Raport NIK dotyczący projektowania, budowy i eksploatacji kolektora przesyłającego ścieki do Oczyszczalni Ścieków „Czajka” jeszcze nie ukazał się na stronie Izby. Jednak jeszcze 30 czerwca prezes Izby Marian Banaś zapowiadał, że w najbliższych tygodniach do prokuratury zostaną złożone zawiadomienia mające dotyczyć urzędników warszawskiego ratusza. Szef NIK mówił, że w sprawie „Czajki” „mamy do czynienia z dużą niegospodarnością”.
Wtedy NIK był już po rozpatrzeniu zastrzeżeń MPWiK Warszawa do raportu kontrolnego. Z komunikatu warszawskiej spółki wynika, że zostały one odrzucone.
„Raport pokontrolny NIK zawiera szereg niewiarygodnych stwierdzeń i wniosków świadczących o niezrozumieniu istoty funkcjonowania sieci kanalizacyjnej i ryzyk na stałe wpisanych w działalność firm wodociągowo – kanalizacyjnych” – informuje Marek Smółka, rzecznik prasowy MPWiK Warszawa.
Jak twierdzą przedstawiciele warszawskiej spółki, w części dotyczącej przyczyn awarii z 2019 r. raport NIK bazuje na opiniach niektórych biegłych z Politechniki Gdańskiej, którzy mieli błędnie założyć, że kluczową przyczyną awarii z 2019 r. było zastosowanie podczas budowy układu przesyłowego (zakończonej w 2013 r.) tzw. pianobetonu do wypełnienia przestrzeni między rurami, w tym w miejscu awarii (tzw. łączniku).
Spółka uważa, że 10 czerwca br. (podczas posiedzenia NIK z udziałem biegłych) przedstawiło dowody na to, że w miejscu, w którym doszło w 2019 r. do awarii, pianobetonu w ogóle nie było. Jako dowód miały służyć m.in. zdjęcia z miejsca awarii i oświadczenia wykonawców, którzy usuwali jej skutki w 2019 r. W komunikacie MPWiK dodaje też, że „na brak pianobetonu wskazał także inny biegły powołany przez NIK. Skoro zaś pianobetonu nie było w miejscu, gdzie doszło do awarii, to nie mógł on stanowić jej przyczyny” – dodaje.
Drugi zarzut w sprawie treści raportu dotyczy eksploatacji układu przesyłowego oraz sposobu postępowania MPWiK w związku z awarią pierwszego z rurociągów (27 sierpnia 2019 r.).
„(…) pojawia się stwierdzenie, że spółka powinna od razu tego dnia rano rozpocząć awaryjny zrzut ścieków do Wisły zamiast przekierować ścieki do drugiego kolektora” – czytamy w komunikacie. „Tymczasem użycie drugiej rury było rutynowym działaniem, ponieważ na układ przesyłowy pod Wisłą składają się dwie rury w jednym tunelu, które mogą pracować niezależnie, bądź równolegle. Do przesyłu ścieków w pogodzie bezdeszczowej wystarczy jedna z nich, a druga stanowiła rezerwę również na okoliczność ewentualnych usterek” – wyjaśnia MPWiK.
Spółka podkreśla, że w trakcie awarii zachowano względy bezpieczeństwa, a pracownicy spółki zachowali się zgodnie z procedurami i instrukcjami, czyli po sprawdzeniu możliwości przesyłu drugiej rury (rankiem 27 sierpnia 2019 r.) ścieki puszczono do oczyszczalni „Czajka”, a dopiero następnego dnia okazało się, że także druga rura została uszkodzona. To – zdaniem MPWiK – miało spowodowało konieczność awaryjnego zrzutu ścieków do Wisły.
„MPWiK od początku wystąpienia awarii pierwszego z rurociągów kierowała się bezpieczeństwem zarówno ludzi jak i środowiska, tym bardziej wnioski w raporcie NIK są dla spółki niezrozumiałe” – pisze jej rzecznik Marek Smółka.
Uważa też, że NIK zignorował dowody MPWiK w sprawie błędnych wniosków niektórych biegłych z Politechniki Gdańskiej, nie wzięła pod uwagę 152 stron pozostałych zastrzeżeń MPWiK do raportu. „Spółka wyraża tym samym zaniepokojenie i wątpliwości co do merytorycznej jakości raportu, w tym do wniosków NIK w zakresie zasad, standardów i wytycznych kontroli publikowanych na oficjalnej stronie NIK” – pisze.
Przedstawiciele MPWiK Warszawa uważają, że opinia biegłych była nieprawdziwa. To z kolei sprawiło, że w raporcie znalazły się „rażąco błędne wnioski”. Wskazują, że Izba powinna „albo uwzględnić zastrzeżenia MPWiK albo na nowo otworzyć postępowanie, aby sprawę wyjaśnić”.
W komunikacie spółka poinformowała też, że zawiadamia prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przez niektórych biegłych NIK, przestępstwa z art. 233 § 4 Kodeksu karnego, czyli sporządzenie fałszywej opinii.
Komentarze (0)