Jak informuje "Gazeta Wyborcza", w maju do urzędu gminy w Nowej Rudzie przyszedł list od Grzegorza Kołacza, b. posła Samoobrony z Woliborza, donoszący o wycięciu drzew. Zaraz po tym gminny urzędnik wspólnie z komendantem straży miejskiej pojechali na woliborski cmentarz i skrupulatnie naliczyli wedle ministerialnego okólnika: wyszło im 2 162 433 złotych i 30 groszy kary.
Taką karę musi zapłacić proboszcz za wycięcie lip bez wcześniejszej zgody urzędu. Wedle stawek ustalonych przez ministra środowiska centymetr obwodu lipy kosztuje 77,77 zł. Mnoży się go przez obwód oraz współczynnik związany z wielkością drzewa (im drzewo okazalsze, tym współczynnik wyższy).
Do urzędu gminu trafił także drugi list, w którym prawie 900 parafian podpisało się pod listem o umorzenie kary. Sprawa jest rozpatrywana przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze, do którego odwołał się proboszcz.
źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
Komentarze (0)