Jak przekonuje częstochowski magistrat, głównymi powodami podwyżek są koszty z tytułu tzw. opłaty marszałkowskiej za składowanie odpadów, podnoszonej przez rząd, a także zderegulowany rynek odbioru i przetwarzania odpadów. Miasto przypomina, że zgodnie z prawem nie może zarabiać na systemie gospodarowania odpadami, ani do niego dopłacać.
„Podwyżka stawek nie ma rekompensować samorządowi strat, które ponosi poza systemem gospodarowania odpadami, w wyniku decyzji rządu, dokładających wydatków i ograniczających dochody miasta. Nie wynika także z chęci zmniejszenia ubytków budżetowych, wynikających z obecnego stanu epidemii i ograniczeń z nim związanych (zmniejszenie wpływów z części podatku PIT, podatków lokalnych)” – zapewnia częstochowski samorząd.
Winna m.in. opłata marszałkowska i rynek surowców
W ocenie miasta wprowadzana zmiana stawek odzwierciedla rzeczywiste koszty systemu gospodarowania odpadami. Pierwszy czynnik to skokowy wzrost tzw. opłaty marszałkowskiej – kosztów składowania odpadów, czyli opłaty za korzystania ze środowiska, ustalanej przez rząd. W 2018 r. wynosiła ona 140 zł za tonę; w 2020 r. – 270 zł.
Drugi czynnik to trudności ze zbytem surowców wtórnych (tworzyw sztucznych, papieru) i spadek ich cen. Wcześniej miasto sprzedawało np. makulaturę do ponownego przetworzenia; teraz dopłaca do jej odbioru.
Trzeci element to rosnące koszty zagospodarowania tzw. frakcji energetycznej (kalorycznej) odpadów. Ze względu na rozwiązania ustawowe i nadpodaż frakcji na rynku gwałtownie wzrasta koszt przyjęcia tych odpadów do instalacji je przetwarzających. Średnia cena, którą miasto płaci za odbiór frakcji kalorycznej w pierwszym półroczu br., to 680 zł za tonę, a prognozowana średnia cena w drugim półroczu to 850 zł. Dwa lata temu było to 210 zł za tonę.
Miasto przypomina, że zwiększają się też wymagania co do recyklingu odpadów w gminach (z 50 proc. w tym roku do 65 proc. w 2035 r.). Za nieosiągnięcie tych poziomów gminy – a więc ostatecznie ich mieszkańców – czekają kary.
Gromadzeniu przez miasto środków na sfinansowanie systemu nie sprzyja – spowodowane nowelizacją ustawy – ograniczenie opłaty za pojemnik w nieruchomościach niezamieszkałych (spadek wpływów o ok. 11 mln zł rocznie w skali miasta). Ta ustawowa zmiana dopuszcza, aby od 1 lipca tego roku firma płaciła za odpady mniej, niż wynosi koszt ich odbioru i zagospodarowania. Pomoże firmom w czasie spodziewanej recesji, ale koszt poniosą inni uczestnicy systemu.
Ponadto instalacje przetwarzające odpady mają być obowiązkowo objęte dozorem monitoringu wizyjnego (jego koszt w przypadku Częstochowskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego to ponad 250 tys. zł). Kosztuje też obowiązek dostosowania systemu do wymogów Bazy o Odpadach – dla Częstochowskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego wyniósł on łącznie ponad 120 tys. zł.
Częstochowski samorząd dodaje, że strumień odpadów komunalnych, które trzeba odebrać, składować, przetworzyć, jest coraz większy – i jest zjawisko powszechne; nie dotyczy wyłącznie Częstochowy, ani wyłącznie polskich miast czy gmin.
Drożej przez koronawirusa
Miasto wskazuje też na wpływ na system gospodarowania odpadami obecnej pandemii koronawirusa. W odpadach mogą np. znajdować się śmieci z mieszkań, w których przebywają osoby na kwarantannie bądź izolowane. Pracownicy firm odpadowych obawiają się zakażenia, za czym według częstochowskich samorządowców powinna iść motywacja finansowa – wynagrodzenia odpowiednie do ponoszonego ryzyka.
„Miasto musi więc wykazać się zapobiegliwością i zabezpieczyć środki dla firm świadczących tę usługę. Samorząd nie może dopuścić do sytuacji, w której nie będzie podmiotu skłonnego odbierać odpady komunalne ze względu na związane z tym potencjalne zagrożenie dla jego pracowników. Pojawia się też konieczność wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń i środków ochrony osobistej na linii segregowania odpadów” – podkreślono w informacji częstochowskiego magistratu.
Jak zastrzeżono, dlatego tamtejszy samorząd wnioskował, aby w obliczu pandemii zmienić system odbioru odpadów na taki, w którym postępuje się z nimi, jak z odpadami zakaźnymi. „Strona rządowa twierdzi, że nie ma na to pieniędzy. Ciężar zabezpieczenia odpowiednich środków na gospodarkę odpadową w warunkach pandemii spada więc na samorządy lokalne, a więc finalnie – na mieszkanki i mieszkańców płacących za odbiór śmieci” – zastrzeżono.
„Miasto będzie ewidencjonować wszystkie dodatkowe koszty związane z gospodarowaniem odpadami w warunkach epidemii i zwróci się do wojewody o rekompensatę tych wydatków z rezerwy państwowej na zapobieganie i zwalczanie chorób zakaźnych. Trudno jednak obecnie przesądzać, czy i w jakim stopniu taka refundacja będzie możliwa” – zastrzegli częstochowscy samorządowcy.
Komentarz #116702 dodany 2021-01-09 17:02:33
Banda nierobów.