Łódź nie ma dużej rzeki, bo przez środek miasta przechodzi dział wodny rozdzielający dorzecza Odry i Wisły. Bierze tu jednak początek aż 18 strumieni. Wśród nich Sokołówka długości ok. 13 km. Podobnie jak pozostałe rzeczki została włączona w system miejskich kanałów burzowych i ściekowych. Nie mieści się w żadnej klasie czystości – zawiera dużo związków fosforu i azotu, substancji ropopochodnych, metali ciężkich i ścieków organicznych. Na co dzień płytka, do 40 cm głębokości, podczas ulewy gwałtownie przybiera. Wówczas miejska oczyszczalnia nie jest w stanie oczyścić wód burzowych, które spływają do niej wraz ze ściekami komunalnymi.
Jak mówi profesor Maciej Zalewski, szef Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii w Łodzi (ERCE) działającego pod auspicjami UNESCO, Sokołówka, podobnie jak inne łódzkie strumienie, straciła też zdolność do samooczyszczania.
Jak mówi dr Iwona Wagner z ERCE, w Łodzi brakuje zielonych przestrzeni z wodą, w wyniku czego wytworzył się nieprzyjazny ludziom mikroklimat. Powstają tzw. wyspy ciepła, tj. w wyniku nagrzewania się murów i braku cyrkulacji powietrza temperatura w porównaniu z przedmieściami okresowo podnosi się nawet o 10-12 stopni C. Wilgotność jest bardzo niska.
Zdaniem naukowców Cokołówkę trzeba przywrócić miastu.
– Wydobędziemy rzekę z betonowych ram. Wzdłuż koryta powstanie szereg zbiorników zaporowych. Zostaną tak skonstruowane, że te w górnym biegu będą głównie oczyszczać wodę. Te w dolnym – mają być już na tyle czyste, by ludzie mogli bezpiecznie się w nich kąpać. To atrakcyjna perspektywa dla miasta, w którym brakuje kąpielisk – mówi dr Wagner.
– Na najbardziej newralgicznych dopływach wód burzowych do Sokołówki powstaną specjalne stawy z roślinnością oczyszczającą wodę – dodaje prof. Zalewski.
Są konieczne, bo niektórymi z blisko 50 dopływów spływają także ścieki komunalne. Głównie nielegalne zrzuty szamba z osiedli domków jednorodzinnych i nieczystości z różnych firm. Miasto ma problemy z egzekwowaniem prawa i karaniem brudasów.
Dotychczas wyprostowana rzeka zacznie jak kiedyś wić się meandrami. Wyznaczone zostaną także miejsca zalewowe, które wypełnią się wodą podczas silnych opadów, oraz tzw. wetlandy, czyli tereny stale podmokłe.
Do oczyszczania wody w rzece, zbiornikach i stawach naukowcy zastosują fitotechnologię, czyli obsadzanie brzegów i dna odpowiednimi roślinami, które mają zdolność rozkładu substancji ropopochodnych albo kumulowania metali ciężkich w swoich tkankach. Jak mówi dr Wagner rośliny będą typowe dla naszego klimatu: pałka wodna, trzcina, grążel żółty, nenufary, turzyce. Przyjemnym dla oka rozwiązaniem będą pływające wyspy – specjalne maty z rosnącymi na nich roślinami wodnymi doczyszczającymi wodę.
Prof. Zalewski, który był pomysłodawcą przedsięwzięcia, wspieranego przez władze miasta, zdobył na nie 600 tys. euro z Unii Europejskiej. Włączył je w unijny projekt SWITCH dotyczący gospodarowania zasobami wodnymi w mieście. Uczestniczy w nim 25 państw z całego świata. Łódź znalazła się wśród dziewięciu pokazowych miast, w których testowane będą tego typu naukowe wizje – obok Akry, Aleksandrii, Pekinu, Belo Horizonte, Birmingham, Hamburga, Tel Awiwu i Saragossy.
Na realizację projektu naukowcy mają czas do 2010 r. Wspierają ich władze miasta. Wcześniej jednak chcą przekonać do niego mieszkańców, bo ludzie do takich zmian czasem odnoszą się z rezerwą.
Źródło: gazeta.pl
Komentarze (0)