Potężne wiatry sprzed kilku tygodni dały się wszystkim mocno we znaki. Na Cmentarzu Centralnym uszkodzeniu uległo ponad 150 drzew. Spowodowało to całkowite zamknięcie największej polskiej nekropolii do czasu, aż drzewa zagrażające bezpieczeństwu osób odwiedzających groby najbliższych zostaną uprzątnięte, a z dróg znikną wiatrołomy. W tym czasie zamknięte zostały wszystkie furtki wejściowe, zakaz wjazdu na cmentarz miały również samochody, w tym nawet śmieciarki.
W dniu otwarcia cmentarza pojawiły się na nim tysiące osób. Każdy chciał sprawdzić, czy grób bliskiej osoby nie uległ uszkodzeniu. Odwiedzający masowo zaczęli również sprzątać groby z gałęzi, porozrzucanych odpadów czy błota. Z godziny na godzinę zapełniane były kolejne pojemniki na śmieci do tego stopnia, że z wywożeniem nie nadążały nawet śmieciarki.
Dzikie wysypiska
Przypomnijmy, że na Cmentarzu Centralnym znajduje się ponad 900 pojemników, a sama nekropolia zajmuje 172 hektary. Zgodnie z zapowiedziami sprzątanie nekropolii potrwa co najmniej do końca lutego. Jeśli nie starczy czasu – trwało to będzie aż do skutku. Każdego dnia, oprócz służb sprzątających, dzikie wysypiska sprząta również około 10 pracowników Zakładu Usług Komunalnych. Niestety, ale mieszkańcy nie ułatwiają im pracy. Najczęściej dzieje się tak, że kilka, kilkanaście metrów od wysypiska znajdują się puste pojemniki na odpady. Pracownicy przenoszą wówczas to, co znajduje się na ziemi do pojemnika i udają się w kolejne miejsce. Okazuje się, że dzień później – w tej samej lokalizacji – sytuacja się powtarza. Zbierane są gałęzie, elementy płyt nagrobnych, kwiaty, znicze, foliowe reklamówki. Dodatkowo pracownicy ZUK przestawiają z trudno dostępnych dla śmieciarek głębi kwater pojemniki w takie miejsce, by specjalistyczny samochód mógł bez problemu opróżnić taki pojemnik. Ustawiany jest tak, by odwiedzający groby najbliższych mieli jak najkrótszą drogę do pokonania, która maksymalnie wynosi 50 metrów.
Tutaj pojawia się prośba do wszystkich tych, którzy odwiedzają nekropolie. Korzystajmy z ponad 900 pojemników na odpady. Podejdźmy 50 metrów do niego, nie twórzmy dzikich wysypisk. Jeśli każdy zastosuje się do takiej prośby – największa polska nekropolia będzie znacznie czystsza, a służby sprzątające będą miały możliwość sprawniej opróżniać pojemniki.
Koniec z procederem podrzucania elementów zużytych nagrobków
Wykupując usługę u firmy pogrzebowej związanej z pochówkiem zawsze płacimy za utylizację pozostałości. Są to koszty w granicach 300-600 zł. Niestety, wielu organizatorów znalazło sposób, by zaoszczędzić parę groszy i jednocześnie oszukać swoich klientów. Na Cmentarzu Centralnym, w różnych miejscach, można zauważyć zatrzęsienie właśnie takich ciężkich elementów. Kamieniarze porzucają je między drzewami, przy alejkach w różnych rejonach cmentarza.
Od tego tygodnia proceder ten zostanie ukrócony. Każdy pomnik zgłoszony do utylizacji, będzie oznaczany w charakterystyczny sposób przez pracowników Zakładu Usług Komunalnych. Oznaczenie takie będzie niezwykle trudne do usunięcia. W momencie, gdy na dzikim wysypisku znajdzie się taka oznaczona pozostałość, będzie wiadomo, kto ją pozostawił. Wówczas, wobec nieuczciwych firm, wyciągane będą konsekwencje, łącznie z zakazem wjazdu na teren cmentarza.
Komentarze (0)