwarzają na światło zaledwie 5 do 10 proc. pochłanianej przez siebie energii. Pozostała część jest wydalana jako ciepło. Są one dużo bardziej energochłonne niż nowsze świetlówki fluorescencyjne czy żarówki halogenowe o niskim zużyciu energii, bądź produkty najnowszej generacji, takie jak diody LED.
Najbardziej energooszczędne fluorescencyjne żarówki dostępne na rynku europejskim zużywają od 65 do 80 proc. mniej energii niż tradycyjne żarówki. Jednak wielu konsumentów podchodzi do nowych żarówek bez entuzjazmu, tłumacząc to ceną, wpływem na zdrowie oraz względami estetycznymi. Żarówki fluorescencyjne rzeczywiście kosztują więcej niż zwykłe, jednak w ostatecznym rozrachunku są tańsze, bo zużywają mniej energii i działają dłużej. UE ocenia, że dzięki zastosowaniu energooszczędnych żarówek jedno gospodarstwo domowe może w skali roku zaoszczędzić co najmniej 50 euro na elektryczności.
Holenderski deputowany z grupy Zielonych, Bas Eickhout uważa, iż w decyzji Komisji nie chodzi o to, by zabronić sprzedaży żarówek starego typu z żarzącym się włóknem, lecz by podnieść standardy wydajności energetycznej. Zdaniem posła, stare produkty, które nie spełniają obecnych norm powinny zniknąć z rynku. Tradycyjna żarówka tylko pięć procent pobieranej energii przetwarza na światło, dlatego jej wydajność jest znikoma, tłumaczy poseł.
Anja Weisgerber, niemiecka posłanka z centroprawicowej grupy Europejskiej Partii Ludowej zgadza się, iż trzeba oszczędzać energię, powinno się jednak również "poważnie traktować obawy i zastrzeżenia europejskich obywateli".
Decyzja o całkowitym wycofaniu z rynku całej linii produktów – tradycyjnych żarówek – sugeruje, iż Komisja Europejska traktuje z góry obywateli Unii, którzy nie życzą sobie, by ktoś im dyktował, jakie żarówki powinni używać – mówi posłanka. – Lepiej, gdybyśmy skoncentrowali się na badaniach i poszukiwaniu lepszej alternatywy".
Weisgerber krytykuje również, iż decyzję podjęto "zbyt szybko i bez konsultacji społecznych, za plecami Parlamentu Europejskiego i obywateli Unii." Parlament wielokrotnie krytykował zastosowana w tym wypadku procedurę "komitologii", która umożliwia Komisji Europejskiej podejmowanie decyzji wykonawczych bez konieczności uruchamiania procesu legislacyjnego. Przed podjęciem decyzji Komisja konsultuje się z komitetem ekspertów – stąd nazwa. Zdaniem posłów "komitologii" brakuje przejrzystości i demokratycznego nadzoru.
źródło: europarl.europa.eu
Komentarze (0)