– Zaczęliśmy z kolegami rozmawiać o Bushu i o tym, jak sprawić, by ludzie nie zapomnieli, jakiego bigosu narobił. I tak wpadliśmy na pomysł, by nazwać jego imieniem oczyszczalnię ścieków – wyjaśnia w rozmowie „Rzeczpospolitej” McConnell.
Na tydzień przed terminem złożenia petycji o przeprowadzenie referendum w tej sprawie pod dokumentem podpisało się już ponad 8700 osób, więcej niż wymagane 7168. Wśród krytyków pomysłu jest szef lokalnej komórki Partii Republikańskiej Howard Epstein. – To element lewackiej kampanii oszczerstw i nadużywanie pieniędzy podatników – twierdzi Epstein.
Niezadowolona jest również załoga oczyszczalni, choć z całkiem innych powodów. – To wcale nie jest śmieszne ani dla mnie, ani dla naszych pracowników, którzy są poważnymi profesjonalistami – oświadczył w wywiadzie dla lokalnych mediów wicedyrektor oczyszczalni Tommy Moala. Według niego z imieniem prezydenta Busha nad głową on i jego profesjonaliści wyglądaliby błazeńsko.
– Niektórzy z naszych zwolenników widzą w tym sprzeczność. Ja nie. Oczyszczalnia będzie nam służyć jeszcze przez dziesięciolecia, tak samo długo, jak potrwa posprzątanie bałaganu, jaki pozostawi po sobie George W. Bush – dodaje McConnell.
źródło: Rzeczpospolita
Komentarze (0)