Większe, szybsze, ładniejsze – takie zazwyczaj były nowości pokazywane przez największe firmy technologiczne świata na CES. W tym roku sytuacja się zmieniła – pisze „Dziennik”.
Nowoczesny gadżet musi być bowiem nie tylko wydajny i przyjazny dla użytkownika, ale też ma zużywać mało energii i w jak najmniejszym stopniu zanieczyszczać środowisko, gdy już trafi na śmietnik. O tym, że ekologia to główne hasło tegorocznych targów CES, można przekonać się niemal na każdej konferencji prasowej.
Niezależnie, czy nowości przedstawia producent telewizorów, komputerów czy odtwarzaczy MP3, zawsze słyszymy o tym, jak ważne dla danego koncernu są przyroda oraz walka z globalnym ociepleniem. Z tego powodu głównymi bohaterami targów stały się urządzenia energooszczędne oraz takie, które wykonano z materiałów ulegających biodegradacji – jak laptopy ze skrobi czy z obudową z bambusa.
I chociaż na razie brzmi to egzotycznie, powinniśmy się zacząć przyzwyczajać, że już niedługo, opisując swój komputer, będziemy mówić nie o jego wydajności, ale o tym, ile zużywa energii – przekonuje „Dziennik”.
źródło: dziennik.pl
Komentarze (0)