Maciej Krzyczkowski z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska przeanalizował Ustawę o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym pod względem audytów zewnętrznych w powiązaniu z EMAS. – W Polsce w EMAS zarejestrowanych jest 48 organizacji i dzięki temu nasz kraj znajduje się w pierwszej europejskiej dziesiątce pod względem liczby podmiotów skupionych w stowarzyszeniu. EMAS jest najwyższym wyróżnieniem i unijnym standardem zarządzania środowiskowego – mówił Krzyczkowski. Audytora będą wybierały organizacje odzysku, a audyt będzie wybierany przez akredytowanego weryfikatora EMAS. Celem procesu jest sprawdzenie zgodności z przepisami prawa w zakresie ochrony środowiska. Obowiązek przeprowadzenia audytów nie oznacza obowiązku rejestracji w EMAS.
Kolejne wystąpienie dotyczyło kwestii baterii i akumulatorów. – Baterie do obrotu wprowadziło 2774 przedsiębiorców, z czego 2144 zrobiło to wraz ze sprzętem elektrycznym i elektronicznym – powiedział Michał Korkozowicz, specjalista ds. baterii i akumulatorów, rozpoczynając swoją prezentację. W 2014 roku wymagany poziom zbierania zużytych baterii i akumulatorów przenośnych miał wynosić 35%. Według raportu GIOŚ w Polsce osiągnięto wtedy poziom na wysokości 33,06%, a tym samym nie zrealizowano zaplanowanych poziomów. Firmy zbierające i RIPOK-i nie mają gwarancji odbioru zebranych baterii – to swoisty paradoks: na rynku są zbierane baterie, a równocześnie nie osiągamy wymaganego poziomu. – Czy będziemy nadal udawać przed sobą i przed UE, że poziom 45% zostanie szybko osiągnięty? – podsumował Korkozowicz.
Bogusława Brzdąkiewicz, przedstawiciel ministerstwa środowiska, zaprezentowała zmiany w ustawie o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Zwróciła uwagę na definicję autoryzowanego przedstawiciela, który zawsze będzie musiał działać za pośrednictwem organizacji odzysku. Ważny jest zakres odpowiedzialności wprowadzającego sprzęt: osiągnięcie minimalnego poziomu nie oznacza zwolnienia z realizacji dalszych zadań. Poziom zbierania ZSEE w latach 2016-2020 ma wynosić nie mniej niż 40% średniorocznej masy sprzętu wprowadzanego do obrotu. Kolejną nowością jest fakt, że tylko cztery podmioty będą mogły zbierać niekompletny zużyty sprzęt.
O praktykach niemieckich w obszarze ZSEE i baterii mówiła dr Izabela Ewa Cech: – Ogólną zasadą jest to, żeby ze starego zrobić nowe – jak najwięcej odtworzyć i sprzedać. – Tylko 0,33% (12304) podmiotów w Niemczech zajmuje się gospodarką odpadami i jest to branża dosyć hermetyczna – dodała przedstawicielka Kancelarii Doradców Podatkowych Abakus. Każdy producent ponosi odpowiedzialność za utylizację zużytego sprzętu. Statystycznie w Niemczech na jedną osobę przypada 8,8 kg zebranych elektroodpadów. Dla porównania, w Polsce współczynnik ten wynosi 3,9 kg/os. – Niemcy chcą doprowadzić do tego, żeby 98% zużytego sprzętu było utylizowane albo wykorzystywane i po małych korektach mogło powrócić do obrotu – podsumowała dr Cech.
– Kilka lat temu mieliśmy pożar w zakładzie. Dlatego dzisiaj poruszę kwestię zabezpieczenia przeciwpożarowego w zakładach przetwarzania – rozpoczął swoją prezentację Bartosz Kubicki z Elektrorecykling. Najczęstsze przyczyny pożarów to samozapłony, a materiały na które należy zwrócić szczególną uwagę to: baterie – akumulatory, kondensatory, pyły, gazy występujące w zużytym sprzęcie (np. lodówki). Niebezpieczeństwo stanowi wysoka temperatura panująca w trakcie procesu rozdrabniania. Ważne jest zastosowanie elektrycznych systemów detekcji pożarów. Według Kubickiego najlepszym rozwiązaniem, które jest także stosowane w zakładzie Elektrorecykling, jest system gaszenia mgłą wodną (wypieranie tlenu przez parę wodną).
O wyzwaniach związanych z nowymi obowiązkami i perspektywami wprowadzających ZSEE mówił Wojciech Konecki z Ceced-Polska. Głównymi zainteresowanymi są tutaj podmioty z obszarów: AGD, RTV, IT, telekomunikacji, oświetlenia. Bardzo istotną zmianą ma być nowy podział na grupy produktowe, w którym główna kwalifikacja to sprzęt mały i duży. Mirosław Baściuk z Remondis Elektrorecykling przeanalizował koszty i przychody przetwarzania ZSEE. – Przetworzyliśmy 170 tys. ton odpadów w Polsce i problemy branży przetwarzania ZSEE są nam znane: niskie dopłaty ze strony organizacji odzysku, niskie ceny surowców, w szczególności złomu i tworzyw sztucznych, brak standardów przetwarzania – powiedział Baściuk.
Na końcu odbyła się emocjonująca debata dotycząca kosztów i finansowania gospodarki zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym. Wzięli w niej udział: Narcyza Barczak-Araszkiewicz (dyrektor POL-Lighting), Wojciech Konecki (Ceced-Polska) i Mirosław Baściuk (Remondis Elektrorecykling). Poruszane zagadnienia dotyczyły głównie strategii i funkcjonowania zakładów przetwarzania zużytego sprzętu w systemie wolnorynkowym i wojny cenowej między organizacjami odzysku. – Polski system jest w tej chwili najtańszy w Europie i musi się to zmienić – mówił Mirosław Baściuk. – Dobre chęci są, ale brakuje pieniędzy aby system dobrze funkcjonował. A może pieniądze są, ale wydawane w innych celach? – podsumowała debatę Katarzyna Błachowicz, redaktor naczelna „Recyklingu”, jednocześnie zapraszając na kolejny, już ostatni dzień Forum Recyklingu omawiający kwestie rozwoju sektora recyklingu pojazdów.
Komentarze (0)