Mimo epidemii koronawirusa i przepisów umożliwiających zmianę trybu postępowania z odpadami, wojewódzcy inspektorzy ochrony środowiska w zasadzie nie wydają opinii mogących stanowić podstawę dla wojewodów do wydania poleceń o zmianie trybu postępowania z odpadami. Dlaczego? Tę kwestię starał się wyjaśnić Paweł Ciećko, Główny Inspektor Ochrony Środowiska.
Gospodarka odpadami w dobie COVID-19
Przepisy specustawy „COVID-owej” dają m.in. możliwość przekazywania odpadów medycznych o właściwościach zakaźnych. Wojewoda może wydać, w drodze decyzji administracyjnej, polecenie dotyczące gospodarowania tymi odpadami wskazanym podmiotom. Polecenie nie wymaga uzasadnienia i musi zostać wykonane natychmiast.
Jednak do 27 maja żaden wojewoda nie wydał polecenia na drodze decyzji 11a, uzasadniając to brakiem uzasadnionych podstaw wdrożenia procedury.
Do wojewodów wpłynęło także kilkadziesiąt wniosków dla odpadów o kodzie 20 03 01. Specustawa daje możliwość, by niesegregowane (zmieszane) odpady komunalne były – na polecenie wojewody – przekazywane do spalarni lub na składowiska bez wstępnych procesów przetwarzania. Tu również wojewódzkie inspektoraty wydawały negatywne opinie. Dlaczego?
Jak mówił Paweł Ciećko, we wnioskach brakowało informacji dających podstawy do wydania takich decyzji: zaburzeń pracy zakładu w odbiorze i przetwarzaniu odpadów powodujących zagrożenie wynikające z braku płynnego odbioru oraz przetwarzania odpadów.
– Inspektorzy zadawali pytanie: czy instalacja pracuje? I często okazywało się, że pracuje pełną parą – przypominał, dodając, że częściowe wstrzymanie sortowni odpadów, wyłączenie kabin sortowniczych, nie powinno stanowić przesłanki do wydania zgody na składowanie odpadów na składowisku.
Zdaniem przedstawicieli WIOŚ i wojewodów, ewentualność zamknięcia instalacji w powodu COVID-19, nie stanowi przesłanki do wydania pozytywnej opinii i, idącego w ślad za nią, polecenia.
Firmy odpadowe muszą śledzić przepisy
Jak jednak zauważył kolejny prelegent, Maciej Kiełbus z kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners, wnioskując do wojewodów i stosując się do wytycznych Ministerstwa Klimatu i Głównego Inspektoratu Sanitarnego, branża starała się zapobiegać zagrożeniu koronawirusem, a nie reagować na już odnotowane przypadki zakażeń, które być może wiązałyby się z zamknięciem instalacji.
– Wśród przedsiębiorstw istnieje przeświadczenie, że epidemia jest tak nadzwyczajnym czasem, że samo jej trwanie ma wpływ na funkcjonowanie instalacji. Nieprawda! Te przepisy są tak skonstruowane, że to po stronie przedsiębiorcy będzie udowodnienie, że epidemia miała wpływ na jego funkcjonowanie. Pojawi się wiec wiele różnych orzeczeń sądów. Przestrzegam więc przed generalizowaniem, bo każda sytuacja będzie rozpatrywana indywidualnie – stwierdził Sławomir Podgórski z Kancelarii Radców Prawnych Sławomir Podgórski Agnieszka Kapera.
Komentarze (0)