W połowie września pod Sieradzem policja udaremniła akcję pozbycia się około 100 ton odpadów. Przywieziono je w nocy czterema tirami. Nielegalne śmieci miały trafić na teren wyrobiska po dawnej żwirowni, kierowcy nie mieli wymaganych dokumentów, nie potrafili odpowiedzieć na podstawowe pytania policjantów.
Na miejscu zjawili się inspektorzy ochrony środowiska. Mieli zabezpieczyć odpady i zbadać szczegóły nielegalnego transportu. Ostatecznie kierowcy przyznali się do tego, że mieli zrzucić odpady na terenie żwirowni w Małkowie, a w następstwie usłyszeli zarzuty – nadzór policyjny i nakazy aresztowania. Może grozić im do 5 lat więzienia.
W toku śledztwa funkcjonariuszom udało się ustalić zleceniodawcę transportu i odesłać ciężarówki na koszt firmy. Na razie nie wiadomo jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec firmy.
Zarzuty i aresztowania za zrzut 100 ton odpadów pod Sieradzem
A co jeśli właściciela nie da się namierzyć?
Wówczas transportem musi zająć się samorząd, organizując parking (dostosowany do wytycznych), na którym transport będzie czekać na rozwój określonych procedur. Samorządowcy widzą w tym coraz większy problem, ponieważ na zagospodarowanie zatrzymanych tirów nie przewidziano żadnego dodatkowego finansowania.
Nowe przepisy nakładają też na samorządy konkretne wymogi odnośnie specyfiki miejsca parkingowego dla takich transportów. Zgodnie z ustawą na placu, na którym gromadzone są odpady powinien m.in. działać monitoring. Samorządowcy coraz częściej pytają: kto za to zapłaci, zaś na pytania o miejsca pod “parkingi dla odpadów” najczęściej odpowiadają rozkładając ręce.
– Marszałek województwa śląskiego przesłał zapytanie do wszystkich starostów oraz prezydentów miast na prawach powiatu co do możliwości wskazania parkingów. Usłyszeliśmy, że starostowie nie dysponują takimi terenami – powiedział Interii.pl Marcin Gaweł z urzędu marszałkowskiego woj. śląskiego.
Podobnie jest w mazowieckim: – Z przekazanych nam informacji od starostów wynika, że nie posiadają w swoich zasobach odpowiednich terenów, które mogliby przeznaczyć na utworzenie miejsca magazynowania transportów odpadów – mówi portalowi Marta Milewska, rzecznik woj. mazowieckiego.
Z pomocą RIPOK-i?
Wskazuje się, że jeśli tego typu miejsca nie istnieją, trzeba będzie je wybudować całkowicie od nowa, co wiąże się z kosztami.
Zdaniem ekspertów sytuacja jest kuriozalna, a wyjściem z niej byłoby skierowanie odpadów na miejsca przystosowane do ich zagospodarowania. – Optymalne byłoby wskazanie przez sejmik województwa miejsc, które takie warunki i tak spełniają, np. RIPOK-ów albo instalacji zastępczych. Wtedy odbywałoby się to bez większych kosztów – mówi Interii Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
Przypomnijmy, że za niewywiązanie się z ze wskazania w WPGO miejsca magazynowania odpadów z zatrzymanych transportów marszałkom grozi od 10 do 100 tys. zł. Tyle samo, co starostom za nie utworzenie takiego parkingu.
Źródło: Interia.pl
sdf
Komentarz #14021 dodany 2018-09-28 11:14:45
dawać na spalarnie np. Sarpi w Dabrowie Górniczej i obciążyć kosztami właściciela odpadów, ew. dać mu 30 dni na odbiór i zagosporadowanie odpadu zgodnie z prawem a jak nie to spalać i obciążac inaczej będa kolejne sterty odpadów czekające na proces..........