Miejskie plany adaptacji do zmian klimatu są obowiązkowe dla 44 miast w Polsce. We wszystkich zdiagnozowano te same problemy: nadmierna urbanizacja związana z uszczelnieniem gruntu, gwałtowne zjawiska pogodowe (susze i nawalne deszcze), miejskie wyspy ciepła, niewydolna infrastruktura. Wszystkie zatem będą musiały wdrożyć rozwiązania związane z zatrzymaniem i wykorzystaniem wody w mieście, co po pierwsze rozwiązuje powyższe problemy, a po drugie podnosi jakość życia mieszkańcom miast ( w Polsce to już 70 proc. ludności).
Sposobom zagospodarowania wody w mieście poświęcona jest organizowana już po raz trzeci konferencja Stormwater Poland. Odbywa się ona pod patronatem miesięcznika „Wodociagi-Kanalizacja”.
W Gdańsku zgromadziło się ponad 300 uczestników z Polski i świata (Danii, Holandii, Wlk. Brytanii, Ugandy, Tajlandii). Przez trzy dni doświadczeniami wymieniają się urbaniści, architekci krajobrazu, specjaliści od zasobów wodnych, infrastruktury technicznej i kwestii prawnych.
Panuje zgoda, że potrzebna jest wspólna międzysektorowa współpraca w dziedzinie adaptacji do zmian klimatu, a to w naszym kraju szwankuje.
Do końca XX wieku wydawało się, że wystarczy w miastach infrastruktura odprowadzająca wodę. Dziś już wiadomo, że należy ją zatrzymywać i wykorzystywać do pielęgnacji terenów zieleni a nawet (taki plan jest we Wrocławiu) do zmywania ulic.
Dobrymi przykładami miast już odpowiadających na nadchodzące wyzwania są Gdańsk, Bydgoszcz, a także Wrocław i Łódź. Deszczowe ogrody, zbiorniki retencyjne, przepuszczalne nawierzchnie, zielone dachy to tylko przykłady tych wdrożeń. W najbliższym czasie jednak będą je musiały wdrożyć wszystkie większe miasta.
Wynika to także z wymagań Unii Europejskiej, która w nowej perspektywie finansowej 2021-27, aż na 25 proc. określiła docelowy poziom wydatków na cele klimatyczne każdego kraju członkowskiego.
Komentarze (0)