W foliówkowym muzeum znalazły się torebki pochodzące z „prywatnych zbiorów łodzian”. Jest plastikowa jednorazówka, która wkręcona w szprychy spowodowała poślizg, torebka odstraszająca gołębie, taka, która służyła do przenoszenia maślanki i grahamek, i taka, która chciała samowolnie uciec z autobusu pełnego foliówek.
– Mam nadzieję, że z torebkami foliowymi będzie jak z dinozaurami – wyginą… – powiedział otwierając wystawę wiceprezydent Łodzi Marek Michalik i przekazał organizatorowi przedsięwzięcia swój plastikowy eksponat – „torebkę z bałuckiego rynku”.
Pod obywatelskim projektem ustawy zakazującej korzystania w handlu z bezpłatnych torebek foliowych podpisało się ponad 90 tysięcy osób. To za mało, by projekt rozpatrzył parlament. Trzeba zebrać jeszcze prawie 10 tysięcy podpisów. Jak zapowiada Krzysztof Piątkowski, uda się to do końca wakacji.
– Ważne, że mamy zwycięstwo mentalne. Wielu łodzian i coraz większe grono Polaków już nie chce korzystać bezmyślnie z jednorazowych torebek foliowych – dodaje wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.
źródło: uml.lodz.pl
Komentarze (0)