Trzy prawidłowości w kradzieżach wody
Ludzie kradli, kradną i będą kraść. Kradzież to prawdopodobnie najstarsze i najpopularniejsze przestępstwo. Jednak zastanawiam się, dlaczego ludzie kradną wodę i co z tego wynika. Do tych refleksji skłoniła mnie spektakularna sprawa, jaką w październiku ujawnili policjanci z Radziejowa w województwie kujawsko-pomorskim, współpracujący z urzędnikami gminy w Bytoniu.
Schwytali oni na gorącym uczynku mieszkańca Mazowsza, który w miejscowości Pścinno, w tejże gminie, o godzinie 4.00 nad ranem nabierał sobie z gminnego hydrantu wodę. Woda trafiała do olbrzymiej cysterny do przewozu mleka. Mężczyzna przyznał się, że proceder trwał wiele miesięcy, a woda potrzebna mu była do płukania cysterny. Oczywiście zapłatą za wodę głowy sobie nie zawracał, przecież można było sobie ot tak podjechać pod osłoną mroku pod hydrant i nabrać do woli. Inną opinię na ten temat mieli policjanci, którzy wyliczyli, że sprytny mleczarz zużył w ten sposób około 300 m3 wody o wartości 900 zł. Grozi mu za to do pięciu lat więzienia.
Nie on jedyny
Kto z nas nie zna podobnych historii ze swojego terenu? Wystarczy kilka lat popracować w branży i trafimy na takiego sprytnego napełniacza basenu, podlewacza ogródka czy budowlańca. W Wodociągach Kieleckich mieliśmy kilka lat temu równie bulwersującą sytuację. Wodę z przydrożnego hydrantu podkradała nam firma drogowa, modernizująca drog...