Agnieszka Dąbrowska

Coraz bardziej popularne staje się korzystanie z roweru w czasie miejskich wojaży oraz jako sposobu spędzania wolnego czasu. Przemysł rowerowy zaczyna kwitnąć a wśród młodych ludzi zapanowała „moda na rower”, chociaż i „starsi” dają się coraz częściej przekonać do rowerowych wariacji. Czy jednak nasze miasta i ich okolice są przygotowane na eksplozję rowerzystów?


O zdanie zapytaliśmy wiceprezesa Sekcji Rowerów Miejskich – Stowarzyszenia na Rzecz Ekologicznej Komunikacji Michała Beima. Na początku trzeba poznać tzw.: grzechy główne, bo to z nimi w pierwszej kolejności należy walczyć. Przede wszystkim błędne jest myślenie, że ciągi pieszo-rowerowe to najlepsze rozwiązanie – wymienia Beim. Istotnie coraz częściej słychać o kolizjach i wypadkach pieszych z rowerzystami. Nie należy zapominać, że rower może jechać nawet z prędkością 50 km/h i przy takiej szybkości zderzenie roweru z pieszym jest bardzo groźne. Poza tym jeśli pieszy ma się czuć swobodnie, a taki jest cel stwarzania pieszych ciągów, to nie należy go stresować potencjalnym zagrożeniem ze strony roweru. Kardynalnym grzechem jest wykonywanie dróg rowerowych z kostki brukowej – kontynuuje Beim. Jazda po kostce jest bardzo niewygodna ze względu na wibracje i wzmożone tarcie. Nie przemawiają za tym także finanse, gdyż od kostki tańszy jest wygodniejszy dla rowerzystów asfalt. Być może jest to sprawa estetyki, gdy...