W rozmowie z Beatą Michniewicz minister Emilewicz mówiła m.in. o planach liberalizacji przepisów dotyczących odległości od najbliższych zabudowań, w jakiej wiatraki mogą być stawiane. Te obecnie obowiązujące tak naprawdę uniemożliwiają budowanie wiatraków na lądzie. Krytycy zauważali bowiem, że takich terenów, o jakich mowa w ustawie w Polsce nie ma.
Nowelizacja przez protesty
Tzw. ustawa odległościowa (podpisana przez prezydenta 22 czerwca 2016 r.) określa, że wiatraki można stawiać od najbliższych zabudowań w odległości nie mniejszej niż dziesięciokrotna wysokość wiatraka (wraz z łopatami). W praktyce oznaczało to nie tylko brak nowych inwestycji w farmy wiatrowe, ale także wstrzymanie inwestycji będących na zaawansowanym etapie prac, nie posiadających jeszcze pozwolenia na budowę.
– To nie była nasza fanaberia, a odpowiedź na potrzeby lokalnej społeczności – stwierdziła Jadwiga Emilewicz, zaznaczając, że przepisy zostały wprowadzone w związku z protestami mieszkańców. Zdaniem MPiT w wielu przypadkach nie byli oni w wystarczającym stopniu włączani w dyskusje nad budową farm wiatrowych w pobliżu ich domów.
Minister zapowiedziała, że nowelizacja może zakładać zmniejszenie odległości pod warunkiem, że projektowana farma wiatrowa będzie uwzględniała zdanie lokalnej społeczności. Dodała przy tym, że po wynikach ostatnich aukcji widać, że energia wytwarzana z wiatru jest jedną z najtańszych dostępnych na rynku.
Nie tak szybko
To nie pierwsza zapowiedź przedstawiciela rządu w sprawie liberalizacji przepisów ustawy odległościowej. W kwietniu 2019 mówili o tym także przedstawiciele Ministerstwa Energii. Eksperci z Polskiego Stowarzyszenia Energii Wiatrowej (PSEW) oceniali wówczas pomysł nowelizacji jako dobry, podkreślając jednak, że na konkrety przyjdzie poczekać nawet kilka lat.
Na pytanie o konkretne terminy nowelizacji, także Jadwiga Emilewicz nie podała choćby przybliżonego terminu wdrożenia nowych przepisów.
Komentarze (0)