Jak przekazała w środę rzeczniczka płockiej Straży Miejskiej st. insp. Jolanta Głowacka, posesję, z której ścieki trafiały do Wisły, odkryto dzięki anonimowej informacji – funkcjonariusze po dotarciu na miejsce potwierdzili, że nieczystości wypływają do rzeki rurą o długości ok. 100 m, biegnącą z prowizorycznego szamba na terenie działki. – Prawdopodobnie 35-letni mężczyzna ścieki do Wisły wpuszczał od kilku lat – zaznaczyła Głowacka.
Rzeczniczka płockiej Straży Miejskiej podkreśliła, że ze względu na skażenie środowiska poprzez wpuszczanie nieczystości do rzeki, jak również z uwagi na brak umowy oraz rachunków na wywóz z posesji nieczystości ciekłych, funkcjonariusze postanowili odstąpić od ukarania właściciela działki mandatem i skierować przeciwko niemu wniosek do sądu. – Mandat karny w tym przypadku mógłby wynieść maksymalnie 500 zł, a przecież przedostające się także do gleby i wód gruntowych ścieki są groźne dla otoczenia ze względu na występujące w nich szkodliwe czynniki biologiczne – dodała.
Obywatelski „donos”
Głowacka przyznała, że wszystko zaczęło się od anonimowego zgłoszenia, które wpłynęło do płockiej Straży Miejskiej wraz z mapką wskazującą lokalizację działki w prawobrzeżnej części Płocka, z której ścieki wypływają do Wisły. Jak wyjaśniła, na miejscu „strażnicy ujawnili około jednego metra od lustra wody rurę wystającą z ziemi, z której wypływały nieczystości, a wokół unosił się straszny fetor”.
– Właściciel nieruchomości usilnie przekonywał strażników, że nieczystości ciekłe z domu spływają do starej studni, która została wybudowana jeszcze przez jego ojca. Niestety mężczyzna nie posiadał żadnych rachunków na wywóz nieczystości ciekłych ze zbiornika bezodpływowego. Dlatego też, celem weryfikacji czy faktycznie ścieki wpływające do Wisły pochodzą z kontrolowanej posesji, poproszono właściciela o odkręcenie w domu kranu z wodą. Okazało się, że wówczas z odkrytej wcześniej rury zaczęły wylewać się śmierdzące nieczystości. I wtedy mężczyzna przyznał się, że ze studni, w której gromadzi nieczystości ciekłe wyprowadzona jest rura przez którą ścieki te wpływają do Wisły – przekazała Głowacka.
Sprawa trafi do sądu
Jak dodała, po poinformowaniu mężczyzny, że w sprawie zostanie skierowany wniosek do sądu o jego ukaranie, strażnicy polecili natychmiast zablokować rurę tak, aby nieczystości ze studni nie przedostawały się już do rzeki. Na miejscu obecni byli w tym czasie przedstawiciele wydziału kształtowania środowiska Urzędu Miasta Płocka.
Zgodnie z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, każdy właściciel nieruchomości ma obowiązek przyłączenia nieruchomości do istniejącej sieci kanalizacyjnej lub w przypadku, gdy budowa takiej sieci jest technicznie lub ekonomicznie nieuzasadniona, wyposażenia nieruchomości w zbiornik bezodpływowy nieczystości ciekłych albo w przydomową oczyszczalnię ścieków bytowych, spełniającą wymagania określone w przepisach odrębnych – w tym przypadku przepisy nakazują udokumentowanie wywozu nieczystości płynnych z nieruchomości.
– Dowodem na przestrzeganie przepisów są umowy z firmami zajmującymi się wywozem nieczystości oraz rachunki za regularnie wykonane usługi. Bardzo ważne jest, aby umowy były podpisane z przedsiębiorstwem, które posiada pozwolenie na opróżnianie zbiorników bezodpływowych oraz transportowanie nieczystości płynnych. Tego typu dokumentacja potwierdza, że właściciel działki nie pozbywa się nieczystości w nielegalny sposób. Ponadto każdy właściciel nieruchomości zobowiązany jest do okazywania ich na każde wezwanie organu kontrolującego w tym Straży Miejskiej – podkreśliła Głowacka.
Za wylewanie nieczystości ciekłych terenu nieruchomości, co stanowi wykroczenie, grozi co najmniej kara grzywny do 5 tys. zł.
Komentarze (0)