Tadeusz Kopta

Należy podziwiać władze Kopenhagi za konsekwencje w planowaniu, prowadzonym praktycznie od 1947 r. czyli od czasu, gdy nikt jeszcze nie mówił o zrównoważonym transporcie. Nie oznacza to bynajmniej, że na przestrzeni lat nie wystąpiły zawirowania i chwilowe poddanie się modzie w postaci próby nadążania za wzrostem motoryzacji ale na szczęście dla miasta próby te prędko skończyły się powrotem do pierwotnych założeń komunikacyjnych. Zadecydowały o tym dwa czynniki. Po pierwsze kryzys energetyczny lat siedemdziesiątych a po drugie wzrastająca siła ruchu ekologicznego. Dzięki temu dzisiejsza Kopenhaga należy do awangardowych przykładów miast najbardziej zaawansowanych we wdrażaniu zrównoważonego transportu.

Modelem systemu transportowego Kopenhagi jest ręka. Gdyby przyłożyć rękę do planu Kopenhagi to z rdzenia miasta - dłoni wychodzi pięć palców w postaci linii kolejowych. Punktami koncentracji zabudowy są stacje kolejowe, wokół których na odległość 1 km (zasięg dojścia pieszego) rozwijano infrastrukturę. „Przestrzenie między palcami” stanowią obszary otwartego krajobrazu. Od śródmiejskiego rdzenia rozchodzi się 5 miejsko – regionalnych linii kolejowych o zasięgu 30 - 40 km. Długość wszystkich linii wynosi 170 km i składa się z 79 stacji. Kolej umożliwia przewóz rowerów i także dzięki temu realizuje 1/3 pracy przewozowej liczonej w pasażerokilometrach. Od 1970 r. liczba pasażerów kolei systematycznie wzrasta wr...